Rozdział 17-Niespodzianka

2.8K 56 0
                                    

Seks i sielanka wypełnia nasze życie. Dziś czeka na mnie jakaś
niespodzianka. Maria zabrała mnie na zakupy i mamy być za 4 godziny
z powrotem. Ciekawe co on tym razem planuje Brian? Kiedy usiadłyśmy w kawiarni powiedziałam dziewczynie, że spóźnia mi się okres.
Początkowo myślałam, że to ze względu na zastrzyk hormonalny,
ale zaczynałam się poważnie martwić. Kurwa! Zastrzyk! Miałam go powtórzyć po tygodniu, a od tego momentu minęły chyba z dwa miesiące. Zrządzenie losu sprawiło, że siedziałyśmy w restauracji naprzeciw apteki.
Maria wybiegła na chwilę i wróciła wręczając mi test ciążowy.
- No co Ty? Nie mogę być w ciąży. To nie możliwe! No może i możliwe, ale nie jesteśmy na to gotowi. Poza tym Brian by mnie chyba zabił.
- Przestań gadać tylko nasikaj na ten test. No biegnij do toalety, zaczekam
tu na Ciebie. Kiedy wykonałam test uświadomiłam sobie, że gdybym była w ciąży istniało by prawdopodobieństwo, że noszę dziecko Eda. W tym momencie mój świat wywrócił się do góry nogami. Zrobiło mi się czarno przed oczami.– O kurwa – zaklęłam pod nosem. Zaczęłam odliczać czas, a moim oczom ukazała się jedna kreska, co spowodowało, że w końcu wypuściłam wstrzymywany oddech. Ulga nie trwała długo, bo chwilę później pojawiła się jeszcze druga linia. Cholera jestem w CIĄŻY. Mój świat znów runął na moją głowę. Bałam się, że Brian nie będzie chciał tego dziecka, w końcu jesteśmy jeszcze tacy młodzi. A może to dziecko Eda, któremu kazałam odejść. I co teraz kiedy zaczął sobie układać życie ja wrócę w ciąży na kolanach. Brian nie będzie chciał mieć ze mną nic wspólnego.
Nasz świat dopiero nabierał normalnego rytmu, a tu znów szykuje się wariacki czas. Wyszłam do Marii i pokazałam jej test.
- Gratulacje!!! – wykrzyczała z wielkim uśmiechem na twarzy. Czemu ona się tak cieszy. Mi wcale nie jest do śmiechu.
- Wracajmy do domu, bo nie mam nastroju na dalsze zakupy –
powiedziałam i skierowałam się do auta
- Może jeszcze nie poznałam dobrze Briana, ale widzę, że poza tobą nie
widzi świata. Czemu miały się nie ucieszyć na myśl, że spłodziliście owoc waszej miłości? – nie chciało mi się tłumaczyć. Może nie miałam
argumentów, nie wiem sama. Wychodząc z galerii Maria weszła do sklepu dla dzieci i wybrała najmniejsze buciki. Na widok maleńkich butków zrobiło mi się ciepło na sercu. Dotknęłam brzucha i zaczęłam zastanawiać się jak będzie wyglądał mój potomek. Czy będzie to chłopczyk, czy dziewczynka.
Maria zapakowała starannie buciki w pudełeczko, które dodatkowo kazała
zapakować w ozdobny papier. Kiedy opuszczałyśmy sklep zrządzenie losu spowodowało, że wpadłyśmy na Eda.
Kiedy go zobaczyłam, rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam mocno łkać.
Chłopak nie wiedział o co chodzi, jednak przytulił mnie i cierpliwie czekał na czas kiedy będę w stanie mu wszystko wyjaśnić. Wzięłam go za rękę i odsunęliśmy się od Mari aby swobodnie porozmawiać w cztery oczy.
- Ed … - chłopak popatrzył na mnie swoimi wielkimi pięknymi oczami - … jestem w ciąży. – widziałam jak krew odpłynęła z jego twarzy. Musiałam
powiedzieć to jednym tchem, bo potem mi może braknąć odwagi. – i nie wiem, który z was jest ojcem.
Brunet zamknął oczy i przetrawiał informację.
- Kurwa Ana, jak to możliwe. Przecież byłaś na zastrzyku – popatrzył na
mnie błagalnym wzrokiem
- Tak na pierwszym, który miałam w niedługim czasie powtórzyć. Jednak
umknęło mi to jakoś i … - nie dał mi skończyć. Był zirytowany i strasznie
wkurwiony.
- Jak mogłaś być tak głupia. Miałaś przypilnować tylko pieprzonego
zastrzyku i to Cię przerosło! – ryknął na mnie jak nigdy
Wystraszyłam się jego zachowania i się rozpłakałam. Przeraziło mnie to,
że w tym momencie się go bałam. Zaczęłam żałować, że jemu pierwszemu to powiedziałam.
- Przepraszam – powiedział i mnie znów przytulił. W końcu wrócił Ed,
którego znałam – Nie powinienem tak mówić.
Wróciliśmy do dziewczyny, która najprawdopodobniej nie rozumiała o co chodzi. Kiedy rozmawiałam z Marią chłopak do kogoś dzwonił.
- Powiedz mi Skarbie o co chodzi? – zapytała mnie dziewczyna, bo nie
słyszała mojej wcześniejszej rozmowy z Edem
- Nie rozumiesz? To może być dziecko Eda! – zdyscyplinowałam ją, a do
niej dopiero doszła powaga sytuacji
- Boże, zapomniałam, że wy … - była przerażona. Nie umiała mnie
pocieszyć, bo to ją przerosło.
W tym czasie chłopak podszedł do mnie i powiedział, że za pół godziny
mamy wizytę w klinice.
- Zbada Cię lekarz i określi wiek dziecka. Dzięki temu dowiemy się, czy mogę być ojcem. – popatrzył na Marię, która nadal stała w szoku po czym skierował się do niej – widzę, że już wiesz.
Dotarliśmy do kliniki w piętnaście minut. Płakałam całą drogę. Chłopak był równie niespokojny co ja, a Maria patrzyła z boku na ten cały dramat.
Zostałam poproszona do gabinetu. Lekarz spytał, czy zgadzam się na
obecność Edwarda, bo USG będzie robione wewnętrznie. Było mi to
obojętne. Nawet chciałam, aby był przy mnie i mnie wspierał.
Lekarz chwilę milczał, aż w końcu zaczął:
- Widzę tu ciąże, żywą i pojedynczą. Zmierzymy zaraz wielkość
na podstawie, której określimy wiek dziecka. A tak poza tym gratulacje Ed – jego kolega uznał, że to on jest ojcem skoro zgadzam się na jego
obecność podczas tak intymnego badania.
Chłopak pokiwał głową i czekał tak jak ja, z duszą na ramieniu na
informację o przypuszczalnym terminie zapłodnienia.
- No dzidziuś jest duży. Ma koło czterech tygodni. – oboje wypuściliśmy powietrze na tą wspaniałą wiadomość, że dziecko nie jest starsze. To by była totalna katastrofa. Cztery tygodnie oznaczało, że ojcem mógł być tylko Brian. Moje życie znów nabrało kolorów.

ZniewolonaNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