ROZDZIAŁ 8

157 6 1
                                    

MARINETTE

Obudziłam się rano pełna szczęścia i energi. Zerwałam się z łóżka, szybko zrobiłam śniadanie dla siebie i Adriena, potem wparowalam do pokoju chłopaka bez pytania.
-Pobudka książulku-Cmoknęłam Adriena w policzek
Otworzył leniwie oczy ale gdy mnie ujrzał uśmiechnął się uradowany.
-Która godzina księżniczko? - Spytał.
-6:00.Wstawaj śniadanie gotowe i pamiętaj że za godzinę jedziemy po Alye i Nina.
Chlopak wstał od razu a ja wyszłam by mógł się przebrać. Sama ubrałam się w czarną sukienkę w czerwone maki do połowy ud.
Po chwili zszedł do kuchni i zaczęliśmy jeść śniadanie.
-Wiesz księżniczko? Trochę się obawiam wyjawić klasie nasz związek. W szczególności obawiam się Chloe. Kiedyś naprawde była wspaniała a teraz kto wie co zrobi. Albo Lila. Ona też trochę mnie niepokoi. - Powiedzial Adrien że zmartwieniem.
-Kochany, nawet jeśli będą coś miały przeciwko to trudno. Będą musiały zrozumieć, że się kochamy. Będę szczera reakcje Chloe czy Lily najlepsze nie będą ale w końcu będą musiały to zaakceptować.
Adrien ucałował mnie lekko.
-Jesteś taka mądra. Szkoda, że wcześniej tego nie widziałem.
-Za to myślałeś o Kagami. - Przypomniałam sobie jak rok temu byli parą. Cóż... Byłam w tedy zazdrosna i smutna ale również wściekła, bo Kagami czesto robiła mu awantury i była wiecznie nie zadowolona.
-Ah, daj spokój. Jak ja z nią wytrzymałem to nie wiem. Wszystko co robiłem było źle. Jak czegoś nie robiłem było jeszcze gorzej. W tym okresie zrozumiałem jedno. Kobiety to zupełnie inna galaktyka. - Mruknął pod nosem.
Prychnęłam rozbawiona. Zwykle to ja miałam w zwyczaju mówić tak o chłopakach.
-Mało śmieszne uwierz. I za każdym razem chodzenie do jubilera. Po prostu chciała mnie złapać i wykorzystywać. Mało brakowało i zostałbym po raz drugi w życiu uwięziony pod kloszem. Rozumiem od czasu do czasu zrobienie prezentu polowce. Ale do cholery ona domagała się tego w dzień w dzień.
-Biedny chlopiec-Smialam się dalej idąc z nim do Mustanga.
Adrien prychnął a gdy byliśmy w samochodzie odpalił silnik.
-Już widzę reakcje ich wszystkich-Mruknął.
Uśmiechnęłam się i powiedzialam:
-Chrzanic ich zdanie Adrienski.
Adrien gwałtownie za hamował przy domu Alyi.
-Nigdy więcej tak nie mów. Naprawdę tego nie lubie-Łypnął wściekle oczami.
-Wybacz Adi-Szepnelam lekko wystraszona.
-Adi? - Spytał zdziwiony.
-Tak, a nie podoba się?
-Właśnie podoba. Możesz mi tak mowic.
Chwilę potem Alya i Nino , który wcześniej przyszedł do swojej dziewczyny wsiedli do auta.
Alya patrzyła na nas dziwnie gdy jedna ręka jeździłam Adrienowi po nodze.
-Chcecie nam coś powiedzieć? - Spytała mulatka.
-Coz... Jesteśmy para od wczoraj-Powiedziałam spokojnie.
-Żartujesz! Nic nie powiedziałaś? - Spytała oburzona Alya.
-Wybacz Al. Po prostu wczoraj dużo się działo. Opowiem Ci wszystko potem. - Odpowiedzialam
-Stary... Myślałem, że nigdy nie zauważysz Marinette-Powiedział Nino.
-Coz... Ja też na początku nawet bym nie spojrzał inaczej niż na przyjaciółkę.
Ruszyliśmy do szkoły i po paru minutach już tam byliśmy.
Adrien zaraz po wyjściu z samochodu podszedł od mojej strony i podał mi rękę. Chwyciłam ją natychmiast i wtuliłam w niego dodając mu otuchy.
Alya i Nino szli obok nas również w objęciu i z uśmiechem na twarzy. Rozległ się dzwonek więc szybko udaliśmy się do szkoly po drodze łapiąc parę nienawistnych spojrzeń od Chloe i Lily. Posłałam im tylko drwiący uśmieszek i usiadłam w ławce z Alyą. Za nami jak zwykle siedzieli Adrien i Nino.

