Prolog

1.1K 76 9
                                    

Pov. Dipper
Kiedy zostaliśmy wpakowani w autobus z torbami nie wiedzieliśmy co ma nas spotkać. Nawet nie wiedzieliśmy gdzie jedziemy. Rodzice mieli już serdecznie dość rozpaczania Mable i moich uwag. Nie dziwię im się. Po powrocie do domu z tamtych pamiętnych wakacji wszystko się zmieniło. Nikt w szkole nie chciał nam wierzyć. Oczywiście zostałem jeszcze większym wyrzutkiem niż na początku ale bardziej przeżyła to siostra. Żeby zdobyć uznanie innych robiła sobie wszytko. To było chore. Wydała na swoje fałszywe przyjaciółki wszystkie oszczędności. Kiedy zaczynaliśmy Liceum oboje liczyliśmy na nowy start. A tym czasem cały czas było tylko gorzej. Rodzice zdecydowali któregoś dnia że mają dość Nabokiego. To nie tak że byli okrutni czy że bili świnię. Tylko pewnie woleliby psa kota czy coś takiego. Rok później Naboki zachorował. Rodzice go uśpili. Nawet nie pytali się czy to śmiertelne. To chyba złamało Mable. Nadal ubiera się jak radosne dziecko. Nadal się uśmiecha i nadal piszczy gdy się ekscytuje. Tylko że znikła ta energia. Ta magiczna siła która kiedyś dawała jej siłę by wstać w sobotę o 3 i kazać mi oglądać z nią wschód słońca. Gdzieś po drodze zapodziała tą energię. Ja nie wiem czy się zmieniłem. Nadal byłem wścibski i dziwny. Nadal nie miałem przyjaciół. I nadal wspominałem tamte wakacje. Regularnie pisałem z wujkiem fordem który opisywał i ilustrował mi anomalię. Tak poza tym to ja i Mable z wyglądu nadal jesteśmy podobni. Mamy podobny wzrost co oznacza że ja jestem niski wśród chłopców a ona wysoka wśród dziewczyn. Chociaż na tle społeczeństwa wyglądamy normalnie. Nadal mam czapkę Wendy. Nie noszę jej na co dzień ale tym razem znalazła się w mojej torbie. Mimo że nie wiem gdzie jedziemy to coś podpowiada mi że rodzice nie wysłali nas w obce miejsce. Mable jak zwykle podczas drogi spała bo z wiekiem dostała strasznej choroby lokomocyjnej. A ja myślałem. Szczerze gdyby komuś się chciało to z tych przemyśleń można by napisać paręnścię książek. Fantastykę, coś o spiskach nawet romans! Ja osobiście już próbowałem ale nie potrafię ująć tego ci czuję i myślę w słowa. Czasami marzyła mi się jakaś kariera ale po chwili odpuszczałem bo do niczego się nie nadaję. Podszedłem do kierowcy i zapytałem
-Dokąd jedzie ten autobus?
- Do wodogrzmotów małych a teraz siadaj na miejsce.
Jedziemy do wujków. JEDZIEMY DO WUJKÓW!!!
^^^
Co chwilę wyrzucało nas do góry a ja dziwiłem się że Mable nie wstała mimo że droga była w naprawdę okropnym stanie. Leżała tylko bezwładnie i zaczęło mnie zastanawiać czy ona śpi czy też może zemdlała albo coś. Mabel otworzyła zaspane oczy i zaczeła się rozglądać. Kiedy już chciałem przekazać jej ekscytujące wieści kierowca wyprzedził mnie nieznacznie swym okrzykiem
- Ostatni przystanek! Wodogrzmoty małe!
Mabel słysząc tą nazw3 widocznie się rozbudziła. W jej oczach można było zobaczyć blask podekscytowania a sama mało nie zaczeła piszczeć gdy wyjrzała przez okno. Rzuciła się do wyjścia autobusu, a ja popędziłem za nią, sprawdzając czy na pewno mam wszystkie torby.  Przywitał nas wujek stanek tym swoim charakterystycznym
- Cześć pryszcze!
Mable rzuciła się na niego. Oboje upadli na piasek w śmiechu i wyjątkowo widzialnej radości.
- Mój dobry boże ile na cię nie widziałem młoda- powiedział wujek Ford wysiadając z auta. Że też w tym wieku nie zabrali mu prawa jazdy. Wszyscy się przytulali a ja w tym czasie wrzuciłem rzeczy do bagażnika i usiadłem na miejscu z tyłu. Nie chciałem im przeszkadzać. Mable od dawna nie wyglądała na tak pełną energii a wujkowie w końcu mogli zobaczyć ich ukochaną wnuczkę. Po chwili wszyscy wsiedli kiedy Mable wrzasnęła
- DIPPER!
- Tu jestem...- powiedziałem a reszta wrzasnęła z przerażenia.
- Nie zachowuj się jak jakaś zjawa idioto!- Wrzasnęła tym swoim zaaferowany wysokim głosem brunetka. Znowu była sobą. Wystarczyło tylko kilka chwil tutaj by stała się spowrotem radosną istotką. Nawet jeśli nie będę się za dobrze bawił to przynajmniej Mable powstanie z martwych. Nie chciałem tak naprawdę tu być. Wolałbym siedzieć i myśleć w moim pokoju ale nie mogę psuć im frajdy poza tym nie narzekam.
- Słuchasz wougle pryszczu?- Powiedział wujek stanek.
- przepraszam zamyśliłem się...
- To powtórzę. Ten tydzień spędzicie na świeżym powietrzu tak jak życzyli sobie wasi rodzice a potem robicie co wam się podoba! Tylko bez problemów proszę, pamiętajcie prawo łamiemy tylko pod nieobecność policji- z tymi słowami dojechaliśmy do tajemniczej chaty

Czar Przyszłości ( BillDip)Where stories live. Discover now