🆇🅻

5.9K 263 76
                                    

Rozdział zawiera sceny +18. Czytasz na własną odpowiedzialność... A tak serio to wiem, że tylko na to czekaliście zbereźnicy.

Poczułam jak ciepłe usta Curtisa, muskają skórę na mojej szyi. Zamruczałam na to cicho, dłońmi wodząc po jego nagiej klatce piersiowej. Pod palcami czułam dobrze rozbudowane mięśnie oraz ciepłą skórę narzeczonego. Jego dłonie spoczywały na mojej talii przysuwając mnie do niego. W końcu poczuła jak jego wysunięte kły zahaczają o moją skórę. Była to pierwsza oznaka podniecenia u wilkołaka. Na początku chciałam czekać z seksem aż do ślubu. Jednak nie byłam w stanie. Nikogo w życiu tak nie pożądałam, jak jego. Jego idealnego ciała i niepowtarzalnej osobowości. To połączenie sprawiało, że chciałam być jego każdej nocy.

On był moim największym pragnieniem.

Jego dłonie przesunęły się wyżej aż do zapięcia mojego stanika. Rozpiął go szybki ruchem przy użyciu jednej ręki. Góra część mojej bielizny opadła na podłogę. Ja natomiast wplotłam dłoń w jego włosy. Kiedy przysunął mnie do siebie jeszcze mocniej, poczułam jak moje piersi stykają się z jego ciepłym torsem. Przysięgam, że nawet gdybym chciała, nie byłabym w stanie tego przerwać. Tylko z nim chce to robić. Zawsze i wszędzie. Nikt inny już się nie liczy.

On jest moim uzależnieniem.

Dłońmi na oślep przejeżdżałam po jego ciele aż do zapięcia jego spodni. Chwilę zajęło mi uporanie się z paskiem. Kiedy jednak w końcu je rozpięłam, zsunęłam je z niego. Dałam sobie tym samym możliwość podziwiania jego ciała. Idealne niczym najlepsza rzeźba godna olimpijskich bogów.

On jest najlepszą ucztą dla moich oczu.

Położył dłonie na moich udach i podniósł mnie do góry. Ja oplotłam nogi wokół jego pasa. Dłonie zarzuciłam na jego szyję. On połączył nasze usta w dzikim pocałunku. Rozłączaliśmy je tylko na krótkią chwilę niezbędne to nabrania powietrza. Mimo tego, że znamy się bardzo krótko i zdarzają się nam kłótnie, ja zawsze do niego wracaj. Czasem wydaje się to szaleństwem, jednak on stanowi nieodłączny element mojego życia.

On jest dla mnie jak tlen.

W końcu poczułam, jak kładzie mnie na łóżku. Moje plecy spotkały się z powierzchnia miękkiego materaca. Podniosłam się na łokciach, by podziwiać wilkołak, który zdejmuje bokserki, okazując mi swoje przyrodzenie. Niczym dzikie zwierzę wspinał się na łóżko, by znów połączyć nasze usta. Ja powoli wróciłam do postawy leżącej. Tylko on może mną rządzić. Tylko jego rozkazów jestem gotowa słuchać.

On jest moim jedynym alfą.

Ponownie zaczął schodzić pocałunkami nico niżej. Całował moja szyję, następnie przenosząc się na moje nabrzmiałe piersi. Z nich przeniósł się na mój brzuch. Tylko jemu pozwalałam na tak intymny kontakt z moim ciałem. Tylko on podziwiał je tak dokładnie. A kiedy to robił, jego oczy lśniły. Jakby podziwiał coś nieopisywalnie pięknego.

On jako jedyny tak na mnie patrzył.

Rozsunęłam kolana, robiąc mu miejsce miedzy swoim nogami. On złożył kilka pocałunków na moich udach. Nie spieszył się. Dokładnie tak jakby chciał delektować się tą chwilą w nieskończoność.

On jako jedyny tak mnie traktuje.

W końcu złapał za brzeg mojej bielizny, ściągając ją powoli. Jakby podniecała go sama ta czynność. Możliwość podziwiana jak obnażam się przed nim coraz bardziej. W końcu poczułam jak coś twardego, wbija mi się w udo.

On jako jedyny tak na mnie reaguje.

