ROZDZIAŁ 7

151 5 0
                                    

MARINETTE

Rano obudziłam się  i uśmiechnęłam się na widok Adriena, który spał zwrócony twarzą do mnie. Lekko rozchylone usta w uśmiechu zadziałały na mnie rozczulujaco. Jednak wstałam z łóżka i poszłam prosto do kuchni. Z szafek wyciągnęła mąkę, jaja mleko i czekoladę w płynie. Postanowiłam zrobić croissant dla siebie i Adriena. Podśpiewywałam sobie przy robocie i w końcu wsadzilam wszystko do piekarnika. Zrobiłam dwie kawy i wypiłam jedną. Nagle ujrzała ojca Adriena, Gabriela Agresta.
-Dzień dobry Panu-Powiedziałam z uśmiechem.
-Marinette, prawda? - Spytał.
-Tak to ja.
-Chciałbym Ci złożyć wyrazy współczucia. Bardzo mi przykro.
-Wiem... Jednak trzeba żyć dalej. Chcę Pan kawy?
-Poproszę.
Zrobiłam więc kawę dla Pana Agresta i ją podałam.
-Jesteś dobrą dziewczyną Marinette. - Pochwalił. - A mój syn cię lubi.
Zarumienilam się lekko.
-Jesteśmy przyjaciółmi panie Agreste.
-Oczywiście. Jednak wiem, że ty go kochasz. Adrien chyba też zaczął cię "bardziej" lubic.
-Wie Pa co? Wiem jedno. Dla Adriena zawsze będę tylko "przyjaciółką". Wątpię czy związałby się z kimś takim jak ja.-Odpowiedziałam trochę smutno.
Po chwili usłyszałam pikanie. Wyjelam z piekarnika croissanty i ustawiam je na 3 talerzach.
-Spróbuje pan? -Spytałam Pana Gabriela.
-Bardzo chętnie-Powiedział mężczyzna biorąc jednego. Jadł go parę minut a potem uśmiechnął się szeroko.
-Marinette są wspaniałe!
Rozesmialam się
-Według przepisu taty i mamy.
Nagle usłyszałam kroki a po chwili ujrzałam Adriena.
-Hejka! - Powiedział do mnie - O tata wyszedłeś z nory? - Zwrócił się do ojca.
-Tak i pogadałem sobie z tą miłą młodą damą. Trzeba przyznać, że robi bardzo dobre croissanty, synu-Powiedział Gabriel Agreste.
Podałam Adrienowi  talerz i kawę, a sama poszłam się ogarnąć do Pokoju lekko zawstydzona komplementami.
Była sobota więc postanowiłam przejść się do swojego garażu i przejechać się na swoim motorze. Kochałam ten pojazd. Długo prosiłam rodziców by pozwolili zrobić mi prawo jazdy i kupić ten motor.
Ubralam się w czarne  spodnie skórzane że złotym pasem, obcisłą czarną na ramionczkach koszulkę, a włosy zaplotłam w kłosa.
Zeszlam na dół i ujrzałam Adriena, grającego w PlayStation.
Spojrzał na mnie i ujrzałam dość mocne rumience. Uśmiechnęłam się lekko i pomyślałam, że może Pan Agreste ma rację co do Adriena.
-Gdzie idziesz, księżniczko? - Spytał.
-Idę do swojego garażu. Chcę trochę pojeździć na motorze-Odpowiedziałam.
-W porządku. Wróć jednak przed ciemnością dobrze? - Spytał patrząc na mnie jak urzeczony.
-Jasne-Otrzasnelam się i wyszłam.
Co to było? Czy Adrien może coś do mnie jednak poczuł?
Godzine później o tym nie myślałam. Pędzilam na motorze po dużej nie używanej od dawna polanie. Od kad pamiętam nikt tam nie przychodził. Dlatego zrobiłam sobie tutaj parę kryjowek. Z dziópli w drzewa wyjelam sok z którego upilam połowę napoju. Potem znów jeździłam.


