VI

463 47 9
                                    

Pov. Bill
W tym tempie szybko się zregeneruje. Załatwianie spraw tutaj jest takie proste! Już mam dom, znajomych, jedzenie no i plany na najbliższą przyszłość. Ludzie mają takie łatwe życie. Po irytowaniu sosny - specjalnie na oczach jego znajomych zgodziłem się łaskawie przyjąć jego zaproszenie. W sumie impreza to nawet dobry pomysł. W końcu co może pójść nie tak?*. Dipper mruczał coś pod nosem. Albo przeklina mnie i wszystkich moich przodków i potomków albo rzuca jakieś zaklęcie. Wiecie tak jak większość demonów. Jak kogoś tam obrazisz to możesz się spodziewać twojego ulubionego wymiaru w płomieniach albo stracenia wzroku. Osobiście miałem nadzieję że moje przypuszczenia nie są trafne bo lubię widzieć irytację na twarzy sosenki. Dziewczyny w końcu poszły do miasta po ubrania na imprezę. W sumie jestem pewien że mi też coś kupią. Siedziałem w całkowitej ciszy na kanapie a obok był nadal naburmuszony szatyn. Wyglądał jak obrażony kociak. Ci ludzie są tacy uroczy. Wszystkie ich emocje są łatwe do przejrzenia tak jak zamiary. Karzdy zachowuje się jakby był jedyny w swoim rodzaju nie mając pojęcia o sąsiednich żeczywistościach. Nawet ja wiem że jest paręnaście wersji mnie. No na przykład kill. Jedna z najbliższych żeczywistości. W jego wymiarze wygrał i ma pod kontrolą ziemię a większość tej rodziny to jego słudzy i niewolnicy. Dipper został jego pupilkiem. Trochę nie rozumiem tej decyzji ale co mi tam! Jest terz will. On po przegranej został niewolnikiem pins'ów. Dipper tam został na nauki z Fordem i jest potężnym alchemikiem. Will przekazał mu większość swojej magii. Lubię wspominać tamte wymiary i innych mnie. Nie jesteśmy chyba aż tak różni ale w sumie totalnie ich nie rozumiem. Te konkretne dwie żeczywistości są chyba najbardziej podobne do tej i dlatego tak je lubię. W którejś z nich nawet chyba jestem aniołem. Kiedyś jak byłem młodszy zauwarzyłem że ja z sąsiednich wymiarów też nie ma przyjaciół i samotnie spędza urodziny. Więc wynająłem wielką salę i otworzyłem portale z których wyszli ciper'owie. To były chyba najlepsze urodziny w życiu. Nie było prezentów ale karzdy się świetnie bawił. Karzdy z ciper'ów miał wtedy swoją imprezę. Wszyscy składaliśmy sobie nawzajem życzenia. Wszyscy byliśmy szczęśliwi. Czułem takie dziwne coś. To nie było złe ani nie bolało. To.... Wiem że to nie było szczęście ani smutek. To było... Po prostu woda zaczeła mi się lać powoli z oczu. Krople były pojedyńcze. Ja chyba płacze. Tylko ludzie płaczą gdy są smutni. A ja nie byłem smutny. Zauwarzyłem zamrtwiony wzrok sosenki. Chyba nie spodziewał się że w tej powłoce będe bardziej jak ludzie.
- Dlaczego płaczesz?- to chyba ta ludzka naiwna troska
- Nie jestem smutny. Wiem że to nie smutek. Ani nie radość. Po prostu zacząłem wspominać...
- Melancholia. Melancholia z małą mieszanką wzruszenia.- powiedział
- skąd wiesz co czuję?
