Rozdział 26

923 43 14
                                    


Ukryte za płaszczem mroku nocy wampiry obserwowały kryjówkę Lykanów. Kilku zmiennych krążyło przy budynku, inni wychodzili z niego i wchodzili. Sam sposób ich poruszania się świadczył, że coś się działo, a żywe gestykulacje podczas rozmowy jedynie to potwierdzały. Duża ciężarówka stała przy otwartych drzwiach a z niej wyładowywane były drewniane skrzynie, które zastępowano nowymi z wypalonym herbem w kształcie wilczego łba.

– Niech ktoś sprawdzi, co znajduje się w tych skrzyniach. – Nicolas spojrzał na Solmona stojącego tuż obok. Zastępował dowódcę wojska, który został w Rumunii.

– Oczywiście.

Odszedł kilka kroków od króla i przydzielił młodemu chłopakowi zadanie.

Dzięki Nagy byli w stanie dowiedzieć się czegoś więcej. Przez ostatnią dobę nie rozstawała się z Białą Księgą i telefonem, przez który rozmawiała z Thomasem. Prubował on wraz z Antonio opanować sytuację w zamku i na granicy z wilkołakami. Oprócz ciała młodego Hrabi de Rigaud znaleziono jeszcze dwa kolejne. Każda z ofiar miała jakiś związek z polityką prowadzoną przez Smoczą Radę. Oznaczało to, że te morderstwa nie były przypadkowe.

Nicolas przez ten cały czas obserwował wroga i wraz ze swoimi żołnierzami czekał na odpowiedni moment. Gdy w pewnej chwili wynikło zamieszanie między wilkołakami, wampiry wykorzystały sytuację i w mgnieniu oka przystąpiły do ataku. Rozbrzmiały okrzyki i odgłosy łamanych kości. Nicolas pędził do środka budynku. Był niczym taran. Żaden zmienny nie miał z nim szans. Nie potrzebował nawet broni, jego ręce były wystarczająco niebezpieczne. Stulecia spędzone na wojnie robiły swoje, zwłaszcza że on był na nich zwycięzcą.

Słysząc delikatne stąpanie łap na betonowej posadce, odwrócił się w momencie gdy wilkołak wybijała się w powietrze, by zaatakować. Złapał bestię w locie i zaciskając palce na jej ciele i z całej siły odrzucił ją na bok, sprawiając, że napastnik przeleciał przez ścianę, krusząc kamień. Kolejny stracił łeb, zanim zdążył się zorientować, co się działo, a następny za sprawą uderzenia wylądował na drugim końcu korytarza. To był moment, w którym Nicolas zmienił się w istną maszynę do zabijania. Dawał upust nagromadzonym przez ostatnie dni emocją.

W momencie, w którym poczuł słodki zapach krwi Sophie, niczym oszalały popędził w jego kierunku. Zatrzymał się dopiero przed stalowymi drzwiami, zza których słychać było krzyki. Były one delikatnie uchylone. Nicolas nie wierząc w to, wszedł do środka.

Pomieszczenie nie było durze, ale za to niemal puste. W rogu leżał skopany koc, obok którego znajdował się rozbity kubek i sucha kromka chleba. Przy ścianie z niewielkim oknem stała Lady Orsova trzymająca w stalowym uścisku Sophie. Do jej szyi przykładała sztylet, z uśmiechem wpatrując się w króla.

– Puść ją Orsovo! – Głos Nicolasa był szorstki, a spojrzenie niemal zabójcze.

– Panie, nie wypada przybywać bez zapowiedzi.

Lady przycisnęła ostrze do skóry Sophie, z której ust wydobył się jęk bólu. Po jej szyi zaczęła spływać stróżka ciepłej krwi. Była wyczerpana i nie miała siły praktycznie na nic. Jej zbolałe serce pragnęło jedynie wyć z rozpaczy. Jednak widok Nicolasa działał na nią magicznie i sprawiał, że czuła ulgę oraz swego rodzaju spokój. Przybył po nią. To wystarczyło, aby na jej ustach znalazł się niewielki uśmiech. Nawet nie przeszkadzała jej krew na jego ubraniu, która ewidentnie nie należała do niego.

– Puść Sophie, a okażę ci łaskę.

Zacisną pięść, powstrzymując się od wykonania czegoś, co mogłoby zaszkodzić Sophie.

Poślubiona mroku - Szkarłatny pocałunek  Tom 1Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt