II

710 59 6
                                    

Pov. Dipper
Nie mogłem uciszyć tej bandy. Dlaczego one musiały się tak drzeć?! Poczułem że coś szarpie mnie to za rąbek koszulki. Okazał się to być Doritos. Dopiero teraz mogłem zobaczyć że różnica między nami wynosiła ponad głowę.  Spróbowałem odpowiedzieć łagodnie mimo irytacji
- Nie teraz proszę cię.- znowu rozniósł się ten nieznośny dla uszu pisk Mable
- Widzisz on chce atencji!!!
Znowu poczułem szarpnięcie za koszulkę
- Jestem zajęty!- te baby znowu zaczęły piszczeć i skakać nie do kurwa wytrzymania. Blondyn wogule nie pomagał chyba je tylko bardziej nakręcał. Poczułem jak Bill 3 raz szarpnął mnie za koszulkę. Miałem ochotę coś zrobić tym smarkulom. A to niby chłopcy później dojrzewają! Zaprowadziłem Billa do łazienki. Jeśli one wydałby jeszcze jeden pisk z pewnością dałbym mu je spopielić.
Pov. Bill
Nadal nie mogłem uwierzyć że on nic nie załapał. Jego mózg nie połapał się że czegoś mu brakuje? Jak to możliwe że zdołałem usunąć mu część emocji związanych ze mną a ten jakby miał na to wywalone? Nawet się nie połapał że użyłem resztek mojej mocy i dlatego nie mogę normalnie chodzić! Fakt ta forma jest nie za dobra ale to nie oznacza że nie umiałabym się w niej poruszać. Co chwilę słyszałem piski jakichś dziewczyn. Jednak nigdzie w pobliżu nie było niczego strasznego czy ekscytującego. Może po prostu nie jestem w stanie tego dostrzec? Nie wydaje mi się żeby rodzaj żeński tego gatunku powinien wydawać takie dziwięki bez powodu. Po chwili poczułem kolejną falę czegoś na rodzaj wiercenia dziury w brzuchu. Nie miałem pojęcia jak działa ten organizm. Może on coś o tym wie? Szarpnąłem go za rąbek koszulki którą miał na sobie.
- Nie teraz proszę cię.-  Chyba nie chodzi o to że musi zająć się tymi idiotkami ? Po chwili szarpnąłem po raz drugi- Jestem zajęty!- Dipper bo tak z czego pamiętam się nazywał powinien natychmiast pomóc mi z tym dziwnym uczuciem które osłabiało mnie już od paru dni.  Zaczęło mnie to denerwować w końcu miał mnie uczyć o tym ciele tak? Żeby go zirytować szarpnąłem po raz trzeci. Tym razem po prostu wyszedł razem ze mną z pomieszczenia i zaprowadził do łazienki.
- Więc o co chodziło?- zapytał milszym tonem
- dlaczego przeszywa mnie takie dziwne uczucie z tego tam.... Brzucha?- zaśmiał się cicho
- Jesteś głodny
- Jestem co?
- To taki stan gdy organizm domaga się składników odżywczych w postaci jedzenia.
- znaczy w tamtej postaci też czasami jadłem czy piłem tylko dawałem sobie radę bez tego. Demony nie potrzebowały jedzenia picia i innych takich.- Sprowadził mnie po schodach. Kiedy znaleźliśmy się w kuchni odezwał się po raz kolejny
- co chcesz zjeść?
- a co macie?
- zrobię ci jajecznicę to takie ludzkie jedzenie- wziął coś co przypominało beżową lekko zwężającą się u końca piłeczkę. Z ciekawości też wziąłem jedną i zacząłem się nią bawić. Ciekawi mnie jak oni to nazywają. Podrzucałem tą dziwną piłkę do moment gdy usłyszałem krzyk sosny
- BILL ZOSTAW TO JAJKO!!!- a więc mówią na to jajko. Na chwilę się zdekoncentrowałem a jajko upadło na ziemię. Beżowa powłoka się roztrzaskała a z środka wypłynęła przezroczysto żółta maź.
- Fuuu! Czym wy wypełniacie te piłki!?- na moje słowa sosenka momentalnie zaczął się śmiać. Może to co powiedziałem to był jakiś ludzki żart?
- O boże- co chwile przerywały mu ataki śmiechu- Jajko to nie piłka! To jedzenie!- przekrzywiłem głowę
-to ja mam to coś teraz zjeść tak?
- Nie. Nie je się rzeczy z ziemi, podłogi, obrusu, krzeseł, stołów, firanek, sufitów, drzwi....- sosna dalej wymieniał różne rzeczy. - jeść możesz z talerza. A jajko trzeba najpierw usmażyć.- nareszcie jakieś pojęcie które zrozumiałem! On zajął się przygotowywaniem tego czegoś a ja przypatrywałem się by następnym razem poradzić sobie samemu. Wołanie go o każdą pierdołę mogło by go zirytować co byłoby nawet zabawne ale nie wygodne dla mnie bo musiałby się cały czas przy mnie kręcić. Po cichu marzyłem by szybko móc nauczyć się funkcjonowania w nowej powłoce by móc zregenerować siły i odegrać się na tych śmieszkach którzy mnie tak urządzili. Sama koncepcja uwięzienia i mnie w tej powłoce była wystarczająco absurdalna ale żeby jeszcze osłabiać moje moce?! Tego już za dużo. Jak tylko się zregeneruje zmuszę ich do oddania mi starej formy. Ta może nawet nie wytrzymać klimatów mojego rodzinnego wymiaru. Przez moje zamyślenie zapomniałem obserwować co robi. Za to wokół sosenki wisiała już aura zirytowania.
- Mógłbyś się odsunąć.- Próbował być spokojny ale wiedziałem że był na skraju wytrzymałości. Jeszcze parę sekund... - Bill - w jego głosie wisiała aura zagłady. Śmieszne. Ten złamas nie będzie w stanie nic mi zrobić. Czułem jak irytacja zmienia się w złość. Ludzkie emocje były takie zabawne. Przez chwilę poczułem się jak w starej formie. Przysunąłem się jeszcze bliżej. Czuł mój oddech na swoim policzku. Sama moja obecność go irytowała a co gdyby? Położyłem rękę na jego policzku. Pod wpływem mojego dotyku przebiegły go dreszcze. Mimowolnie złośliwe się uśmiechąłem. W formie trójkąta nie miałem ust. Ale tutaj! Taka masa możliwości! Może pobawię się chwile tym ciałem. Obróciłem jego twarz w moją stronę. Zabawne. Automatycznie jego twarz przybrała odcień krwistej czerwieni. Odwrócił się. Złość przemieniła się w inne uczucie. W tej formie nie posiadałem już wszechwiedzy a każde używanie mojej mocy było wykańczające dla dziwnej powłoki. Może później kogoś zapytam. Znudziło mi się irytowanie go. Już chciałem sobie znaleźć nową zabawkę gdy usłyszałem głos nadal czerwonej sosny.
- A ty gdzie idziesz? Już do jedzenia!
Usiadłem więc na krześle i czekałem. Po chwili przede mną staną talerz z żółto-białą masą. Wyglądała mi na ciało stałe. W życiu jadłem naprawdę niewiele i zazwyczaj były to tylko drobne przekąski na przyjęciach i tylko i wyłącznie wtedy gdy było to obowiązkowe. Większość osób nienawidziła patrzeć jak jem bo cóż... Jadłem i piłem okiem. Ja też tego nie lubiłem bo było to wyjątkowo niekomfortowe. Nadziałem na widelec pierwszy kawałek i już chciałem to zjeść gdy usłyszałem krzyk
- CO TY ROBISZ?! NIE DO OCZU!!!!
No tak. Na chwilę zapomniałem jak działa ta forma. Włożyłem to do ust i wyjąłem widelec. Muszę przyznać że jedzenie w tej formie było bardzo przyjemne. Cały czas wtedy widziałem i nic mnie po tym nie bolało czy szczqypało. Po za tym muszę przyznać że coś co ludzie nazywają smakiem jest bardzo fajną rzeczą. Może siedzenie w tej formie nie będzie takie złe? Cały czas przypatrywał mi się Sosna.
- Dlaczego cały czas na mnie patrzysz?
- Żebyś się nie zadławił, pogryzł sobie język, poparzył czy tak jak wcześniej nie próbował jeść oczami.
Mimo że teraz było to uzasadnione nadal mnie to irytowało. Kiedy skończyłem jeść patrzyłem jak Sosna zmywa naczynia.
- co teraz?- spytałem wiedząc że raczej nie wrócimy do pokoju Dippera
- Teraz znajdziemy co miejsce gdzie będziesz spał

Czar Przyszłości ( BillDip)Where stories live. Discover now