ADRIEN

Gdy Marinette wyszła wciąż nie umiałem się otrząsnąć. Musiałem powiedzieć Mari, że mi się podoba.
Postanowiłem zrobić romantyczną kolacje przy świecach. Ugotowalem makaron, zrobiłem sos i postanowiłem zaczekac, aż moja księżniczka w końcu wróci. Dzisiaj naprawdę wyglądała pięknie.
Nim się obejrzałem zadzwonił telefon.
-Halo? - Zapytałem.
-Dzwonię by powiedzieć, że wracam. - Uslyszal m głos Mari
-To świetnie. Zrobiłem kolacje.
-Do zobaczenia.
Szybko podgrzalem spaghetti nakrylem do stołu i ustawiłem świeczki,ktore potem zapalilem.
-No dzieciaku, widzę że podjąłeś decyzję. - Usłyszałem głos Plagga.
-Tak. Powiem jej co czuje. Może nie odwzajemni ale w końcu wyznam jej prawdę.
-Coz... Życzę Ci szczęścia, a teraz dawaj ser! - Wykrzyknął mi przed twarzą.
Westchnąłem i zabrałem kwami na górę.
-Pod łóżkiem w schowku. Tym razem nie zjedz od razu całego zapasu. Wiesz ile się płaci za te twoje zachcianki w tak dużych ilościach? - Spytałem, a Plagg już konsumował jeden krążek.
-A ile radości! - Odpowiedział.
Westchnąłem. Naprawdę w życiu nie spotkałem tak cholernie leniwego stworzenia.
Zszedlem z powrotem na dół i po chwili usłyszałem przekręcanie zamka.
Wziąłem głęboki oddech, a gdy dziewczyna weszła poprowadził ją do stołu.
-Adrien... O co tu chodzi? - Spytała zdziwiona.
Uśmiechnąłem się starając zachować spokój.
-Najpierw zjedzmy. Potem wszystko Ci powiem, Marinette.
Dziewczyna usiadła na krześle, a ja zrobiłem to samo.
-Smacznego-Popatrzyłem jej w oczy.
-Dziękuję, Adrien.
Zaczęliśmy jeść. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Tak strasznie się bałem. A jeśli mnie odrzuci? Dasz radę-powiedziałem sobie w myślach.
Po skończonym posiłku zabrałem ją na dach.
-Piękne te gwiazdy. - Powiedziała.
-To prawda, ale widzę coś jeszcze piękniejszego-Powiedziałem z uśmiechem patrząc na nią.
-Może w końcu powiesz czemu ostatnio dziwnie się zachowujesz? - Spytała.
Westchnąłem. Nadeszła ta chwila.
-Marinette Dupain-Cheng - Zacząłem-Od kilku dni zaczęłaś mi się podobać. Sam nie wiem jak to się stało, ale kocham cię-Wyrzuciłem z siebie.
Moja księżniczka była zdumiona, a po chwili oblała się rumiencem.
-Adrien... Podobasz mi się od pierwszej klasy-Szepnęła w końcu.
Zamarlem. Co takiego? Tyle czasu jej się podobałem i nie zauważyłem?
-Naprawdę?
-Tak.
Nachylila się i po chwili zlaczyla nasze usta w pocałunku. Serce walilo mi jak młotem. Czułem gorąco.
-Zostaniesz moją dziewczyną? - Spytałem głupio.
Marinette się zaśmiała.
-Adrien. Przed chwilą cię pocałowałam, przyznałam, że kocham się w tobie od dnia w którym się poznaliśmy, a ty jeszcze pytasz?
Speszylem się i mocno zarumienilem.
-Chcialem mieć pewność - Odpowiedziałem.
Marinette znów mnie pocałowała.Całowalismy się długo i zarliwie.
-A czy teraz masz wątpliwości? - Spytała wtulajac się we mnie.
-Nie-Odpowiedziałem gdy poszliśmy do jej pokoju.
-Śpij dobrze, ksiezniczko-Szepnalem jej w ucho i poszedłem do siebie.

MIRACULUM. Historia miłością pisana.~ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now