Rozdział 12 - W końcu będziemy razem?

4.6K 76 0
                                    

Obudziłam się w ramionach Eda. Moja noga właśnie została uwolniona z obręczy, a jego kolega jeszcze nie zdążył odłożyć maski ochronnej, którą zapewne miał na twarzy podczas przecinania. Wtuliłam się w ramiona chłopaka i w końcu poczułam się bezpieczna. Byłam mu niezmiernie wdzięczna za pomoc. Wiedziałam, że pomagając mi zaprzepaścił swoje życie. Nie mógł wrócić ani do swojego mieszkania, ani do wcześniej wykonywanej pracy. Siedzieliśmy tak wtulenie naprawdę sporo czasu.
Żadne z nas nic nie mówiło. Jego kolega już dawno wyszedł, ale my nie zwróciliśmy na to uwagi. W końcu Ed przerwał ciszę:
- Ano w momencie, kiedy zobaczyłem co tak naprawdę dzieje się w domu
Stiva, zacząłem szukać informacji na twój temat. Sporo dowiedziałem się
o tym co przeszłaś i że nie jest to pierwsze twoje porwanie. Okazało się, że twoim chłopakiem jest mój znajomy więc wystarczy, że znajdziemy Briana, a wszystko okaże się dużo łatwiejsze.
- Znasz Briana? – nie mogłam uwierzyć. Przecież znaliśmy się jakiś czas, a on mógł po prostu przekazać mu informację o moim porwaniu.
- Tak znamy się, bo na jego zlecenie rozwieź zdarzało mi się pracować.
Problem w tym, że nie wiem, gdzie może się podziewać. Prześpimy się w hotelu obok i rano wyruszymy na poszukiwanie. Będę pomagał Ci tyle
czasu ile będziesz tego potrzebowała.
Położyłam się do łóżka obok Eda i w moment zasnęłam. Byłam nadal
w sukience z przyjęcia, pod którą nic nie miałam, lecz z powodu
zmęczenia nie zwracałam na to uwagi. Dopiero rano wzięłam prysznic.
Doktorek wyskoczył po jedzenie i normalne ubrania dla mnie. Po śniadaniu wyruszyliśmy w trasę. Najpierw odwiedziliśmy domek w lesie, gdzie ostatnio widziałam mojego ukochanego. Zbliżając się do domku czułam obawy, bo o domku wiedział Stiv, który zapewne właśnie mnie szukał. Na miejscu okazało się, że nikogo nie ma, a dom stoi pusty już jakiś czas.
Brunet dzwonił w różne miejsca i każdą opcję możliwego pobytu
Briana sprawdzaliśmy osobiście. Byłam naprawdę wdzięczna Edowi za to, że mi pomaga. Wiedziałam, że dotarło do niego, że to co po między nami iskrzy, nie ma racji bytu ze względu na Briana. Mimo wszystko jednak on mi nadal pomagał.
Dni mijały jeden za drugim. Już straciłam rachubę po drugim tygodniu poszukiwań. Zaczęłam już się poddawać i wątpić w osiągnięcie
celu. Brian był szkolonym dowódcą gangu i jeśli nie chciał być znaleziony, nie było na to szans, żeby od odnaleźć. Jak grzeczny Pan doktor miał odnaleźć kogoś takiego jak Brian? Relacje między mną, a Edem były coraz lepsze. Dogadywaliśmy się jak bratnie dusze. Zachowywaliśmy się jakbyśmy się znali od lat. Był moim przyjacielem na dobre i na złe. Bywały jednak momenty, że można było odczuć chemię, która między nami nie zniknęła. Praktycznie co noc dręczyły mnie koszmary. Czasem rzucałam się po łóżku przez sen zlana potami, innym razem uciekałam do ciemnego kąta, gdzie się kuliłam i płakałam, a moim ciałem wstrząsały dreszcze.
Bywało też tak, że z Edem dostawaliśmy pokój z jednym łóżkiem, i kiedy budząc się u jego boku myślałam, że to Stiv i zaczynałam go drapać i kopać. Za każdym razem z moich histerii i ataków paniki wyciągał mnie mój przyjaciel. Zawsze wiedział jak do mnie podejść, abym się uspokoiła.