Zawisła nade mną dłonie opierając na materacu obok mojej głowy. Ostatni raz począłączył nasze usta, wchodząc we mnie powoli. Z moim ust wyrwał się pierwszy jęk tego wieczoru. Curtis poruszał się we mnie, przyśpieszając miarowo. Dawał mi czas, bym się przyzwyczaiła.

On jako jedyny był tak cierpliwy.

W końcu przewróciłam go na plecy. Teraz to ja byłam na górze. Spoglądałam na niego z delikatnym uśmiechem, przygryzając dolna wargę. On położył dłonie na moich biodrach, jakby chciał dać mi znać, że chce, bym zaczęła. Poruszyłam więc biodrami gwałtownie. Zdążyłam już przyzwyczaić się do jego obecności we mnie, przez co już nie musiałam być delikatna. Z jego ust wyrwało się pierwsze sapnięcie.

On jako jedyny kochał, kiedy dominowałam.

Jego dłonie zaciskały się na moich biodrach. Ja w końcu nachyliłam się nad nim i otarłam się twarzą o jego policzki. Cały czas poruszałam biodrami, nie pozwalając sobie na utratę rytmu. Poczułam przyjemne ciepło kumulujące się u ziębi moich ud. W końcu Curtis doszedł z głośnym warknięciem. Ja wykonałam parę ostatnich pchnięć, po czym ciepło rozeszło się po moim ciele a ja osiągnęłam spełnienie. Nie miałam jednak dosyć. Pragnęłam dochodzić tego poranka jeszcze wiele razy.

On jako jedyny sprawiał, że chciałam kochać się bez końca.

Ja położyłam się na jego klatce piersiowej, a on ponownie wodził dłońmi po moim ciele. Były dla mnie niczym największą nagroda. Dla jego dotyku mogłabym przeżyć cały ten koszmar ostatnich miesięcy jeszcze raz.

On jako jedyny sprawiał, że byłam gotowa walczyć bez końca.

- Jesteś tak cholernie seksowna, kiedy dominujesz. - Wydusiła z trudem przez przyśpieszony oddech.

- A ty zawsze jesteś seksowny. - Pocałowałam jego nagi tors, który tak uwielbiałam. - I jesteś wymarzonym kochankiem.

- Tak bardzo cię kocham Az. - Pocałował mnie w czoło, zamykając w silnym uścisku. - Nie wiem, co bym zrobił gdybym cię stracił. Tak długo był zaślepionym idiotą.

- Myślałeś, że postępujesz słusznie. - Wtuliłam się w jego ciepłe ciało. - I ja też cholernie cię kocham. Sprawiasz, że cała ta walka, którą stoczyłam miała sens.

- Ty sprawiasz, że wszystko ma więcej sensu. Każda pobudka stają się cudowniejsza, bo mogę na ciebie patrzyć. Każde śniadanie jest smaczniejsze, bo jem je z tobą. Każda gorsza chwilą staje się znośniejsza dzięki twoim uśmiechom. A twoja obecność... To, że po prostu jesteś, jest moim największym darem.

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, a po policzku spłynęła łza wzruszenia. Jego słowa były, jednym z najpiękniejszych wyznam jakiego słuchałam. Płynęło prosto z serca, które biło tylko dla mnie. A kiedyś będzie biło także dla naszych dzieci.

- Twoja miłość i to, że wybrałeś mnie, jest moim największym zwycięstwem. Ja zamiast idealnej luny. Zdobycie ciebie to moja największa wygrana.

- Nie mógłbym wybrać inaczej. - Przewrócił się tak, że teraz leżałam pod nim. - To był wybór aż zbyt oczywisty. Żałuje jedynie tego, że dotarło to do mnie tak późno.

- Lepiej późno niż wcale jak to mawiają. - Położyłam dłoń na jego policzku. - Nie zadręczaj się tym, co było. Skup się na tym, co nas czeka.

- Rozłąka po ślubie? - Spytał, a jego oczy się zaszkliły.

- Nie. - Zaprotestowałam, całując go w czoło. - Myśl o ślubie i o oznaczeniu. O naszej nocy poślubnej i każdej następnej, którą spędzimy razem. O moim powrocie i tym, że już zawsze będziemy razem. I teraz i po śmierci.

- Będę cię kochał, nawet kiedy ostatnia gwiazda zgaśnie na niebie Az. Jesteś moją już na wieki, a ja twój po kres istatnia wszechświata.

Przekleństwo Sipho: Wilkołaki Where stories live. Discover now