Rozdział 5 - Niegrzeczne dziewczynki czeka kara

14.3K 152 2
                                    

Kiedy cofnęłam się do tyłu chłopak złapał mnie za ramie i wprowadził do pomieszczenia budzącego we mnie wielki lęk. To była cholerna sala
tortur. Pomieszczenie było ogromne. Pierwsza rzecz, która przykuła moja
uwagę to umieszczony po przeciwległej stronie pomieszczenia krzyż, a właściwie coś na kształt litery „X” w ogromnych rozmiarach. Do każdego ramienia ”litery” przytwierdzone były kajdanki. Przed nimi z sufitu wisiało kilka kolejnych. Po drugiej stronie pomieszczenia stało łóżko, choć bardziej nazwałabym to kozetką – coś na kształt łózek u lekarza. Do kozetki były przytwierdzone odnogi, najprawdopodobniej na ręce, które były zaopatrzone oczywiście w kajdanki. Przed łóżkiem stała szafka
z podwieszonymi pejczami i innymi dziwadłami. Przed szafką stała czerwona skórzana sofa. Całe pomieszczenie było zaopatrzone w kilka szaf, o których zwartości wolę nie myśleć. Koło „X”-a zobaczyłam
czerwone drzwi obite skórą i czymś co miało chyba wygłuszyć
pomieszczenie.
Moje ciało było zamarznięte. Trzęsłam się z zimna i paniki na myśl o tym co mnie spotka. Popatrzyłam na Briana, ale w jego oczach widziałam jedynie surowość. Był bezwzględny. Nie było w nich żadnych uczuć.
- Co Śliczna, już nie jesteś taka wyszczekana jak wcześniej? Widzę, że jesteś pod ogromnym wrażeniem Sali Rozkoszy Adama? Słuchaj chłopak ma fetysz, a ja postanowiłem wypróbować elementy do zadawania bólu na Tobie. – powiedział to z taką obojętnością w włosie jakby mówił o tym, że idzie właśnie do sklepu po chleb.
W mojej głowie roiło się od strasznych myśli. Chciałabym stąd uciec, albo po prostu rozpłynąć się w powietrzu. Myślałam, że gorzej być nie może, a każda kolejna chwila uświadamia mnie, że się mylę.
Poczekał chwilę aż ogarnęłam wzrokiem całe pomieszczenie i spojrzałam na niego. 27
- Choć Kochanie. Czekałaś na to pewnie cały dzień – zaśmiał się
i pociągnął mnie za sobą za koszulę. Postawił mnie pod kajdankami
zwisającymi z sufitu. Wypiął moje ręce z wcześniejszych kajdanek,
podniósł je do góry i zaczepił w jedne z kajdan zwisających nad moją
głową. Podnosząc moje ręce do góry stanęłam maksymalnie rozciągnięta,
„moja” koszula uniosła się nieco wyżej, ledwo zasłaniając mój tyłek.
- To Ty tu na mnie poczekasz, a ja przygotuję się na niezapomniane
doznania i zaraz do Ciebie wracam.
I zostawił mnie, roztrzęsioną, upokorzoną, skutą na środku swojej
Sali. Co on ze mną zrobi? W tej chwili nie mam jak się bronić. Czuję jak
strach zaciska moje gardło. Jest mi bardzo zimno. Nie wiem co zamierza,ale to nie wróży nic dobrego. Zachciało mi się N.Y. no to mam, a w gratisie dostałam kilku popieprzeńców, którzy mnie porwali i chcą mnie katować w niewiadomy sposób w swojej Sali Tortur.
Kiedy wrócił na boso zwróciłam uwagę, że jest w samych spodniach.
Jego jeansy zwisały nisko na biodrach ukazując zarys kości biodrowych.
Jego ciało było nieziemsko wyrzeźbione jak spod dłuta Michała Anioła.