Nie wiem na ile wynikało to z jego doświadczenia medycznego, a na ile z charakteru, czy poczucia bliskości z moją osobą. Po każdym ataku
przytulał mnie dając mi psychiczne wsparcie. Czasem tulił mnie
godzinami, do momentu aż zasnęłam. Byłam mu naprawdę wdzięczna z
jaką cierpliwością i poświęceniem się mną zajął. Bywały noce kiedy
wołałam przez sen Briana. Kiedy się budziłam płakałam godzinami, a on
cierpliwie utwierdzał mnie, że już niedługo spotkam ukochanego. Czasem dla rozweselenia mnie łaskotał mnie tak, że miałam wrażenie że się posikam. Naprawdę go uwielbiałam. Chwilami wpatrywał się w moje oczy i potrafiliśmy tak trwać w zawieszeniu. Miałam wrażenie, że patrzy na mnie inaczej, widzi nie tylko moje ciało, ale i duszę. Wiedziałam, że niejednokrotnie pragnie mnie pocałować, nigdy jednak tego nie zrobił.
Czekał na mój krok, nie chcąc się narzucać. Za każdym razem czułam jak moje serce łomocze w piersi, a od jego spojrzenia nogi robią mi się jak
z galarety. Odwracałam wtedy wzrok, aby nie sprowokować sytuacji bez
odwrotu.
Pewnego dnia zatrzymaliśmy się w przydrożnym hotelu. Wzięliśmy
wspólny pokój, bo ze względu na moje nocne koszmary Edward chciał być przy mnie. Kiedy wyszłam z łazienki owinięta samym ręcznikiem, chłopak nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Przypomniała mi się wtedy sytuacja, kiedy patrzył tak na mnie jak byłam przetrzymywana przez Stiva. To samo czarne spojrzenie ukazało, że działam na niego, tak jak kobieta na mężczyznę. Szybko zakończyłam tę niezręczną sytuację chwytając ciuchy i wracając do łazienki. Posiedzieliśmy trochę przy winie i przyznam,
że poczułam jak alkohol uderza mi do głowy. Oglądnęliśmy jeszcze romantyczną komedię, która mnie trochę rozkleiła. W mojej głowie
kotłowały się przemyślenia i w końcu podjęłam decyzję:
- Dziękuję Ci Ed za wszystko co dla mnie zrobiłeś. Myślę, że musimy
zakończyć te poszukiwania. Spójrzmy prawdzie w oczy. Jeżeli Brianowi by
zależało dawno by się ujawnił. Nie wierzę, że żaden z jego znajomych
z którymi rozmawialiśmy nie ma z nim kontaktu. Na pewno już dawno
wie, że o niego pytamy. Zapewne nie ma odwagi na rozmowę ze mną.
Przypuszczam, że jest z Layane i stchórzył, by powiedzieć mi to prosto w twarz. Po prostu już mnie nie chce. Wydaje mi się, że to wiesz tylko nie
chciałeś odbierać mi nadziei i uświadamiać tego co oczywiste. Muszę z tym skończyć i zacząć nowe życie. Nie wiem, co będę robić i gdzie się podzieję.
Chciałabym jednak być blisko Ciebie, bo jesteś moją bratnią duszą – po
tym wywodzie popatrzyłam w jego czekoladowe oczy, w których widziałam troskę.
- Wiesz, że będę dla Ciebie oparciem, jeśli tylko będziesz tego chciała.
Możemy wspólnie zacząć wszystko od nowa, bo obydwoje nie mamy
powrotu. Ani ja nie mogę wrócić do pracy w szpitalu, ani ty nie masz powrotu na Studia, bo tam będziemy łatwym celem. Razem damy sobie
radę. – uśmiechnął się do mnie i przytulił. Był dla mnie opoką. Byłam
wdzięczna losowi, że zesłał mi takiego przyjaciela.
Włączyliśmy jeszcze jedną komedię, aby nie popaść w melancholię.
W końcu zamykaliśmy kolejny rozdział swojego życia. Wypiliśmy jeszcze jedną butelkę wina wznosząc toast za nowy start. Byłam tak pijana, że miałam problem z trafieniem do łazienki. Obydwojgu kręciło nam się
w głowie. Kiedy Ed położył się koło mnie i zamknął oczy wpatrywałam się w niego. Chłopak chyba wyczuł mój wzrok na sobie i otworzył oczy.
- Dziękuję Ci za wszystko – powiedziałam ze łzami w oczach.
- Oj nie przesadzaj – powiedział z uśmiechem – Musisz się trochę
rozweselić – powiedział i zaczął mnie łaskotać. Błagałam go żeby przestał,
bo w pewnym momencie, nie miałam siły już się śmiać. Chłopak
przytrzymał moje ręce nad głową i chciał jeszcze dokończyć dzieła.
