Rozdział 18 - Zaskoczenie

2.3K 57 0
                                    

Wróciłam do domu w podłym nastroju, bo nie wiedziałam jak mam powiedzieć o wszystkim apodyktycznemu Brianowi. On przecież zawsze musi sam wszystko zaplanować. Maria podpowiedziała mi abym nie mówiła nic chłopakowi tylko wręczyła mu pudełeczko. Chciała, abym w ten sposób przekazała mu nowinę. Blondyn czekał na mnie w wejściu. Skierował mnie do biura i zawiązał
oczy.
- Kochanie nie mam nastroju na seks po ciemku. – powiedziałam
zrezygnowana.
- To nie będzie seks. Maria ubierze Cię teraz w jedną z kreacji, którą dla Ciebie kupiłem. Zaprowadzi cię na taras, gdzie dopiero będziesz mogła
ściągnąć opaskę z oczu. Tylko nie podglądaj. Obiecujesz?
- Tak, skoro tego pragniesz. – odpowiedziałam mu choć nie miałam ochoty na żadne niespodzianki. Już jedną dziś dostałam. Wiedziałam jednak, że planował z zaangażowaniem tę akcję, więc nie chcąc mu robić przykrości się zgodziłam.
Dziewczyna ubierała mnie w jakąś sukienkę. Znając Briana myślałam,
że będzie to jakaś bielizna, albo skurzane fetyszowskie ubranie dominy, a tu niespodzianka. Tylko co on knuje. Słyszałam jak Maria cieszy się sama do siebie. Zaprowadziła mnie na taras i ściągnęła opaskę z moich oczu. Na zejściu wzdłuż plaży rozłożono biały dywan otoczony
pochodniami wbitymi w piasek. Na końcu stała biała altana ozdobiona
ślicznymi kwiatami. W altanie stał jakiś mężczyzna i mój Kochany
w seksownym garniturze. Wzdłuż dywanu stała moja rodzina. Mama, tata, brat, a nawet babcia – skąd oni się tu wzięli? - Moje oczy wypełniły się łzami, Popatrzyłam na swoją kreację, która okazała się śliczną suknią ślubną. Maria podeszła do mnie i wpięła welon w moje włosy, skierowała lustro abym mogła się przyglądnąć zanim pójdę ścieżką swojego przeznaczenia. Wyglądałam naprawdę ładnie. Gorsetowa suknia bez ramion podkreślała mój spory biust, opinała mnie w talii i rozchodziła się u dołu. Moje długie blond włosy opadały na ramiona, a welon nadawał uroku. Wyglądałam elegancko i seksownie. Spojrzałam na twarze moich bliskich. Mama i babcia miały łzy w oczach, tato patrzył ze wzruszeniem, a brat uśmiechał się do mnie jak nigdy. Miałam ochotę do nich podbiec, przytulić się i przywitać, jednak wiedziałam, że niedługo nadejdzie na to czas. Spojrzałam na mojego ukochanego, który patrzył na mnie wzorkiem pełnym miłości. Adam i Rob podeszli do mnie z dwóch stron, chwycili mnie pod ręce i poprowadzili do ołtarza. Dopiero, gdy usłyszałam muzykę zauważyłam kobietę grającą na harfie. Po raz pierwszy poczułam się jak najszczęśliwsza kobieta pod słońcem. Czułam, ze to koniec moich problemów i nad moim życiem zaświeciło w końcu słońce. Brian szepnął mi do ucha:
- Kochanie nie jesteś zła? Jeśli nie jesteś tego pewna nie musimy nic
robić. Nie będę się na Ciebie gniewał – uświadomiłam sobie, że Brian
przeszedł metamorfozę. Kiedy go poznałam był zimnym dupkiem
z przebłyskami człowieczeństwa, a dziś jest najbardziej kochającym narzeczonym pod słońcem
- Moje serce przepełnia radość. Kocham Cię nad życie. Jak mogłabym wątpić, że chcę spędzić z Tobą resztę życia? Mimo, że znamy się nie długo
tempo życia spowodował, że przeszliśmy więcej niż niejedna para z długoletnim stażem. Pragnę zostać Twoją żoną – i jeszcze dodałam
z uśmiechem - Choć nie wyobrażałam sobie, że moje zaręczyny odbędą
się minutę przed ślubem.
- Przecież od momentu śpiączki jesteś moją narzeczoną – mrugnął
do mnie i popatrzył na księdza – Możemy zaczynać?
Ceremonia była piękna, przemówienie mojego kochanego opowiadało o tym jak jego serce topniało dzięki mojej osobie. Brian mówił, że razem przeszliśmy wiele trudnych chwil, jednak, każda z nich umacniała nasz związek i potęgowała uczucie. Opowiadał, że od kiedy mnie poznał zaczął otwierać się na drugiego człowieka.
Niestety nie miałam możliwości napisania wcześniej mowy więc musiałam improwizować. Mówiłam o tym co podpowiadało mi serce. Opowiedziałam wszystkim o tym jak siedząc w samolocie miałam marzenia na lepsze jutro, które w końcu nastało. Nie wyobrażałam sobie jednak siebie w takiej sytuacji jakie mnie spotkały. Uświadomiłam wszystkich, że było warto przejść tą drogę pełną głazów, żeby spotkać i poślubić tak wspaniałego mężczyznę. Zgodziłabym się przejść to wszystko po raz kolejny, a nawet zniosłabym dużo gorsze scenariusze, wiedząc,
że pewnego dnia stanę na ślubnym kobiercu z tak wspaniałym mężczyzną.
Kiedy ksiądz ogłosił, nas mężem i żoną Brian zaczął mnie całować jakby po raz pierwszy mnie zobaczył. Pocałunek był długi i bardzo namiętny.
Moja kobiecość znów budziła się do życia, jednak uświadomiłam sobie,
że mamy gości. Oderwałam się od mojego wybranka i rzucałam do tyłu bukiet, który złapała oczywiście Maria, która była jedną z dwóch panien na moim ślubie. Spojrzałam na Irinę i Eda, którzy dołączyli na uroczystość, kiedy stałam już przed ołtarzem. Chłopak widział w moich oczach radość sytuacji i sam się uśmiechnął. Podbiegłam do rodziny i przytuliłam się do nich.
- Boże tak się za wami stęskniłam. Nie mogłam się z wami skontaktować
i wiedziałam co musicie przeżywać. A tak poza tym to jak wyście się tutaj
znaleźli?
- Witaj córeczko. Brian wysłał do nas człowieka, który opisał nam
po krótce waszą historię. – zaczęła mama - Mówił, że nie możesz się
z nami kontaktować, bo jesteśmy pod stałą obserwacją kilku waszych
wrogów. Nasze bilingi są przeglądane przez osoby, które chcą was schwytać. Twój mąż wykupił dla nas wycieczkę po Stanach, ponieważ nie mogliśmy jechać w jedno miejsce, bo byłoby to podejrzane. Zorganizował
całą akcję naszego przyjazdu, żeby zapewnić nam bezpieczeństwo. Niestety jutro musimy wyruszyć dalej, bo inaczej mogą się zjawić „zainteresowani”.
To wspaniały mężczyzna. Jestem szczęśliwa, że poznałaś kogoś tak
opiekuńczego. Kochanie ale powiedz co u Ciebie? Przeżyłaś chyba piekło?
Jak się trzymasz? Moja silna dziewczynka. – rodzicielka przytuliła mnie mocno i uroniła kilka łez.
- Mamuś już jest dobrze. Wyszłam za mąż za opiekuńczego, najbardziej
kochającego mężczyznę pod słońcem. Jestem naprawdę szczęśliwa.
Poprzytulałam się z każdym członkiem rodziny i wspólnie weszliśmy do specjalnie przygotowanego namiotu na plaży. Przyjęcie było zapięte na ostatni guzik. Brian przeszedł samego siebie. Mimo iż wyobrażałam sobie że na moim ślubie będzie nieco więcej gości, było cudownie.
Znalazły się tu najważniejsze osoby w moim życiu, więc nic więcej nie
potrzebowałam.
Kiedy weszliśmy do środka, moim oczom ukazał się piękny biały fortepian przewiązany czerwoną wstążką. Zrozumiałam, że dostałam od męża prezent ślubny.
- Wszystkiego najlepszego dla mojej żonki – powiedział do mojego ucha
Brian obejmując mnie od tyłu
Rzuciłam się na jego szyję dziękując za przepiękny prezent. Usiadłam przy instrumencie i zapowiedziałam mój prezent dla męża. Zaczęłam grać
i śpiewać piosenkę, która opowiadała o naszym związku. Momentami
piosenka była romantyczna, potem muzyka nabierała na mocy opisując
burzliwe momenty naszego związku, przechodziła w smutną, aby potem
znów ukazać naszą miłość. Wszyscy byli zachwyceni i kiedy skończyłam
dostałam owacje na stojąco.
- Chciałem zaznaczyć, że jesteśmy w trakcie podpisywania umowy z firmą fonograficzną, więc macie przed sobą przyszłą gwiazdę – obwieścił mój
mąż, zadziwiając mnie najbardziej z wszystkich
- Poważnie? – zapytałam z niedowierzaniem – przecież nigdzie mnie nie słyszeli
- Najpierw podziękuję Ci za wspaniałą kompozycję – pocałował mnie namiętnie.
Kiedy oderwał się od moich ust odpowiedział na moje pytanie
- Pozwoliłem sobie zaprezentować twoje nagrania ze studia. Wszyscy byli oczarowani. Niestety będzie jedna niewygodna rzecz, na którą musisz się zgodzić. Menadżer wymyślił, że będąc na scenie będziesz mieć perukę i ciemne okulary, aby nie zwrócić na siebie uwagi niechcianych osób.