Wyglądał tak dziko i seksownie. Po chwili „obudziłam się” przypominając sobie, że nie jestem tu na jakimś pokazie mody. Kiedy wyszłam
z osłupienia nadal oczarowana jego urokiem osobistym, popatrzyłam
na przedmiot, który trzymał w dłoni … i czar prysł. Znowu poczułam się
jak zwierzę w cyrku. Pan „treser” trzymał w ręku długi bicz, który miał nauczyć mnie posłuszeństwa.
Znów zaczęłam odczuwać dreszcze, choć chwilę wcześniej patrząc
na niego odczuwałam wewnętrzny gorąc. Ciało zaczęło się trząść, a dłonie pocić. Chłopak podszedł do mnie, popatrzył mi chwilę w oczy i zdarł jednym ruchem ze mnie koszulę, aby dostać się do moich pleców. Koszula znalazła się na ziemi, a ja stałam przed nim w samej czerwonej bieliźnie, która zakrywała jedynie drobne fragmenty mojego ciała, z rękami podwieszonymi u góry w mega wysokich szpilkach. Chłopak odsunął się o krok ode mnie, aby objąć mnie całą wzrokiem. Przygryzł wargę. W końcu zobaczyłam w jego oczach człowieczeństwo. Chyba zrobiłam na nim wrażenie, bo zobaczyłam iskierkę w jego oku. Stał tak przez chwilę mierząc mnie wzrokiem pełnym pożądania, aż napotkał moje oczy. Nagle przestałam się bać. Patrzył na mnie tak jak patrzy mężczyzna, któremu zależy na kobiecie. – co ja mówię. Przecież on nie jest zdolny do uczuć.
W końcu przerwał nurtującą ciszę:
- Wiesz miałem użyć bata na twoich pleckach, żebyś nauczyła się
posłuszeństwa, jednak teraz gdy Cię widzę w takiej … - przełknął głośno
ślinę – … interesującej odsłonie, to wpadłem na inny, ciekawszy pomysł.
Kurcze, myślałam, że zapomni o sprawie i wrócę do pokoju. Jednak
nie było mi to dane. Podszedł do mnie zbyt blisko i odpiął moje ręce. Siłą
rzeczy po tak długim trzymaniu rąk w tej pozycji straciłam równowagę. On chwycił mnie w swoje ramiona, ocalając od upadku.
- Spokojnie dziecinko. – Kiedy tak stałam w jego objęciach i nasze na wpół nagie ciała stykały się z sobą, poczułam jego ciepło. Jego serce waliło chyba tak samo mocno jak moje. Moje nogi dalej odmawiały
posłuszeństwa, a ja chciałam tkwić w jego ramionach, bo po raz pierwszy
od pożegnania z rodzicami poczułam się bezpieczna. – Jak można być
bezpiecznym w rękach oprawcy. Przecież to przez niego tu jesteś. Przed chwilą chciał Cię bić jak tresowane zwierzę, a Ty się nim zachwycasz – karciła mnie moja podświadomość. Znów uniósł mój podbródek w górę, abym popatrzyła w jego oczy. Obrócił przy tym moje ciało przodem do siebie w ten sposób, że nasze nagie brzuch się stykały. Staliśmy tak zapatrzeni w siebie. Minęło sporo czasu, a my patrzyliśmy sobie w oczy jak jakieś zakochane nastolatki. W jego oczach widziałam zafascynowanie. Nie miałam wątpliwości, że teraz patrzy na mnie jak na kobietę. Czyżby lodowate serce stopniało? Kiedy zaczął zbliżać się do mnie, a jego usta już prawie dotykały moich, odwróciłam głowę. Moja podświadomość nie pozwoliła mi na pocałunek z oprawcą.
