11. "Zaskoczenie i zdziwienie są początkiem zrozumienia."

78 13 21
                                    

Zatrzasnęłam za sobą drzwi do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Ali jest bardzo miły, jak na Diabła. Jest też bardzo przystojny. Ma ciekawy charakter. Praktycznie jest idealny. Ale nie jest dla mnie. Nie będę wdawać się z nim w romanse, ponieważ kiedyś przyrzekłam sobie, że jeśli wiem, że coś jest złe, nigdy się do tego nie przekonam. On jest zły. Cała ta sytuacja jest bardzo zła. Mogę zostać przyłapana przez Zuzię i nie dość, że Bóg się o tym dowie, to jeszcze całe Niebo i Piekło będzie o tym mówić. Do tego mogę zostać wydalona do Piekła i skończę jak Łucja. Nie i koniec. Nie dopuszczę do tego nigdy. Najlepiej będzie, jak będę unikać z nim kontaktu. Nie będę chodzić do Raju, ani nigdzie. Pogrążę się w pracy i będę miała w pełni czyste sumienie, że nie dopuściłam do sytuacji, która może mnie skrzywdzić i to na wieczność.

Kolejnego dnia rano udałam się do kuchni. Bez problemu wstałam tak wcześnie, ponieważ to było jedyne wyjście, aby za dużo nie myśleć. Skupiłam się maksymalnie na przygotowywaniu posiłków i nawet kucharki pochwaliły moją kuchnie. Byłam z siebie dumna, ale po śniadaniu znowu wszystko wróciło. Cały dzień pogrążyłam się w pracy.
Przez kolejny, z kolei,  pracowałam bez minuty przerwy w archiwum. Nie było to trudne, ponieważ ciągle przybywało ludzi. Zuzi nie widziałam ani razu i zdziwiłam się, ponieważ podobno nawet Daniel jej nie widział, a przecież on wszystko kontrolował. Bałam się, że może jest już w Piekle, ale nie zamierzałam zapytać o to Aliego, czy kogokolwiek z tamtej strony.
Pomyślałam, że będę poświęcać więcej czasu mojej podopiecznej. Dzisiaj miała pięć lat, więc zaczynała stawiać pierwsze kroki w szkole. Pewnie już ma swoje przyjaciółki, chwali się rodzicom, jak ładnie pisze literkę "A". Cudownie jest mieć dziecko. A jeszcze cudwoniej, jak może ono mieć pełną, szczęśliwą rodzinę. W tym samym momencie przyszło mi do głowy, że może mogłabym jakoś wpłynąć na Violi mamę, aby ta zostawiła swojego męża. Dalej upierałam się przy tym, że lepiej wychowywać się bez niego, niż patrzeć na ich ciągłe kłótnie. Nikt nigdy nie powiedział, że będzie łatwo, więc czas najwyższy samemu sobie ułatwiać.

- Jeszcze tu siedzisz? - Usłyszałam głos Boga, który sprawił, że zrobiłam literówkę w tekście, który pisałam.

- Tak - odparłam na odczepnego.

- Coś się stało? - zapytał nie dając za wygraną.

- Nie.

- Problemy z Zuzią? - uśmiechnął się delikatnie.

- Nie widziałam jej.

- Ja też - odparł w zamyśleniu.

- Ale chyba wiesz, czy jest w Niebie, czy w Piekle...

- Na pewno jest na terenie Nieba - westchnął. - Ale to nie istotne. Powinnaś zrobić sobie przerwę...

- To jest bardzo istotne. Ona jest strasznie dziwna. Szantażuje mnie. Śledzi.

- Skąd to wiesz? - Zmarszczył brwi.

- Wpadłam na nią kilka dni temu. Od razu zaczęła swoje wywody.

- Nie przejmuj się tym.

- Jak mam się nie przejmować! Ona wymyśla takie rzeczy, o jakich ja nawet bym nie pomyślała. Kto wie, co i komu może powiedzieć. - Podeszłam do okna i wpatrywałam się w zachmurzoną pogodę, która wróżyła deszcz.

Deszcz w Niebie. To ciekawe...

- Jeśli nie masz nic na sumieniu, to nie powinnaś. Myślałem, że jesteś tego świadoma.

Jego słowa jeszcze bardziej mnie zdenerwowały. Sama się zaraz wkopię, a potem będę wmawiała wszystkim i sobie samej, że to nie prawda.

- Ciężko mi się przyzwyczaić. Często te ludzkie zachowania wygrywają. - Poprawiłam się, udając, po raz kolejny, że to prawda.

Gdy umrę... Where stories live. Discover now