Rozdział 6

1.7K 80 5
                                    


Nicolas wraz z ojcem Sophie zamilkli, gdy tylko dziewczyna była na wyciągnięcie ręki. Po wyrazie ich twarzy bez najmniejszego kłopotu mogła stwierdzić, że rozmowa nie należała do najprzyjemniejszych. Między tą dwójką budował się konflikt, który chcieli zataić przynajmniej przed nią.

Nicolas skinął głową do stojącego z przodu żołnierza, który widząc, to wycofał się i zostawił całą trójkę samą sobie.

Oczy Sophie zaczęły błądzić po wykutym w skale pomieszczeniu na środku, którego znajdował się zbiornik z wodą, do którego spływała po ścianach krystalicznie czysty strumień. Spoglądając na, to małe jeziorko spokojnie można był ujrzeć dno. W tafli odbijało się światło gwiazd, które zaglądały do środka po poprzez wydrążony tunel. Można było odnieść wrażenie, jakby się było w środku wulkanu, na którego środku zamiast lawy znajdowała się woda.

Panowie mieli na sobie garnitury, pokryte bielą, ale różniły się od siebie. Króla przyozdabiała złota nić, tworząc na śnieżnym materiale niespotykany wzór. Wyglądał dzięki temu znacznie bardziej majestatycznie i podkreślał swoją pozycję i władzę nad zwykłym śmiertelnikiem.

Serce Sophie dudniło ze zdenerwowania. Jeszcze trochę, a nie wytrzyma z tego wysiłku. Jak tylko wróci do domu po tej przeklętej wycieczce, będzie musiała, co najmniej z tydzień przespać, żeby jego rytm wrócił do normy. Może jeszcze kilka takich sytuacji, a zejdzie z tego świata? Ciekawe czy jest ubezpieczenie od nadmiernego stresu?

– Dobry wieczór – przywitała się, lekko spuszczając głowę.

Czuła się zawstydzona swoim strojem, jak i bała się spojrzeć w kierunku ojca. Wystarczyła, chodźmy mała niesubordynacja z jej strony, aby podnieść ciśnienie McCartneya i doprowadzić do wyładowania swojej złości na niej. Nie lubiła, gdy się złościł. Były dni, podczas których unikała go jak ognia tylko, po to, by chodź raz na jakiś czas zachować dobry nastrój.

– Chodź raz, mogłaś się postarać – warknął, w jej kierunku, po czym zamilkł niepewnie, spoglądając na władcę.

Nicolas posłał w kierunku towarzysza wręcz mrożące krew w żyłach spojrzenie. Nie zgadzał się z jego opinią. Rudowłosa, drobna dziewczyna stojąca tuż przed nim była wręcz idealna. Wyglądała dokładnie tak, jak sobie tego życzył. Rumień sięgający uszu Sophie uświadamiał go, że było tak w każdym najdrobniejszym aspekcie. Był z tego powodu rad.

– Według mnie prezentuje się wręcz olśniewająco.

Sophie słysząc słowa władcy, zdziwiona uniosła swoje spojrzenie. Nie spodziewała się miłego słowa. Rzadko kiedy bywała obdarowywana chodźmy drobnym komplementem. Gdy tylko ujrzała uśmiech, jakim Nicolas ją obdarował, jej serce zatrzepotało. Nieznane dotąd uczucie przyprawiało ją wręcz zawrót głowy. Ujęła silną dłoń mężczyzny, którą w jej kierunku wyciągnął i podążyła za nim. Stali na krawędzi kamiennej podłogi. Wystarczył krok, by znaleźli się w krystalicznie czystej wodzie.

Sophie nie do końca rozumiała, co się z nią działo. Jej ciało poruszało się instynktownie, a dotyk króla powodował na jej ciele przyjemne mrowienie. Pierwszy raz w swoim młodym życiu doznawała takich wrażeń.

– Za parę minut będziemy zaczynać. Księżyc jest już niedaleko.

Spojrzała w oczy pokryte wręcz płynnym złotem. W półmroku, jaki panował dookoła, wydawały się niezwykle jasne. Były jej kompasem.

Nicolas spojrzał ukradkiem na dziewczynę. Zdenerwowana przygryzała swoją wargę. Wyglądała, jakby coś ją trapiło.

– Jeśli masz moja droga pytania, możesz je śmiało zadać. Postaram się, choć w małym stopniu zaspokoić twoją ciekawość – baryton mężczyzny rozbrzmiał w uszach Sophie.

Poślubiona mroku - Szkarłatny pocałunek  Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz