🆇🅻🅸🅸

4.8K 251 33
                                    

Moje towarzyszki rozeszły się, by zająć swoje miejsca. Ja w tym czasie znalazłam swojego ojca. Stał ubrany w czarny garnitur. No bo jakże by inaczej. Stał wgapiając się w jakiś punkt przed siebie. Wydawał się mocno zamyślony. Podeszłam do niego i wsunęłam rękę między jego ramię a żebra. Dopiero ten gest wyrwał go z transu. Spojrzał na mnie i wydawał się wyjątkowo przybity. Szczerze spodziewałam się wielu rzeczy jednak na pewno nie tego.

- Kiedy przyszłaś na świat, byłaś bardzo duża wiesz? Lekarze w życiu nie widzieli tak dużego szczeniaka płuci żeńskiej. Kiedy brat zapytał mnie, co o tym myślę ja odpowiedziałem, że moja córka jest stworzona do wielkich rzeczy. Chyba nie mogłem trafić lepiej. - Tata pocałował mnie czule w czoło. - Jestem z ciebie dumny Az. Zawsze byłem.

- Wiem tato. Chciałabym by Curtis był tak dobrym ojcem, jak byłeś ty. - Uśmiechnęłam się lekko, przytulając do byłego alfy.

- Będzie. To coś jest w każdym z nas, nawet jeśli teraz w to nie wierzysz. - Tata wziął mnie pod rękę. - Więc się nie stresuj. Rodzicielstwo nie jest tak okropne, jak zwykło się mawiać.

No tak zgodnie ze starą tradycja para alfa płodzi pierwszego potomka, w noc poślubną lub w niedługim czasie. Na przykład Zawen urodził się dokładnie dziewięć miesięcy po ślubie rodziców. Jednak ja miałam nieco inne plany. Nie mówiłam o tym rodzica, bo nie chce słuchać przez całe wesele, że mam już męża i jestem luną, więc nie powinnam wyjeżdżać. A co do Oxany w tym kontekście. Ona nie była przeznaczona Curtisa, więc się nie liczy.

Muzyka rozbrzmiała a ja nie umiałam powstrzymać uśmiechu. Już za chwilę wyjdę za mężczyznę swojego życia. Po prostu nie mogę w to uwierzyć. Tata ruszył powoli do przodu, przywracając mnie do rzeczywistości. Ja ruszyłam za nim w stronę ołtarza. Ceremonia odbywała się na świeżym powietrzu. Pogoda była doprawdy rewelacyjna, co bardzo mnie cieszyło. Krzesła ustawione były rzędami po cztery w jednym. Były one białe z granatowymi elementami. Przez środek przechodził granatowy dywan prowadzący aż do ołtarza. Był to nie tylko element mojego ulubionego koloru. Wataha mojego dziadka przed połączeniem nosiła nazwę watahy rwącej rzeki. A to w końcu on zesłał mnie tutaj i połączył z Curtisem. Poza tym jezioro było ważnym elementem naszej historii.

Curtis wyglądał jak zawsze rewelacyjnie. Ciemne włosy miał zaczesane do tyłu, co bardzo mu pasowało. Na sobie miał granatowy garnitur z czerwonymi dodatkami. Buty miał oczywiście eleganckie w odcieniu czarnego matu. Koszula była klasycznie biała. Już naoglądałam się go w garniturach, jednak dzisiaj miało to swój wyjątkowy klimat. W tym momencie liczył się tylko on.

~Curtis~

Muzyka rozbrzmiała a ja automatycznie przeniosłem spojrzenie na drzwi. Po chwili dostrzegłem moja przeznaczoną. Z trudem powstrzymałem uśmiech, który sam cisnął mi się na usta.

Chyba nigdy nie podjąłem tak dobrej decyzji, jak wybór Azany. To ona w krótkim czasie stała się sensem mojego życia. Wprowadziła radość i odrobinę światła do mojego szarego życia. Na szczęście rozwód nie był problemem. Odnalezienie bratniej duszy było wystarczającym uzasadnienie dla zakończenia małżeństwa. Zwłaszcza że ja i moja była byliśmy małżeństwem tylko w świetle wilczego prawa. Nigdy nie łączyło nas nic więcej jak obowiązki i seks. Azana jest moim tlenem a Oxana była niczym pętla, która mi ten dech odbierała.

Zmierzyłem spojrzeniem kobietę mojego życia. Miała na sobie tradycyjnie białą sukienkę, której góra wykonana była z koronki. Miała długi rękaw i dosyć głęboki dekolt, przez co Az wyglądała niewiarygodnie seksownie. Dół natomiast był lekko rozkloszowany. Granatowe włosy mojej narzeczonej były ułożone w luźne loki, na których odznaczała się ozdobą pod postacią drobnej opaski. Na twarzy miała lekki makijaż którego najwyraźniejszym elementem byka czerwona szminka. No nogach miała za to czarne szpilki.

Przyznaje, że czerwone dodatki były moim pomysłem. Liczyłem na to, że Az będzie miała czerwone usta i paznokcie. I się nie przeliczyłem. Wyglądała w nich zabójczo. A ja marzyłem już tylko o naszym łóżku.

- Nie wyobrażaj sobie tyle, bo dostaniesz wzwodu na własnym weselu. - Skarcił mnie szeptem Kevil stojący tuż za mną.

- Zobaczymy, jak będzie na twoim ślubie. - Warknąłem szybko wracając wzrokiem na moją kobietę.

Cała ceremonia i ślub przebiegły błyskawicznie. Az szybko i sprawnie wypowiedziała słowa przysięgi. Nie wahała się nawet przez krótką chwilę. Była pewna podjętych przez siebie decyzji. Dokładnie tak jak i ja. Na koniec na znak tego, że już wiecznie będziemy razem, nałożyliśmy sobie obrączki. Wykonane były one z czarnego złota. Był to jeden z moim i Az ulubionych kolorów. No i przyznaje, że nie podobały mi się te wszystkie złote i srebrne obrączki które wybierali niemalże wszyscy.

W końcu przeszliśmy przez dywan, a goście zasypali nad płatkami róż. Były to ulubione kwiaty mojej żony. Stanęliśmy na wielkim wzniesnieniu i przyjmowaliśmy gratulacje od gości. Chcieliśmy to zrobić przed wejściem na salę weselną.

- Wasze małżeństwo było zapisane w gwiazdach. - Oświadczyła ciemnoskóra kobieta która opiekowała się Az, kiedy ta była martwa. - Przodkowie nigdy się nie mylą a przeznaczenie, zawsze się wypełnia.

- Tak. Umarłam, uratowałam cały gatunek, a teraz wychodzę za mąż. Takie rzeczy planuje tylko nasi przodkowie.

- Przodkowie w dalszym ciągu mają co do was wielkie plany. - Kobieta położyła dłoń na brzuchu mojej żony, po czym odeszła.

- Dziwna kobieta. - Stwierdziła, moja żona.

- Wybacz jej. - Przyciągałem ją do siebie całując w czoło. - Jej życie opiera się na magicznym znamieniu. Też bym ześwirował na jej miejscu.

- Do nocy poślubnej macie jeszcze trochę czasu. - Jakby znikąd przed nami wyrósł Zawen.

- Jak będziesz miał mate to nauczyć się, że im szybciej zaczniesz bajery, tym szybciej przejdziecie do kontretów. - Na te słowa oberwałem z żebra od mojej mate.

Przez kilka ostatnich tygodni moje relacje z rodziną Anson bardzo się poprawiły. Z czego byłem bardzo zadowolony. Rodzina to ważny element życia każdego wilka. Nawet kiedy ten się do tego nie przyznaje.

- Faceci. - Fuknęła Latika stojąca między braćmi.

- Daj spokój sis. - Enzo bliźniak Latiki uśmiechnął się szeroko, szturchając ją.

- Jak dzieci. - Tiago przewrócił oczami na zachowanie rodzeństwa.

- Znalazł się Pan dojrzały który nadaje imiona swojej broni. - Senakala parskła śmiechem, na co rodzinny wojownik skrzywił się trochę.

- Serio? - Dopytał Sawen, nie kryjąc własnego rozbawienia.

- Tak. Sama słyszałam. - Potwierdziła brunetka, klepiąc brata po ramieniu.

- Z wami to wstyd się gdzieś pokazać. - Cyntia zarzuciła włosy teatralnie do tyłu.

- Dlatego zmieniam nazwisko. - Wtrąciła moja żona, na co wszyscy wybuchli śmiechem.

Jednego jestem pewien. Przy tej kobiecie nuda na pewno mnie nie czeka. Czuję, że nasze życie będzie pełne wrażeń i nieprzewidzianych niespodzianek. A ja? Ja jestem gotowy na wszystko byle moja Az stała u mego boku.

Przekleństwo Sipho: Wilkołaki Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