22. "Śmiech nie przemija. Wyobraźnia nie ma wieku. A marzenia są wieczne."

49 7 5
                                    

Kolejną stacją w naszej podróży był Nowy York. Miasto niezmiernie zatłoczone, gęste, miejscami brudne, miejscami biedne. Wielkie budynki, rosnące coraz wyżej w górę, tworzyły wrażenie maleńkości ludzkiej. Nigdy tu nie byłam. Chciałam, ale jakoś nigdy nie było mi to po drodze. W ogóle w moim życiu mało widziałam. Dzieciństwo spędziłam spokojnie, szkoła, znajomi, zabawy, święta. Później nastąpił bunt nastoletni, trochę podróżowałam po Polsce ze znajomymi, trochę z rodzicami. Ale nigdy poza granicami. I w sumie mogłam o wiele więcej. Mogłam na studiach poznać kogoś, kto pokazałby mi, jak można żyć, jak zawsze chciałam, ale się bałam. Mogłam sama się zmienić. Nabrać pewności siebie.
Aż uroniłam łzę, gdy przypomniała mi się broszura Dubaju. To miało być moje nowe życie. Życie, które straciłam przez jakiś samochód. A właściwie, to plany odgórne.

- Co się dzieje?- zapytał Ali, gdy staliśmy na placu widokowym wielkiego wieżowca.

- Nic. Po prostu...

- Nie jest tu jakoś wybitnie. Widziałem ładniejsze miejsca - parsknął śmiechem.

- A ja nie. I miałam w końcu okazję, ale umarłam.

- To co widzisz teraz i to co będzie ci dane oglądać w przyszłości, na zawsze pozostanie w twojej pamięci. To, że nie żyjesz, nie znaczy, że wszystko jest skończone. Miej świadomość tego, że to widzisz.

- To nie takie proste. Zawsze czuję taki niedosyt, że nie miałam tego za życia, a to co teraz widzę, może być ulotne.

- Nigdy nie będzie. Nikt ci nie wymarze wspomnień - uśmiechnął się delikatnie.

- Znając ten świat, mogę spodziewać się wszystkiego - przewróciłam oczami.

- To fakt, ale...

- Nie ma ale. Jak ci się podoba to miasto? - Natychmiast zmieniłam temat.

- Chyba zbyt energiczne i przytłoczone, jak dla mnie.

- Wolisz spokój tak? - zamyślił się.

- Zależy od humoru. Najczęściej tak. Za dużo chyba się dzieje. Poza tym bywam tu i tam na świecie. Przez co każde miasto, czy państwo nie jest dla mnie czymś niesamowitym.

Schodząc z tarasu widokowego kontynuowałam:

- Fajnie tak wiedzieć, kto jaki grzech popełnił?

- Myślę, że tak. Taką mam naturę, że cieszę się z ludzkiego nieszczęścia. Jednak bywa i tak, że dopadają mnie refleksje na temat, no nie wiem, na przykład zdrad. Nie to, że sam jestem święty, ale no wiesz...

Zeszliśmy po schodach i ruszyliśmy, chodnikiem wyłożonym z dużych płyt, przed siebie, aby znaleźć jakieś przestronne miejsce.

- No ale chyba zdradzać obecnie nie masz kogo - zaśmiałam się.

- Nie wiem, chyba nie - parsknął śmiechem.

- Aż tyle ich było?! - delikatnie uderzyłam w jego ramię.

- A co zazdrosna jesteś? - spojrzał na mnie wymownie.

- No wiesz, w sumie fajnie by było mieć tylu mężczyzn wokół siebie i tylko wybierać, z kim dzisiaj pójdę do łóżka - wyszczerzyłam się.

Ali przewrócił oczami.

- Lubisz seks.

Zmarszczyłam brwi. Do czego on zmierza...

- No chyba jak każdy. Oczywiście o ile nie jest to gwałt...

- No nie, ale jakieś zabawy, coś...

Gdy umrę... Where stories live. Discover now