- Spokojnie, takie rzeczy mogę znieść. – uśmiechnęłam się do niego,
czując jak moje porozrzucane życie skleja się w jednym momencie
w jedną całość.
Po pierwszym tańcu z moim mężem podeszłam do didżeja po mikrofon.
Mój mąż zabrał mi go z przekomarzaniem i wzniósł pierwszy toast za kobietę jego życia. Kolejny toast należał do mnie. Pobiegłam do domu po pakunek, który przywiozłam z zakupów. Wszyscy byli zaskoczeni zastanawiając się co może być w środku. Jedyna Maria puściła do mnie oczko pokazując, że trzyma za nas kciuki.
- Kochanie mam dla Ciebie prezent. Wiem, że może być to dla Ciebie
szokiem i , że może to nie najlepszy moment, jednak chciałam podzielić
się tą wiadomością również z naszymi bliskimi. Kocham Cię – mówiąc to wręczyłam mu małe pudełeczko. Wiedziałam, że może zareagować różnie, tym bardziej, że po chwili dotrze do niego drugi scenariusz związany z Edem. Nastała cisza i wszyscy w skupieniu obserwowali Briana, który rozpakowywał prezent. Był bardzo zdziwiony i zniecierpliwiony czekaniem na poznanie zawartości. Kiedy wyciągał z pudełka malutkie buciki moje tętno podskoczyło dwukrotnie. Bałam się tego jak zareaguje i czy się na mnie zezłości. Może wybiegnie z przyjęcia nie mówiąc nic? Albo zrobi dziką awanturę, obwieszczając przy tym całemu światu, że jeszcze
niedawno żyliśmy w trójkącie.
Czekam… Mam wrażenie, że czas stanął w miejscu. Myślę o tym,
że dobrze, że siedzi bo mógłby się przewrócić z wrażenia.
Brian spogląda na mnie, a w jego oczach widzę łzy szczęścia. Całuje mój brzuch z wielkim uśmiechem. Połowa moich gości płacze ze szczęścia.
Wszyscy mają zaczerwienione oczy. Przyznam szczerze, że tak sobie tego nie wyobrażałam. Postanowiłam przerwać milczenie:
- Niestety nie wypije z wami alkoholu, jednak to mnie nie zniechęci żeby
wznieść toast. Przestańcie płakać, bo to nie stypa tylko wesele –
usłyszałam śmiechy gości – Chciałam wznieść toast za nowego członka
rodziny, który zagościł w moim brzuchu. Wiem, że wszystko dzieje się w błyskawicznym tempie, jednak dzięki temu co nas spotkało wiem,
że Brian będzie opiekuńczym, kochającym tatusiem.
Wzięłam swojego ukochanego na bok tłumacząc mu, że upewniliśmy się,
że dziecko nie jest Eda. Widziałam, że kamień spadł mu z serca, bo cały
czas się tego obawiał, zasłaniając się za maską szczęścia.
Brian przytulił mnie mocno i cieszył się nowiną. Staliśmy tak zakochani,
przytuleni, w oczekiwaniu na naszego potomka.
Podczas przyjęcia rozmawiałam też z Edem. Widziałam, że cieszył się
moim szczęściem. Nadal był moją bratnią duszą, przyjacielem na zawsze.
- Kiedy tak na was patrzyłem, zrozumiałem, że oboje jesteśmy na
właściwej drodze. Ty jesteś mężatką mężczyzny, którego pokochałaś od
pierwszego wejrzenia i przyszłą mamą jego dziecka. Ja jestem z Iriną, którą również postanowiłem poprosić o rękę.
- Świetnie – krzyknęłam z podniecenia i rzuciłam się na jego szyję
- Ciiichoo, nikt o tym jeszcze nie wie. Chciałem Ci jednak powiedzieć, że
mimo iż kocham Irinę bezgranicznie, Ty zawsze będziesz w moim sercu.
- Cieszę się, że obojgu nam się poukładało. – dałam mu buziaka
w policzek i kiedy chciałam odejść do gości odwróciłam się i dodałam
pokazując na swoją lewą pierś – Ty też masz tu zawsze miejsce.
Wiedzieliśmy, że mimo, że kochamy inne osoby, zawsze będziemy sobie
bliscy. Nie potrafiliśmy całkiem zapomnieć o uczuciach, które nas omal nie zgubiły. Co prawda nie było to odczuwalne tak jak dawniej, jednak zależało nam na sobie i nic tego nie mogło zmienić. Postanowiliśmy iść
osobno przez życie, jednak mając siebie nawzajem u boku. Wiedzieliśmy, że nie będzie łączyć nas wielka namiętność, ale ponadczasowa przyjaźń.

ZniewolonaWhere stories live. Discover now