27. "Cierpienie uczy nas o własnym istnieniu".

35 5 2
                                    

Przysnęło mi się na dobre kilka godzin, ponieważ po tym czasie, do pokoju wszedł Semyazza i Ali. Obaj nic nie mówili. Syn Diabła usiadł na fotelu przy szafie, a Anioł podszedł do mnie i położył na moim ramieniu swoją dłoń. Wzdrygnęłam się i podniosłam. Przetarłam oczy i zmrużyłam je.
Miał lodowatą i siną dłoń. Niektóre ich części ciała mnie przerażały. Wyglądali jak zombie.

- Wszystko w porządku? - zapytał Anioł.

- Tak tak - kiwnęłam głową i ziewnęłam.

- Musimy porozmawiać. - Semyazza usiadł na łóżku.

- No domyślam się - chrząknęłam i podeszłam do lustra, aby poprawić koka.

- Powinnaś podjąć się jakiejś pracy, dopóki Wielka Rada się tu nie zjawi. Będziesz miała zajęcie, nikt nie będzie cię wkurwiał. Niestety nie wiadomo, ile będzie to trwało.

- Nie wiadomo, czy takie niestety. Cholera wie, co postanowią - wtrącił się Ali.

- Nie mamy na to wpływu - odpowiedział Aliemu. - Masz jakieś preferencje? Coś cię zainteresowało? - Semyazza zwrócił się do mnie ponownie.

- Nie wiem, co mogę tu robić. Do połowy rzeczy musiałabym pewnie zdawać jakieś testy, czy wymagane ćwiczenia. Chcę coś prostego.

- Możesz sprzątać, gotować, zajmować się ogrodami, ale to nudne. Możesz towarzyszyć w stróżowaniu na Ziemi Aniołom. To byłoby fajne - Anioł Zła wpisał coś do swojego tabletu.

- A na czym to polega? - zmarszczyłam brwi.

- Przydzielam cię do jakiejś grupki i z nimi idziesz na Ziemię. Obserwujesz, jak się kusi ludzi, jakie grzechy popełniają. Kiedy się ich zabija. Jak pozwolą wyżsi, to nawet możesz uczestniczyć w Sądzie Ostatecznym.

- No dobrze - mruknęłam.

- Nie masz wyjścia. Już cię wpisałem. Będziesz ze mną i Alim, bo reszta by cię zabiła.

Westchnęłam i usiadłam na łóżku.

- Możesz ubierać się tu jak chcesz, także pełna dowolność. I uważaj na niektórych. Generalnie proponował bym ci, byś najrzadziej, jak się da, wychodziła z pokoju.

- Rozumiem, a mogę mieć do ciebie prośbę? Bo domyślam się, że masz dobre stosunki z Szatanem - spojrzałam na Semyazze, który szykował się do wyjścia.

- No wal.

- Czy mógłbyś pokombinować tak, aby Łucja wróciła do Nieba? - przełknęłam ślinę, ponieważ czułam, że nie będzie to możliwe.

- Spróbuję, ale obawiam się, że tylko ty możesz jej pomóc - westchnął.

- Ale jak? - spojrzałam na chłopaka z nadzieją.

- Podobno jest coś takiego, jak oddanie się w ofierze. Możesz poprosić o to Wielką Radę, ale w zamian za to, będziesz miała o wiele gorszą karę. Nie wiem na czym to dokładnie polega, ale jest to dość ryzykowne i jeszcze nikt w historii się tego nie podjął.

- I tak dziękuję - uśmiechnęłam się niechętnie.

- Nie ma za co - odparł Semyazza i wyszedł.

Zostałam tylko ja i Ali.

- Słyszałem, że poznałaś już Carly - po chwili ciszy w pomieszczeniu rozbrzmiał głos Aleigo.

- Mhm - położyłam się do łóżka i przykryłam kołdrą.

- Polubiłyście się? - Czułam, że stara się na siłę wymusić jakąś rozmowę.

Może miał wyrzuty sumienia, a może tak naprawdę my nie potrafimy rozmawiać.

Gdy umrę... Where stories live. Discover now