- ludzkie emocje widać w twoich oczach tak mocno jak demoniczną naturę. Nie widać w nich emocji które odczuwałeś jako demon. Widać te są nowe bardziej ludzkie. - w tym stanie sosna nie wydawał się taki zły nawet jak mówił jakby to wszystko było oczywiste a to wszystko ja byłbym idiotą. W tamtym ciele nie czułem tego stanu. Był nawet przyjemny. Sosna podał mi chusteczkę a ja wytarłem łzy. - Musisz nauczyć się kontrolować emocje i stany twojego umysłu. W tamtym ciele to pewnie było łatwo ale w tym to cholera zagadka- kontynuował z przekonaniem. Jeśli się zastanowić nad tym wszystkim to on z innych wymiarów ma choć ciupinkę swojej własnej mocy. Dlaczego te ciało jej nie posiada. Czym ten on różni się od siebie z innych wymiarów? - Ale wiem co może poprawić ci chumor nawet jeśli nie jesteś smutny- dokończył już milszym głosem po czym wyszedł z pokoju. Ten jeden dipper jest inny. Co go tak bardzo wyróżnia? Tamci też są przegrywami. W różnych stopniach ale nadal są. Wszyscy mają dobre kontakty ze swoją bliźniaczką. Może gdybym odkrył w nim ten mały element mocy mógłbym bez jego świadomości zagarnąć go sobie i szybko się zregenerować. Potrzebowałbym czasu. Musiałbym przemieżyć jego umysł, znaleść tą cząstkę a potem jeszcze odłączyć ją od czasu niego bez większych skutków ubocznych. Po chwili wrócił z jakimś prostokątem owiniętym w... Papier? Nie wiem. Prezent to raczej nie był. Usiadł obok mnie i odpokował to. W środku był brązowy słodko pachnący prostokąt z liniami dzielącymi go na równe kwadraty. Ułamał rząd kwadratów po czym podał mi go.
- Co ja mam z tym zrobić?
- zjeść- powiedział jakby było to coś oczywistego. Więc ułamałem z rzędu kwadrat i wsadziłem go do ust. TO JEST PYSZNE!!! Słodki i ten posmak... CHUJ NIE WIEM CO TO ALE MIAŁ RACJĘ!!!! Odrazu poczułem się szczęśliwy a kostka rozpuściła mi się w ustach.
- Co to do cholery jest i dlaczego jeszcze tego nie jadłem?!
- czekolada. Przysmak ludzi.
- No ba że przysmak!
- Tylko uważaj. Jak będziesz jadł tego za dużo to wypadną ci zęby.- Byłem i zapewne wyglądałem też na przerażonego. Dipper powstrzymywał śmiech a ja miałem nadzieję że te wypadnięcie zębów to nic groźnego i dzieje się dopiero po tonie tego rajskiego przysmaku. Dlaczego w piekle na to nie wpadli? Przecież za taki smak.... A no tak. Większość demonów nie posiada smaku. To smutne ale prawdziwe. Czasami dipper wygląda jakby czytał albo próbowałem czytać w myślach. Może kiedyś mu się uda? Dla zabawy w sumie mógłbym spróbować dotrzeć i powiedzieć coś w jego umyśle ale jeszcze się nawet nie zregenerowałem po poprzednim zaklęciu.  Ciekawe jak będzie na tej imprezie. Raczej nie tak jak na tych w piekle. Napewno nie będzie jak na sztywnych spotkaniach firmowych ani jak na urodzinowych przyjęciach. Wyszstko okarzę się dzisiaj wieczorem. W sumie jeśli będzie fajnie się mógłbym spróbować też zrobić coś w tym stylu.  Starcy napewno nie będą siedzieć tu cały ten czas a gwiazdeczka i sosna wydają się podekscytowani nawt jeśli robi to ktoś inny. To mogłoby być świetne doświadczenie gdyby nie to że imprezę organizuje ta ruda małpa. Kiedyś już mnie wystarczająco irytowała a teraz będę miał z nią non stop do czynienie. Gdzieś w środku głowy coraz wyraźniejsza stawała się myśl zabicia tej szmiry. Będę musiał być dla niej miły by sosenka się nie obraził. Szlag. Może te życie jednak nie jest takie łatwe?
___________________________________________
* Uwielbiam dawać te zdanie po czym pakować postacie w największe możliwe gówno

Czar Przyszłości ( BillDip)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz