ROZDZIAŁ 19

97 6 0
                                    

MARINETTE



Obudził mnie potworny ból głowy oraz hałasy z dolnego piętra. Obok siebie ujrzałam Adriena, z otwartymi lekko ustami i potarganymi włosami. Uśmiechnęłam się na ten widok. Rany jak ja kochałam tego wariata. Nasze wczorajsze poczynania zwiastowały ubrania porozrzucane właściwie w każdym możliwym kącie pokoju. Nagle się roześmiałam myśląc o tym, że rodzice nigdy by do tej sytuacji nie dopuścili. Nie czułam już takiej pustki jak na początku, ale wciąż ich mi brakowało.
-Kobieto, cicho-Jęknął nie zadowolony chłopak.
Po całowałam go w policzek.
-Kochanie lepiej wstań bo tam na dole coś chyba się dzieje-Szepnęłam mu w ucho.
Chłopak popatrzył na mnie cierpiętniczo.
-Niech się dzieje co chce. Boli mnie głowa, mam kaca że mnie dziś pożytku nie ma-Mruknął i zamknął oczy. Skurczybyk zasnął. Nie pomogło nic by go wyciągnąć z łóżka. Westchnełam. Sama więc wstałam i naciągnęłam koszulkę chłopaka na siebie i zeszłam na dół. W salonie siedział Pan Gabriel i rozmawiał o czymś z Nathalie.
-Panie Agreste, dzień dobry. - Powiedziałam z uśmiechem.
-No, proszę panna Dupain-Cheng, dzień dobry. Czy mój syn już na nogach?
-Nie, proszę pana. Trochę zabalowalismy wczoraj i postanowił sobie pospać, marudząc że mam być cicho-Zaśmiałam się.
-No to jak się tylko obudzi, przystąpimy do próby obudzenia Emily.
-Znalazł Pan lekarstwo? - Spytałam szczęśliwa.
-Tak. Ten eliksir-Pokazał mi fiolkę-Podobno budzi ludzi ze śpiączek. Chcę to zrobić gdy tylko Adrien wydobrzeje. Nie darowałby mi gdybym to zrobił bez niego.
-W porządku. Może nowina o tym, że w końcu uzdrowimy jego mamę coś da-Powiedziałam idąc z powrotem na górę. Wzięłam z biorka jakiś kubek, nalalam z łazienki trochę wody i oblałam nią chłopaka.
Oczywiście natychmiast wstał jak oparzony.
-Marinette, oszalalas?! - Wrzasnął.
-Ruszaj tylek, kotku. Twój ojciec wrócił z lekarstwem dla twojej mamy. - Odparłem i wybiegłam z pokoju. Rany nareszcie. Adrien odzyska mamę, jego ojciec żonę i znów będą szczęśliwi. Udałam się do ogrodu, bo pomyślałam, że Adrien i Pan Gabriel powinni zostać teraz sami. To ich pierwszych powinna zobaczyć pani Emily a nie jakąś nieznajomą. Będzie miała trudność że zrozumieniem, że jej syn strasznie się zmienił. Lepiej niech się to wszystko wyjaśni stopniowo. Po jakiś paru minutach ruszyłam do siebie uprzednio ubierając się w ciuchy z imprezy.


ADRIEN

Kiedy tylko usłyszałem od Marinette, że ojciec znalazł lekarstwo dla mamy natychmiast wciągnąłem na siebie dresy i byle jaką koszulkę i pobiegłem do gabinetu taty.
-Naprawdę znalazłeś lekarstwo? - Spytał em na wstępie.
-Zobaczymy. - Powiedzial tata i zabrał mnie do szklanej trumny, gdzie leżała mama pogrążona już w dwuletnim śnie. Tata przyciskiem otworzył wieko, wyciągnął z kieszeni jakąś fiolkę i przyłożył do ust mamy. Przez chwilę nic się nie działo. W sumie przez dłuższą. Patrzyłem na mame jednak się nie poruszała.
-To chyba nie działa. - Mruknąłem zawiedziony.
-Cierpliwości, synu-Powiedział tata też wpatrując się w matkę. Nagle jej klatka piersiowa pomału zaczęła się unosić. Nagle kobieta otworzyła oczy.
-Emily! - Krzyknal tato i przytulił mamę, która wstała.
-Gabriel? Co się stało? - Spytała jeszcze w szoku mama.
-Zapadlas w śpiączkę, kochanie na dwa lata. To przez miraculum pawia Emily.
-Dwa lata? Adrien! - Wykrzyknęła.
-Tu jestem mamo. - Przytuliłem ją mocno. - Tesknilem.
-Kochany syn i mój mąż ja też tęskniłam. - Przytuliła nas oboje.





§§§§§§§§§

Po mału kochani zbliżamy się do końca.

MIRACULUM. Historia miłością pisana.~ZAKOŃCZONEDove le storie prendono vita. Scoprilo ora