Wycofał się jednak i tkwił teraz nade mną w zawieszeniu. Wpatrywał się
orzechowymi oczami w moje oczy. Czułam jak między nami przeskakują iskry. Chemia między nami była wyczuwalna na kilometr. Moje serce zwiększyło trzykrotnie tempo, a w uszach słyszałam szum buzującej we
mnie krwi. Właśnie zrozumiałam, że mimo iż kocham Briana, z Edem łączy mnie głębokie uczucie, którego nie potrafiłam nazwać. Mieliśmy do siebie słabość. Po chwili zawieszenia brunet zbliżył do mnie twarz. Poczułam jego ciepłe, miękkie usta na swoich. Delikatnie dotknął językiem moich ust czekając na zezwolenie na pocałunek. Rozchyliłam usta i wyciągnęłam język stykając się z jego. Delikatny pocałunek zaczął przypierać na sile.
Namiętność buzująca w nas nabierała sił z każdą sekundą. Chłopak opadł
na mnie i poczułam ciepło i bliskość jego ciała. Przytulał się do mnie
swoim umięśnionym torsem, który dawał mi zawsze oparcie w trudnych chwilach. Zaczęłam chłonąć zapach jego ciała. Jego namiętny pocałunek
przesunął się na moją szyję. Całował każdy fragment mojego dekoltu
zniżając się w kierunku piersi. Przerwał pieszczoty, a ja poczułam zawód.
Popatrzył mi w oczy, po czym ściągnął ze mnie koszulkę. Patrzył chwilę na widok mojego ciała w biustonoszu, po czym zsunął w dół miseczkę.
Różowy sutek wyskoczył ze stanika, a on zaczął jego pieszczotę. Ssał
i lizał go na przemian. Dmuchał i przygryzał, a potem powtarzał wszystko w koło. Ściągnął mój biustonosz i znów chwilę chłonął mój widok. Pieścił namiętnie drugą pierś, po czym chciał skierować się na brzuch zmierzając w wiadomym kierunku. Nie byłam na to gotowa i przyciągnęłam jego
twarz ponownie do moich ust. Pocałował mnie znów namiętnie, po czym zrzucił swoją koszulkę. Został w samych bokserkach, przez które
ewidentnie było widać imponującej wielkości sztywno stojący członek. Ja zostałam jedynie w szortach do spania. Położył się między moimi nogami.
Ciepło naszych ciał połączyło się dając wulkan gorąca. Zaczął delikatnie nacierać na moją dziurkę. Mimo iż dzieliły nas moje spodenki i jego bokserki dokładnie wyczuwałam jego kutasa, który masował moją
łechtaczkę. Było mi tak dobrze. Jego twarde mięśnie torsu ocierały się
o moją miękką skórę piersi i sutków wzmagając przy tym i tak mega
mocne doznania. Podniecenie sięgało zenitu, a my nadal byliśmy
w bieliźnie, której pragnęłam się pozbyć. Ed chyba czytał w moich
myślach, bo podniósł delikatnie moją pupę zsuwając ze mnie spodenki.
Chwilę później jego bokserki dołączyły do moich szortów. Jego potężny gruby kutas był niewątpliwie jego chlubą, której pozazdrościć mu mógł niejeden facet. Kiedy koniuszek jego penisa zetknął się z moją łechtaczką wstrząsnęło mną podniecenie. Napierał delikatnie masując łechtaczkę i wejście mojej dziurki. Był taki delikatny i zmysłowy. Nie naciskał na mnie i wymagał ode mnie mojej inicjatywy. Całował teraz moje ucho, do którego szepnął:
-Kocham Cię – nie wiedziałam jak mam zareagować. Nie mogłam mu
odpowiedzieć tym samym, bo nie byłam tego pewna. Kochałam Briana, który najprawdopodobniej nie pojawi się więcej w moim życiu. Moje serce
było złamane, a ja ze względu na ostatnie zdarzenia byłam wrakiem
psychicznym człowieka. Jednak najprawdopodobniej właśnie
zakochiwałam się w Edzie. Czy to możliwe, żeby kochać dwóch mężczyzn?
Tylko ja mogę być taka pokręcona. Wiedziałam, że Ed był moją bratnią
duszą, był przyjacielem, ale nie tylko. Między nami była chemia, od której
aż iskrzyło na odległość.
Koniuszek jego penisa napierał na ścianki mojego wejścia. Zastanawiałam się co zrobić w tej sytuacji. Wystarczył jeden ruch i mogłam zadecydować o dalszym przebiegu sytuacji. Zastanawiałam się czy unieść biodra nasuwając się tym samym na jego kutasa i chłonąć go do ostatka sił, na co miałam wielką ochotę, czy wycofać biodra do tyłu i uciekać gdzie pieprz rośnie łudząc się nadal, że Brian kiedyś mnie zechce. Z moich zamyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu. Edward popatrzył na mnie
czekając sugestii co ma zrobić.
