🆇🆅🅸🅸

8.2K 428 106
                                    

Zacisnęłam palce na koszuli. Początkowo chciałam ją rozerwać, ostatecznie jednak zrezygnowałam z tego pomysłu. Postanowiłam, że pogodzę się z tym co się stało. Chciałam być silna dla siebie. W końcu ktoś taki jak Curtis nie może mnie zniszczyć. Jestem na to zbyt silna. No, a przynajmniej chciałbym być.

Opuściłam pokój, kierując się do gabinetu. Chciałam oddać mu koszule i to jak najszybciej. W końcu, im szybciej zapomnę tym lepiej. Poza tym chciałam mu pokazać, że w przeciwieństwie do niego mam klasę. Otworzyłam drzwi i szybko pożałowałam tego, że nie zapukałam. Moim oczom ukazał się mój mate obściskujący się ze swoją żoną. Oczywiście wiedziałam, że to robią. W końcu to ją wybrał. Jednak zobaczenie tego na własne oczy było cholernie bolesne. Rzuciłam koszule na najbliższą półkę i wyszłam trzaskając drzwiami. Nie miałam siły dłużej powstrzymywać łez. Wpadłam do pokoju i się popłakałam. To było zbyt wiele. Za bardzo mi na nim zależało, by oglądać takie rzeczy. W tym momencie poczułam się jakby ktoś wyrwał mi serce. To była najgorsza rzecz, jaką do tej pory przeżyłam. Usiadłam na łóżku, mając kompletnie gdzieś czy ktoś mnie widział lub słyszał. To nie grało w tym momencie żadnej roli.

Nagle drzwi do pokoju się otworzyły, a do środka wszedł alfa. Chciałam coś powiedzieć. Kazać mu się wynosić. Krzyczeć jak bardzo go nienawidzę. Jednak nie byłam w stanie nic powiedzieć. A on jak gdyby nigdy nic po prostu usiadł na moim łóżku.

- Myślałem, że rozumiesz dlaczego nigdy nie będziemy razem. Wiem, że teraz to boli... - Chciał powiedzieć coś jeszcze, jednak ja mu na to nie pozwoliłam.

- Myślę, że cię rozgryzłam - Otarłam łzy z twarzy, nieco się uspokajając. - Za drogimi garniturami, sportowymi samochodami i idealną żoną, kryje się przerażona delta. Ten cwaniacki uśmiech kryje brak pewności siebie i strach przed ponownym sięgnięciem dna. Bo, mimo że teraz jesteś alfą, dalej wykonujesz polecenia innych - Przysunęłam się do niego, by spojrzeć mu prosto w oczy. - Bo kiedy wataha kazała ci wyjść za Oxane, zrobiłeś to bez wahania. I dalej kurczowo się jej trzymasz, jakby sfora miała cię obalić za zerwania z nią.

- Nic nie rozumiesz. - Podniósł się gwałtownie z łóżka, przerywając kontakt wzrokowy.

- Zastanawiałam się, dlaczego według ciebie Oxana, to taka świetna luna. I w końcu to zrozumiałam. Uważasz ją za dobrą lunę, bo ona w obawie o utratę stanowiska w życiu ci się nie przeciwstawi - Również podniosłam się z łóżka. - Kiedy ją o to poprosisz, ubierze szpilki. Ja nie byłabym tak dobrą luną, bo ja dla nikogo nie ubiorę szpilek. Ubiorę je, kiedy ja będę tego chciała. A ty potrzebujesz poczucia kontroli. Tylko po to, by czuć się jak prawdziwa alfa. Jednak wiesz co ci powiem? Nadal jesteś tylko omegą.

Bez oporów wyznałam wszystko to, co leży mi na sercu. Byłam wściekła na Curtisa. Złamał mi serce. Zranił, jak jeszcze nikomu się to nie udało. Nie płakałam tak nigdy przez nikogo. Nawet przez rodziców ani rodzeństwo. Moje pierwsze łzy od dawna były jego zasługą.

- Wiem, że jesteś zła. - Położył dłonie na moich ramionach. - Jednak to nie jest powód, by gadać takie głupoty.

- Prawda boli, co? - Zrzuciłam z siebie jego ręce. - Nie chcesz ze mną być, bo boisz się mojej siły. Wtedy kiedy w twoim gabinecie powiedziałam Ci jak będę o ciebie walczyć, myślałeś o dwóch rzeczach. O tym, jak bardzo to było seksownie i o tym, jak bardzo boisz się, że cię zdominuje. Jesteś facetem z kompleksem władzy. Czujesz się słaby, więc otaczasz się ludźmi, których możesz kontrolować.

- Nie masz prawa mnie oceniać - Warknął, otwierając drzwi. - Bo sama jesteś tylko pomiotem Alfy, który całe życie nic nie robi. Nigdy nic nie musiałaś. I teraz nie wiesz nawet, czego chcesz od życia. A co do twojej siły, jesteś tak silna, że to mężczyzna definiuje twoje szczęście. - Curtis opuścił mój pokój, trzaskając drzwiami.

Byłam wściekła. Na niego i na to, że zapewne ma rację. Tu i teraz powiedzieliśmy sobie rzeczy tak szczere, że nikt wcześniej nie miał odwagi nam ich powiedzieć. Zraniłam go, a on zranił mnie. Byliśmy kwita.

Weszłam do łazienki i umyłam twarz wodą. Zdecydowanie najgorsza pełnia w moim życiu. Tak bardzo chciałam wrócić do domu i zapomnieć o tym wszystkim. Potrzebowałam kogoś, kto powie mi, że wszystko będzie dobrze. Mimo że brzmi to żałośnie. I nagle coś sobie uświadomiłam. Opuściłam pokój szybkim krokiem, a kiedy dotarłam pod odpowiednie drzwi, zapukałam głośno. Drzwi się otworzyły, a ja na nic nie czekając pocałowałam betę.

- Miałeś rację. Nie chcę całe życie czekać na miłość, która nigdy nie nadejdzie.

- Uwielbiam, kiedy jesteś taka zdecydowana. - Stwierdził po chwili kiedy otrząsnął się z szoku.

Zacisnął silne dłonie na mojej talii, wprowadzając mnie w głąb pokoju. Połączyłam nasze usta, a on wodził dłońmi po moim ciele, przez talię aż po uda. Nagle to on stał się całym moim światem. Nic innego się nie liczyło, a nawet nie istniało. Był tylko on. Jego dotyk, jego szept i jego zapach.

Kiedy dotarliśmy do łóżka usiadł na nim, a ja stanęłam między jego nogami. Zdjęłam z niego koszulkę, uzyskując dostęp do jego umięśnionego torsu. Wodziłam po nim palcami. Po chwili i on zerwał ze mnie koszulkę, odrzucając ją w kąt.

Jedną z dłoni chciał zsunąć ramiączko mojego biustonosza. Ja jednak szybko, niczym oparzona złapałam jego dłoń. Po raz pierwszy miałam wątpliwości. Jeszcze nigdy w życiu przed nikim tak się nie obnażyłam.

- Jestem przekonany, że nie masz się czego wstydzić. - Zapewnił, zabierając swoją dłoń. - Jednak jeśli to zbyt szybko, zwolnimy.

- Nie. Jest okej - Zabrałam swoją dłoń. - Po prostu to mój pierwszy raz i trochę się stresuję.

- Więc przysięgam uczynić ten pierwszy raz wyjątkowym. - Posadził mnie sobie na kolanach, ponownie łącząc nasze usta.

Odwzajemniłam jego pocałunki, powoli się rozluźniając. Po chwili przeniósł mnie na łóżko. Zawisł nade mną, patrząc mi prosto w oczy.

- Jesteś pewna, że tego chcesz? - Spytał, sięgając po coś do szafki nocnej. - Pamiętaj, że w każdej chwili możemy przerwać.

- Jestem pewna i spokojnie. Nie uszkodzisz mnie.

Patrzyłam jak zębami, otwiera opakowanie prezerwatywy. Potem kochaliśmy się całą noc aż do rana. Zasnęłam dopiero o wschodzie słońca, leżąc na jego umięśnionym torsie, w jego objęciach. Pewnie nigdy mu tego nie powiem... Jednak jestem mu wdzięczna za to, że tak się mną zajął. Pewnie nie było to dla niego łatwe, jednak był bardzo delikatny. Dostosował się do mnie. A co najważniejsze po prostu był. Jakby czekał właśnie na mnie.

Przekleństwo Sipho: Wilkołaki Where stories live. Discover now