Adrien

Lekcje wyjątkowo strasznie się dłużyły. Czułem na sobie wzrok wszystkich gdy obejmowałem ramieniem kochana Marinette. Postanowiłem powiedzieć jej jutro całą prawdę o sobie. W końcu nie mogłem przed nią ukrywać tego, że Czarny Kot i ja to ta sama osoba.
Nagle poczułem uścisk od tyłu. Doskonale wiedziałem kto się do mnie przylepił. Od dziecka tylko jedna osoba to robiła. Kiedyś dawało mi to poczucie bezpieczeństwa i szczęścia. Dziś sprawiało że byłem podenerwowany i trochę smutny.
-Adrienski! Natychmiast wytłumacz się co robisz z tym... Bezgusciem!
Westchnąłem. Wiedziałem, że Chloe w końcu to zrobi.
-Chloe. Od zawsze byłaś moja przyjaciółką. Swietnie mnie rozumiałaś i wiedziałaś co w danej chwili czuję. Więc powinnaś teraz wiedzieć, że Marinette, która teraz nazywasz "bezgusciem" jest moja ukochana. A tego przezwiska nie znoszę. - Powiedziałem spokojnie, choć miałem ochotę wygarnąć jej sporo za nazywanie mojej dziewczyny "bezguściem"
-Co?! Dlaczego ona?! - Wykrzyknęła blondynka.
Marinette westchnęła i się odsunęła.
-Załatwcie to między sobą. Adi będę czekała przy samochodzie. - Powiedziała i odeszła.
Spojrzałem na swoją dawną przyjaciółkę. W jej oczach ujrzałem ból, rozpacz i złość. Nagle zrozumiałem. Ona coś do mnie czuła.
-Chloe-Powiedziałem delikatnie. - Nie możesz być moją dziewczyną bo od kad tylko pamiętam byłaś jak siostra. Choć nie biologiczna od zawsze zajmowalaś miejsce jednego z członków naszej rodziny. Gdy matka zginęła ty przy mnie byłaś. Wspierałaś i byłaś dobrą dziewczynką. Co się z tobą stało? - Spytałem.
Chloe z trudem powstrzymywała łzy. Patrzyła długą chwilę w podlogę.
-Adrien... Widzisz moi rodzice postanowili być w separacji. Było mi smutno i źle. Na wszystkie sposoby próbowałam ich połączyć. Jednak pewnego dnia matka orzekła, że ma romans. W tedy byłam zła i wściekła. Nie miałam komu o tym powiedzieć. Ojciec wysłałby mnie tylko do psychologa, Sabrina samą nie wiem, a ty wyjechałeś na dwa lata. Przez tą całą złość na mamę, tatę zaczęłam być po prostu nie miła. Niby wiedziałam, że źle robię, ale nie potrafiłam przestać. Później wróciłeś i dowiedziałam się, że będziesz chodził do naszej szkoły i klasy. Byłam przeszczesliwa. Widzisz gdy wyjechałeś.. Zdałam sobie sprawę, że czuję coś więcej do ciebie. Chciałam więc cię poderwać, choć na chwilę zapomnieć o rodzicach i naszym rozstaniu. - Rozpłakała się na dobre.
Podeszlem do niej otarłem, lzy i przytuliłem.
-Blondyneczko-Powiedziałem jak w tedy gdy byliśmy dziećmi. - Tak mi przykro. Jednak to co robiłaś było źle. Mogę Ci pomóc stać się od nowa dobra. Mari też Ci pomoże, ale najpierw musisz ją przeprosić. Rozumiem, że rozbity związek rodziców cię wstrząsnął. Do tego ja wyjechałem. Nie było mnie przy tobie kochana sœur* gdy tego potrzebowałaś. Wybacz mi Petite soeur bien-aimée**-Pocałowałem ją w policzek.
Chloe odsunęła się.
-Będę musiała dać Ci nową ksywkę. - Westchnęla. - Oraz ostrzec. Lila naprawę jest zła i wściekła o wasz związek. Jest gotowa zrobić wszystko by was rozdzielić. Zrobię jednak co mogę by was chronić przed nią. Jednak musicie uważać.
-Nie martw się Blondyneczko. Damy sobie radę z Lilą. W końcu da sobie spokój.
-Miejmy nadzieje,AG.
Usmiechnalem się.
-To moja nowa ksywka?
-Tak. Dopóki nie znajdę czegoś lepszego. - Pocałowała mnie w policzek. - No dobrze, znikam a ty marsz do swojej dziewczyny-Powiedziała krytycznie.
Że śmiechem na ustach ruszyłem do Marinette i po chwili jechaliśmy do domu. Po drodze opowiedziałem jej o rozmowie z Chloe. Mialem nadzieję, że naprawdę się zmieni i nie planuje czegoś okropnego. Chciałem jej uwierzyć. W domu odrobiliśmy lekcje, zjedliśmy obiad i obejrzeliśmy film przy którym zasnęliśmy.


Tłumaczenia

-*soeur -Siostra po francusku

-*Petite soeur bien-aimée-ukochana słodka siostrzyczka po francusku

MIRACULUM. Historia miłością pisana.~ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now