Rozdział 16

1.1K 43 5
                                    


Prędkość, z jaką się poruszali, powodowała, że loki Sophie były rozwiane, a chłodne powietrze mroziło jej zaczerwieniony nos i policzki. Zima powoli dobiegała końca. Po niektórych miejscach można byłoby stwierdzić, że w tym roku w ogóle nie zagościła, chociaż prawda była inna. Doskonale pamiętała dni, w które śnieg zaścielał ziemię i mróz wdzierający się do zamku przez otwarte okna.

Thomas zwolnił po kilkunastu minutach, gdy przed nimi zaczęły pojawiać się piętrowe domy i ludzie z torbami pełnymi zakupów idący chodnikiem. Zatrzymał się tuż przy niewielkim parku znajdującym się w centrum miasteczka. Zgasił silnik i razem z Sophie zsiadł z motoru. Zanim zdążyła coś powiedzieć, chwycił ją za przedramię i ruszył przed siebie. Dziewczyna chciała się wyrwać z żelaznego uścisku, wyraźnie informując o tym, lecz młody książę poprawił swój chwyt i pociągnął tuż za sobą.

– Nie wyrywaj się, tylko chodź za mną – powiedział, kontem oka spoglądając na rudowłosą.

Westchnęła poirytowana, ale ruszyła za Thomasem.

Prowadził ich wąską ścieżką wysypaną drobnym kamieniem, ciągnącą się między drzewami. Śmiechy i krzyki dzieci niosły się do dookoła, ale to rozmowa w nieznanym jej języku przykuła Sophie. Spojrzała na stojące tuż przy kolorowych drabinkach dwie kobiety. Miały na sobie kolorowe spódnice sięgające ziemi i długie ciemne włosy zaplecione w grube warkocze. Mimo iż ich ubiór był bardzo do siebie podobny, to jednak sylwetki znacząco się od siebie różniły. Jedna miała wąską talię i szerokie biodra a za to druga był okrągła. Uważnie przyglądały się Sophie oraz Thomasowi i nawet nie próbowały ukryć faktu, że to właśnie nich rozmawiały.

– Czy to normalne, że tak jawienie obgaduje się tu innych ludzi? – zapytała Sophie, zatrzymując się.

Thomas podążył za jej wzrokiem, puszczając przedramię dziewczyny.

– Nie na co dzień widzą królową w miasteczku. – Wzruszył ramionami.

Sophie z zaskoczenia otworzyła usta i nieznacznie uniosła brwi.

– Wszyscy tutaj wiedzą?– zapytała z zaskoczeniem.

– To nie jest duże miasteczko, a znaczna ilość jego mieszkańców pracuje w zamku – odpowiedział, jakby to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie. – A lokalni sprzedawcy dostarczają nam żywność. W miasteczku dobrze się żyje, a taki układ trwa od kilku wieków i jeszcze nic poważniejszego z tego powodu się nie zadziało.

– Nie boicie się ujawnienia?– zapytała Sophie, podchodząc do drewnianej ławki, na której usiadła.

– Jest to tajemnica, której musimy strzec, ale to nie tak, że nikt o nas nie wie. – Thomas usiadł na drugim końcu ławki. – Głowy państw i rodzin królewskich mają świadomość naszego bytu – wyjaśnił.

Sophie nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Nie sądziła, że tak wiele ludzi jest wtajemniczonych.

– Ale to nadal ryzyko – zauważyła.

Thomas mruknął coś niezrozumiałego pod nosem.

– Póki władza naszego świata załatwia swoje problemy między sobą i nie zagrażają ludziom, to jest wszystko w porządku. No wiesz, jest mnóstwo zawartych wieki temu umów, ale na ten temat raczej powinnaś pogadać z dziadkiem. To jego podpis na większości z nich widnieje.

Sophie westchnęła.

– Na razie jest ostatnią osobą, z którą chcę rozmawiać – wyznała, spoglądając w niebo.

Thomas spojrzał na nią zaskoczony.

– Sądziłem, że między wami jest wszystko w porządku. Zwłaszcza jak dziadek wariował, gdy byłaś nieprzytomna. – Na twarzy Sophie pojawiło się niedowierzanie. – Praktycznie nie opuszczał waszego apartamentu. A jak już musiał wyjść, to kogoś zawsze zostawiał z tobą. Zdziwiłem się, widząc ciebie, jak wychodziłaś z zamku w takim stanie. Co się stało?

Poślubiona mroku - Szkarłatny pocałunek  Tom 1Where stories live. Discover now