- Wiesz, to jeszcze nie jest nasz moment. Odbierz proszę telefon –
uśmiechnęłam się dając mu tym samym kosza. Chłopak usiadł obok mnie na łóżku i odebrał komórkę. Na początku słuchał uważnie, co ma mu do powiedzenia osoba po drugiej stronie słuchawki:
- W porządku, będziemy tam za jakieś dwadzieścia minut. – popatrzył na
mnie wielkimi ze zdziwienia oczami. Kurcze, chciałam z nim jeszcze pobyć, a on planuje jakąś wycieczkę w poszukiwaniu nieuchwytnego. Wcale mi się nie podobał ten pomysł, bo było mi z nim tak dobrze. Wiedziałam, że jeśli zostalibyśmy w łóżku, nie byłoby szans na powstrzymanie przyciągającej nas siły. Kiedy rozmyślałam, co mogłoby się stać
zauważyłam, że chłopak momentalnie zbladł. Co do cholery mogło się stać?
– Ok. Do zobaczenia – zakończył rozmowę wpatrując się we mnie. Nie mogłam znieść tego czekania. Wiedziałam, że coś było nie tak, tylko nie wiedziałam co.
- Dzwonił znajomy, z którym rozmawialiśmy wczoraj. Udało mu się skontaktować z Brianem, który ma do niego dotrzeć za jakieś piętnaście
minut. Okazało się, że pomieszkuje gdzieś niedaleko i kiedy dowiedział
się, że go szukasz i bardzo się ucieszył. Nie chciał nawet czekać do następnego dnia i kazał Cię sprowadzić. – uśmiechnął się do mnie z miną pełną zawodu – Mówiłem, że wszystko się ułoży? Wrócisz do swojego ukochanego, a ja będę kiedyś światkiem na waszym ślubie.
W tej chwili byłam zaszokowana. Nie potrafiłam wypowiedzieć żadnego zdania, nie potrafiłam się nawet ruszyć. Kiedy ja się poddałam, nagle pojawia się Brian. Na pewno tęsknił skoro tak ponagla spotkanie.
Ucieszyłam się w duchu, po czym popatrzyłam na umęczoną twarz Eda. On chwilę wcześniej wyznał mi miłość! Cholera, jego serce musi krwawić.
Postanowił jednak o mnie nie walczyć i oddać mnie Brianowi. Kurcze!
Przed chwilą mało co nie kochałam się z innym mężczyzną, a teraz mam wracać do Briana? Kilka sekund później zdradziłabym go w najbardziej okrutny sposób, a teraz mam udawać, że niby nigdy nic? Przecież nie mogę mu po przywitaniu od razu wypalić, że go chciałam zdradzić:
- Kurwa, kurwa – chwyciłam włosy swojej głowy i schowałam za nimi
twarz – Ale się popieprzyło. Teraz powinnam cieszyć się, że nasza misja odniosła cel, ale za to czuję tylko skołowanie.
Edward przytulił mnie po przyjacielsku, dając jak zwykle wsparcie:
- Kochanie tego pragnęłaś. Nie rezygnuj z marzeń. – siedzieliśmy tak chwilę przytuleni. Moja głowa oparta o jego tors. Wdychałam jego zapach,
który zawsze działał relaksująco. Wyczuwałam jednak coś więcej niż
zwykle. W powietrzu unosił się nadal zapach seksu. Z jednej strony
miałam ochotę biec do Briana, ale moje drugie ja kazało mi się rzucić na Eda i kochać się z nim do utraty sił.
- Wiesz, że uwielbiam Cię przytulać Mała, ale musimy powoli wychodzić. Zbieraj tą kościstą dupkę i wskakuj w najbardziej seksowne ubranko, bo
jedziemy.
Kiedy chciałam wstać z łóżka uświadomiłam sobie, że nadal jestem nago. Czy powinnam się przed nim zasłaniać. Przecież przed chwilą mnie widział. Jednak paradowanie przed nim z gołym tyłkiem również nie było dobrym pomysłem. Wybrałam drugą wersję i owinęłam się kołdrą wbiegając do łazienki, zbierając przy tym porozrzucaną po podłodze
bieliznę.
Zrobiłam szybki makijaż i włożyłam stanik i majtki. Tak ubrana wybiegłam do pokoju po legginsy i tunikę z komody. Kiedy nasze oczy się spotkały widziałam w nim ból, który chciał zasłonić przyszywanym uśmiechem.
Chwilę później byłam już gotowa. Narzuciłam na siebie skurzaną
ramoneskę i wyszliśmy do samochodu zabierając walizki z pokoju i wymeldowując się z hotelu.

ZniewolonaWhere stories live. Discover now