Rozdział 13

114 4 0
                                    

MARINETTE

Obudził mnie dzwonek telefonu. Przetarłam oczy i w końcu spojrzałam na wyświetlacz, który wielkimi literami mówił KUZYNECZKA. Rany dawno nie rozmawiałam z nią. Nazywała się Alice Dupain-Cheng i była córką siostry mojej mamy. Odebrałam w końcu.
-Halo? - powiedziałam z  uśmiechem mimo woli.
-Mari! Tak dawno nie rozmawiałyśmy. Miałam zadzwonić od razu gdy dowiedziałam się o śmierci wujostwa, ale mamą powiedziała, że powinnam dać Ci trochę czasu. Kochana nie mogłam już wytrzymać. Jak się trzymasz?! - Usłyszałam głośny pisk swojej kuzynki.
-Alice, kochana. Jest lepiej choć przyznaje, że początek był trudny. Cieszę się, że zadzwoniłaś.
-Kochana przyjeżdżam na parę dni do ciebie. Musimy nadrobić czas! Jako twoja kuzynka muszę sprawić byś ruszyła na przód
-Och, Alice. Sporo się pozmieniało. Pamiętasz jak mówiłam Ci kiedyś, że byłam zakochana w sławnym modelu Adrienie Agreste?
-Oczywiście, że tak. Tyle razy pracowałaś nad tym by mu powiedzieć, ale w końcu się poddałaś. Pamiętam, że mówiłaś też, że kręciła się przy nim wstrętna blondyna. Podajrze Chloe?
Mimo  woli  zaśmiałam się . Oj, moja kuzynka  bardzo się zdziwi.
-Wiesz... Adrien gdy tylko usłyszał o moich rodzicach zaproponował mi, że weźmie mnie pod swój dach. Zgodziłam się, a potem jakoś wyszło że wyznaliśmy swoje uczucia. Okazało się, że on też się we mnie zakochał. No, a potem... Chloe stała się zupełnie inną osobą. Jest dużo milsza niż przez te całe dwa lata!
-Co ty mówisz! Więc masz chłopaka, a stara rywalka  oraz wróg stał się twoim przyjacielem? Niech mnie ktoś uszczypnie! - Musiałam  odsunąć telefon od ucha bo moja kochana kuzynka była tak rozetuzmiowana.
-Co jest? - usłyszałam głos blondyna, który się obudził.
-Nic takiego Adi. Rozmawiam z kuzyneczką-powiedziałam uspokająco do blondyna.
-Co?! Śpicie razem? Mari nie znałam cie od tej strony! - Alice znów zapiszczała.
-Tak spaliśmy razem kochana, ale go obudziłaś swoim entuzjazmem i teraz patrzy na mnie jak na wariatkę. - Zaśmiałam się. Adrien rzeczywiście patrzył na mnie  jak na kosmitkę.
-Haha. Sorki za przyps kuzynko. Dobrze nie będę już przeszkadzać. Zadzwonię jak będę już na miejscu. Buzia! - powiedziała Alice i się rozłączyła.
Adrien z powrotem wtulil się w poduszce marudząc coś o bezlitosnych pogadunkach gdy biedny chłopak chce spać. Uśmiechnęłam się lekko i połorzyłam się znów obok niego całując go w policzek.
-Adi nie złość się. Dawno nie widziałam Alice. To dobra dziewczyna i przyjeżdża na parę dni. - powiedziałam głaszcząc go po włosach co spowodowało jego mruczenie.
-Eh, księżniczko... Nie mogę się długo na ciebie gniewać. - powiedział tylko całując mnie namiętnie w usta. - ale pogaduchy takie z rana to coś co nie pozwala człowiekowi spokojnie zasnąć. - mruknął.
-Nie tylko człowiekowi-usłyszeli głos że stolika. Spojrzałam w tamtą stronę  i ujrzałam  Tikki i Plagga wtulonych w siebie pod moją  chustką.
-A wy co tam robicie? - Spytałam podejrzliwie.
-No nie wiem jesteśmy w pogotowiu  gdybyście nas potrzebowali? Ostatnio nic się nie dzieje, ale i tak lepiej być w pobliżu-mruknął czarny serozerca.
-Nie o to mi chodzi. - powiedziałam z uśmiechem. -Co robicie wtuleni w siebie jak kochankowie pod chustą?
Plagg w tym momencie zamilkł, a Tikki zagrzebala się głęboko pod tkaniną.
-No Plagg. Tłumaczyć się-Rzekł Adrien z uśmiechem.
-A dajcie wy wszyscy sobie siana-Burknął tylko. Razem z Adrienem zaśmialiśmy  tak głośno, że aż zjawiła się Nathalie. Plagg wraz z Tikki szybko scowali się za zasloną z okna.
-Co tu się dzieje? - spytała z typowym głosem bez emocji.
-Em... My... Opowiadaliśmy sobie właśnie dowcipy.... Tak dowcipy! No i Adrien spowodował u mnie dość duży wybuch smiechu-powiedziałam  próbując wyjść z tej sytuacji i mrugnełam  do blondyna.
-Właśnie!-poparl mnie blondyn-Żarciki które jak zwykle są bardzo rozbrające - Zauwarzyłam , że Adrien potrafił być niezłym aktorem. Nathalie uwierzyła i wyszła z pokoju.
-Ufff... - Odetchnęłam z ulgą - mało brakowało.
-Owszem. Wyjątkowo mało-jęknął Adrien. - jeszcze chwila i by się wydało.
-Dobrze, że jesteś dobrym aktorzyną-Pstryknęlam  go w nos na co blondyn się zaśmiał.
-Lata praktyki, Kropeczko-szepnął. - No dobra skoro ma przyjechać twoja kuzynka powinniśmy ruszyć swoje urocze tyłki i poogarniac.
-Wiesz... Myślałam, że powinnam wrócić już do siebie. Sam wiesz.. Doszłam do siebie i nie chce sprawiać Ci kłopotów.
-Wcale tego nie robisz. Błagam cię zostań. Ojciec cie lubi, a Nathalie choć tego nie okazuje również. Błagam! - uklęknął na jedno kolano patrząc na mnie wzrokiem szczeniaczka.
No i jak tu mu odmówić.
-Dobrze. Zostanę ale tylko tydzień. Naprawdę nie chce by potem ludzie gadali. Okres żałoby już u mnie przeminął.
Adrien posmutnial, ale zaczął  pomału  wszystko ogarniać, a ja  wraz z nim. Wiedziałam, że ukochany jest smutny, ale nie podobała mi  się myśl by żyć na jego garnuszku jak i Pana Gabriela. Chciałam po prostu wstać na własne nogi. Po posprzątaniu więc ucałowałam go namiętnie.
-Nie bądź zły, kochany. Przecież będę cię odwiedzać. - szepnęłam.
-wiem ale ja chciałbym byś została-powiedział smutno.
-Obiecuje, że gdy tylko skończymy szkole, zarobię pieniądze z piekarni, a ty z modelingu będziemy już razem na wyłączność. Aż będziesz miał mnie pełną głowę-Zaśmiałam się.
Kilka godzin później zadzwoniła Alice, że jest już na lotnisku. Pojechałam więc z Adrienem jego wozem po nią.
-Mari!!! - Usłyszałam od razu krzyk kuzynki za nim zdążyłam ją  zlokalizować, a po chwili byłam już w objęciach o głowę wyższej dziewczyn, ale z takim samym odcieniu włosów. Różniłyśmy  się jeszcze kolorem oczu. Moje były fiołkowe, zaś Alice o głębokim odcieniu kobaltu. Gdy w końcu mnie  puściła mogłam zobaczyć, że moja  kuzynka nieco schudła, a sukienka w którą była ubrana była mojego  własnego projektu.
-Alice, witaj kochana-powiedziałam z uśmiechem.
Alice też się uśmiechnęła, ale gdy tylko ujrzała Adriena patrzyła przez chwilę jak urzeczona. Każda dziewczyna tak reagowała.
-No proszę... Nie żartowałaś z tym przystojniakiem-szepnęła mi w ucho Alice z podziwem po czym wyciągnęła w jego stronę rękę. - Alice Zhang Li-przedstawiła się.
-Adrien Agreste-powiedział z uśmiechem Adrien zabierając dwie walizki dziewczyny i wsadzając do auta. Po chwili byliśmy  już w domu.


Adrien



Gdy tylko dojechaliśmy wypakowałem walizki kuzynki Marinette i przysłuchiwałem się ich paplaninie. Trzeba przyznać, że Alice była wyjątkową żywiołową dziewczyną. Do tego miłą i urocza tak samo jak Marinette.
-Uwierz mi Mari... Gdybym mogła to bym zadzwoniła wcześniej. Ale no cóż mama kazała mi na razie dać czas. - powiedziała Alice.
-W porządku kochana. Cieszę się, że to zrobiłaś.
-Tak w sumie przyjechalam tu jeszcze z jednego powodu. Rodzice ostatnio cały czas się kłócą i musiałam się od nich wyrwać. Na szczęście dali mi zgodę na uczeszczenie do twojej szkoły.
-To super-Zobaczyłem uśmiech na twarzy mojej księżniczki.
-Mam nadzieję, że jesteś dobry dla Marinette-zwróciła się do mnie  kobaltooka gdy granatowlosa poszła wziąść prysznic.
-Oczywiście. Staram się jak mogę. - powiedziałem życzliwie.
-To dobrze. - Alice posłała mi  uśmiech nieco podobny do Marinette.
Kilka godzin później po graniu w Monopoly, które wygrała kuzynka Marinette leżeliśmy w trójkę w salonie oglądając film. Moje  oczy w końcu się przymknęły i udałem  się do krainy snów wraz z dziewczynami.

MIRACULUM. Historia miłością pisana.~ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now