- Przepraszam, nie mogę. – powiedziałam wracając wzrokiem do jego twarzy, która nagle spoważniała. O nie znów się zaczyna. Brian znów
zaczął budować mur oddalając się ode mnie. Jego oczy nabrały ciemnych barw. Ciało momentalnie się spięło. Wypuścił mnie z objęć i powiedział gardłowo:
- To na czym żeśmy skończyli? – zatrzymał się na chwilę – Ach tak. –
Podszedł do łóżka, a właściwie kozetki, ciągnąc mnie za ramię za sobą.
Znów poczułam panikę. Co on znów wymyślił. Co zamierza ze mną
zrobić. Czy ukarze mnie za to, że nie chciałam go pocałować? On jest
chyba dwubiegunowy. Jego zachowanie potrafi się zmienić w ciągu kilku sekund. Wiem, że pod tą skorupą zimnego „mordercy” kryje się wrażliwa dusza. Jednak mur który wznosi w okuł siebie jest tak wysoki, że ciężko się go pozbyć.
- Kładź się – rozkazał, nie zważając na moją reakcję.
- Nie rób mi nic złego, już będę Cię słuchała. Proszę, bardzo się boję.
Przestań mnie karać – błagałam go o litość. On się tylko zaśmiał.
- Kochanie, jeszcze nie zacząłem Cię karać, a niedługo będziesz mnie
prosić żebym nie przestawał. – znów zaśmiał się śmiechem, który wywołał u mnie strach i przerażenie. – Położysz się sama czy mam Ci pomóc?! –podniósł brwi i popatrzył mi w oczy.
Cóż mogłam. Wykonałam posłusznie jego polecenie. Na tym dziwnym
łóżku czułam się jakbym czekała na jakiś zabieg u lekarza.
- Daj mi rękę – powiedział stanowczo. Podałam mu niepewnie dłoń, a on zapiął ją w kajdany. Poczułam jak
strach ściska mi gardło. Brian obszedł łóżko i zapiął moją drugą rękę.
Leżałam tak rozciągnięta za ręce w samej koronkowej bieliźnie
i butach od Armaniego. Chłopak przejechał moje ciało wzrokiem, po czym podszedł do szuflady. Byłam ciekawa co z niej wyciągnie. Przerażało mnie co dla mnie szykuje. Wyciągnął z niej coś czarnego na kształt okularów tylko większe.
- O kurwa… - to jest maska do zasłaniania oczu – pomyślałam i głośno przełknęłam ślinę. – Teraz nawet nie będę wiedziała co robi i będę zdana całkowicie na jego łaskę.
- Podnieś głowę – powiedział spokojnie lecz stanowczo.
- Nie proszę, nie zasłaniaj mi oczu. Mam klaustrofobię – skłamałam.
- Nie bój się Dziecinko nic Ci nie będzie. – powiedział to tak łagodnie,
jakby nie on.
Podniosłam głowę, a on naciągnął mi na oczy maskę. Nastała ciemność.
W tej chwili mogłam polegać jedynie na zmyśle słuchu i dotyku. Choć tego drugiego wolałabym nie doświadczać. Starałam się wsłuchać w panującą
ciszę. Słyszałam kroki jak gdzieś odchodzi. Zatrzymał się – więc nie
odszedł daleko. Chyba coś wziął. Nie słyszałam zamykania szuflady więc
to musiało być na wierzchu. Zaraz co to by mogło być. Wiem.… Pejcze
i bicze wisiały niedaleko nie schowane. No to wpadłam. Czekałam z duszą na ramieniu, aż do mnie znów podejdzie. Najpierw ściągnął mi jednego buta. Dotknął moją stopę czymś twardym z miękkim zakończeniem. Jakiś patyk z czymś skórzanym na kształt języczka. Jeździł po wewnętrznej stronie mojej stopy, co wywołało łaskotki. Przeszedł na drugą stronę stopy, zmierzając przez łydki do kolan, aż w końcu ud. Chwilę pobawił się przy udzie, po czym ściągnął mojego drugiego buta i powtórzył całą czynność. Przestał…. Podszedł do moich stóp. Wziął jedną w swoje ręce rozmasowując ją w przyjemny sposób. Po staniu tak długo w szpilkach bolały mnie nogi, a on tak czule rozmasował jedną z nich. Słyszałam jak teraz coś kręci przy łóżku, nagle szarpnął za dół łózka i chyba coś wyciągnął lub je rozłożył. Wziął ponownie moją stopę w celu dalszego masażu. Po chwili kładąc ją ostrożnie na łóżku przesunął ją lekko do zewnętrznego boku zapinając w zimną klamrę. Bardzo się 31
przestraszyłam czując dotyk zimnego metalu na mojej kostce. Szarpnęłam
się do pozycji półsiedzącej, na tyle na ile pozwalały mi klamry u rąk.
- Ciiiii, mówiłem, że nic Ci nie grozi. – no tak zaufaj psycholowi. Cała się
trzęsłam. Czułam jak podskakuję na łóżku z przerażającego zimna.
– Spokojnie – powiedział czułym głosem i wziął moją drugą stopę, z którą zrobił dokładnie to samo. – Jesteś piękna – powiedział to z taką czułością, jakby wyznawał mi miłość. Tylko, że mam w dupie jego czułości. Nie chcę się bawić w jego gierki. Chcę do domu. Jak mam być spokojna jak leżę w bieliźnie, rozciągnięta, za ręce i nogi przed jakimś niewyżytym
zboczeńcem. Powiedziałam w bieliźnie? Właśnie pozbył się mojego stanika. Słyszałam jak wciąga powietrze na widok moich nagich piersi. No tak, już bardziej skrępowana być nie mogę…. A jednak. Właśnie pociągnął paski od moich stringów które w oka mgnieniu zdradziły mnie pękając i ukazując
moją kobiecość. Chłopak chwilę się nie ruszał. No to co teraz mnie chyba zgwałci. Kurwa, kurwa – powtarzam w myślach zaciskając uda.
Chwilę później poczułam ten sam dziwny przedmiot na moich
dłoniach. Bawił się nim, zataczał koła, poprzez łokieć, ramię, nieuchronnie
kończąc na piersi. Krążył w okuł sutka zataczając coraz mniejsze koła. Nagle doszedł do środka, a ja poczułam jak moje ciało zaczyna płonąć. Odchodziło zimno, a mnie zaczęło ściskać w mojej kobiecości. Poczułam, że robię się mokra. Cholera, ale jesteś głupia – karciła mnie moja
podświadomość – To twój oprawca! - Ale ciało mnie zdradziło. Podobało
mu się to co zaczynał robić z nim Brian. Żeby tylko nie obszedł mnie
od nóg, bo zobaczy jak na niego reaguję. Nagle poczułam uderzenie, które wbrew pozorom wcale nie bolało. To dziwne uczucie. Chłopak bawił się teraz moją szyją, zataczając na niej jakieś elipsy, po czym przeszedł przez dłoń aż do piersi i sutka … i znów uderzenie. Bardziej przerażający był dźwięk uderzenia przedmiotem o mokrą skórę mojego ciała, niż samo uczucie. Kurcze jeszcze chwile i dostanę orgazmu. Chłopak zszedł niżej w kierunku brzucha, gdzie teraz chwilę zataczał kółka. A może coś pisał? Nie mogę rozszyfrować. Znów uderzenie. Tym razem mocniejsze, ale nadal bezbolesne. Przeszedł przez kość biodrową do ud kontynuując
swoją zabawę. Doszedł do uda i wkroczył w jego wewnętrzną stronę. Bardzo chciałam zacisnąć uda uniemożliwiając mu spoglądanie w moją kobiecość, jednak obręcze na nogach były na tyle oddalone, aby nie udało mi się tego zrobić. Jeździł po moim udzie, po czym znów mnie uderzył.
W końcu dotarł do mojej kobiecości, gdzie skupił całą swoją uwagę.
- Widzę, że komuś podoba się taka zabawa. Jesteś taka mokra. Twoje soki wylewają się z Ciebie okazując jak jesteś podniecona – powiedział, a ja poczułam jak moje policzki robią się czerwone. – Nie wstydź się Maleńka. Dobrze wiedzieć jak na Ciebie działam. – poczułam się zażenowana, jednak szybko o tym zapominałam, jak tylko wrócił do zabawy. Jeździł czymś na kształt języczka, tam i z powrotem. Poczułam się taka pusta. On kontynuował ocieranie. Wsunął we mnie owy przedmiot a ja aż wstrzymałam powietrze. Nie mogę ukryć, że mi się to nie podobało, było to naprawdę podniecające. Penetrując mnie przedmiotem coraz głębiej od czasu do czasu wracał do pieszczot łechtaczki, po czym znów kontynuował penetrację. I znów uderzenie w zewnętrzny guziczek, i jeszcze jedno. Cholera ja powoli spadam, moje ciało przeszywa nagły wstrząs rozkoszy.
Wyprężam się wypychając do góry biodra. Jest mi tak dobrze, że
zapominam o wszystkim co złe.
- No widzisz. Nazwał bym to raczej nagrodą, a nie karą – mówił
uśmiechając się, a w tym momencie mną wstrząsnął orgazm. Zaczęłam
spadać, a moim ciałem zaczęły rzucać spazmy. Poczułam się spełniona, a
to odczucie należało u mnie do rzadkości. Odczekał chwilę po czym dodał – Jeszcze jedna niespodzianka i wracamy na górę.
- Co jaka niespodzianka? Co ty kombinujesz? – spytałam przerażona, to znaczy, że co nie odpuści mi i coś mi zrobi? Cholera zgwałci mnie? Choć w tej chwili jestem tak rozpalona, że chyba nie oponowałabym za nadto.
Czuję jak moja kobiecość pulsuje domagając się spełnienia. - Cholera ja go pożądam. - Wróć! Nie można pożądać swojego oprawcy – karci mnie moje drugie ja.
- Wszystko chciałabyś wiedzieć od razu. Otwórz usta. – o nie wiem co
chce zrobić, włoży w moje usta swojego penisa. Nie, nie pozwolę mu na to!
– Nie otworzę puki nie powiesz co zamierzasz. – powiedziałam stanowczo, mimo, że znajdowałam się na przegranej pozycji
- Oj, ale ty jesteś pyskata – zaśmiał się – tym razem Ci powiem, ale się
nie przyzwyczajaj ciekawska dziewucho! – powiedział rozbawiony. – To
kostka lodu. Muszę cię trochę ziębić, bo jesteś mega rozpalona.
Uchyliłam lekko usta, nie ufając mu za nadto i chwilę później w moich
ustach rzeczywiście pojawiła się kostka lodu, przytrzymywana jego
palcami.
- Ssij Maleńka, musisz ją troczę stopić bo jest za duża. – posłusznie
wykonałam polecenie zastanawiając się co zamierza tym razem. – OK.
Wystarczy.Zjechał teraz kostką lodu przez moją szyję, pachy, pokrążył znów wokół piersi, gdzie pobawił się dłuższą chwilę sutkami. Poczułam znów mrowienie. - Cholera on mnie znów podnieca. - Odsunął na chwilę kostkę i podmuchał na mokrą pierś. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Potem powtórzył czynność na drugiej piersi i zszedł do pępka. Tam również bawił się chwilę. Czułam jak moje gorące ciało topi lód. Woda z lodu zbierała się z zagłębieniu pępka, którą chwilę później zlizał, gorącym pocałunkiem. Podążał kostką na uda i chwilę później ocierał nią moją kobiecość. Było mi tak dobrze jego ocieranie wywoływało gorące pragnienie, które z mrożącym lodem tworzyły świetną kompozycję doznań. Chwilę później
włożył we mnie kostkę popychając ją dwoma palcami, które równie szybko ze mnie wyciągnął zostawiając mrożące uczucie w środku. Pragnienie jego ciała, naprzemienne ciepło i zimno oraz pustka po jego palcach, powodowała, że traciłam zmysły. Chciałam się z nim kochać. On natomiast postał chwilę w skupieniu. Po czym odczepił mi nogi i ręce z obręczy, przykrył ręcznikiem, ściągnął moją maskę i stwierdził:
– Starczy na dziś.
- Jak to starczy, chcę więcej. Pragnę go – podpowiadało w myślach drugie
ja. Podniosłam się oszołomiona i rozpalona. Czułam jeszcze roztapiający się we mnie lód, który wraz z moimi płynami spływał po moich nogach.
Nie wiedziałam jak mam się zachować, czy mu dziękować i się przytulić,rzucić się na niego prosząc o więcej, czy udawać obrażoną. Kiedy
wytarłam się ręcznikiem, zaczęłam ubierać biustonosz, który leżał obok
mnie. Popatrzyłam na rozdarte majtki i na niego. Wzruszył ramionami mówiąc:
– Podasz mi swoje wymiary to skoczę do miasta po bieliznę i jakieś ciuchy
dla Ciebie. Nie mogłam iść bez majtek na górę, przechodząc koło jego kolegów. Wzięłam w ręce stringi i związałam na supełki, po czym włożyłam na siebie. On stał oparty o ścianę nie spuszczając ze mnie wzrok. Wyglądał tak seksownie, że miałabym ochotę się z nim kochać. Wstałam z łóżka
i zakręciło mi się w głowie od tych wszystkich doznań. On podbiegł
do mnie i dzielnie mnie złapał. Znów stykaliśmy się ciałami i czułam jakby to był ten. - Nie, nie, i jeszcze raz nie! – mówiła podświadomość.
- Znów nie mam się w co ubrać powiedziałam wskazując na podartą koszulę rzuconą nieopodal „X”-a.
- Dostaniesz moją koszulę - powiedział do mnie znikając na chwilę za drzwiami, którymi wcześniej wychodził. Wcale nie miałam ochoty się ubierać. Pragnęłam tu spędzić cały wieczór. Chciałam dzikiego pieprzenia. Pragnęłam go tak bardzo, że chciałam sama z sobą pójść na ustępstwa i kochać się z nim do nieprzytomności. On niestety miał inne plany, które wcale mi się nie podobały. A może jednak spróbuję? Co mi zależy? - Nie możesz tak funkcjonować z uczuciem pustki między nogami. Powiedz to
głośno!– błagało mnie drugie ja. Nie starczyło mi jednak odwagi na to by poprosić go o seks, ponieważ sytuacja w której się znajdowałam była
wystarczająco upokarzająca. Gdyby mi odmówił chyba bym tego nie
przeżyła. Po chwili znów był koło mnie. Nałożył na mnie koszulę, czekając aż zapnę guziki. Jeszcze ostatnia chwila z nim, ostatnie spojrzenie na Salę Rozkoszy, w której przeżyłam dwa orgazmy przy znikomym dotyku Briana. Poczułam smak rozczarowania, że mnie stąd zabiera. W tej chwili chciałam udać się dobrowolnie w jego ręce. Popatrzyłam jeszcze raz
w jego śliczne oczy, dałam dobrowolnie zakuć się ponownie w kajdanki, po czym wyszłam jako pierwsza.
- Jesteś tchórzem! – skarciła mnie moja podświadomość – Teraz będziesz musiała sama się zaspokoić, aby odczucie niespełnienia minęło!
- Przecież ja nigdy się nie masturbowałam, więc dlaczego miałabym zrobić to teraz – biły się w głowie moje myśli. Uznałam, że jakoś wytrzymam i wrócę do pokoju z podniesionym czołem.

ZniewolonaWhere stories live. Discover now