{28}

243 14 1
                                    

Domen mknął już po rozbiegu. Modliłam się o to, żeby wszystko się udało. Wybił się z progu. Wstrzymałam oddech. Momentalnie położył się na narty. Prosiłam o dobre warunki. Leciał niezwykle agresywnie, jak zwykle. Serce biło mi niezwykle szybko. Bałam się. Otaczała nas cisza. Kibice nie krzyczeli. Wszyscy byli wpatrzeni w sylwetkę nastolatka.

Wylądował. Gdy jego narty zetknęły się ze śniegiem, wypuściłam powietrze. Kibice zaczęli bić brawa. My podbiegliśmy do Domena, który spokojnie jechał w naszym kierunku. Otoczyliśmy go, przytulając.

   - Bravo Domen!- krzyczał Peter.

Byliśmy tacy szczęśliwi. Zobaczyłam, że w naszym kierunku biegną inni skoczkowie, ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.

   - Czekajcie, chwila!!!- zawołał najmłodszy z braci Prevc.- Wynik, pokażcie wynik!

Wszyscy przenieśli wzrok na telebim. 144,5 metra. Wysokie noty.

   - Jeeeeeee!!!- krzyknął młody Słoweniec, gdy przy jego nazwisku pojawiła się liczba 1.- Uspelo!

Radość była nie do opisania. Peter i Anže wzięli go na ramiona i znieśli z zeskoku. Cała gromada skoczków razem ze mną podążyła za nimi. Położyli go na ziemi dopiero po przejściu przez bramkę. Wtedy zaczęły się gratulacje. Widziałam, jak śmigały aparaty fotoreporterów. Domen początkowo najwidoczniej nie czuł się komfortowo, jednak kiedy Pero stanął obok niego momentalnie się rozluźnił. Nie chciałam do niego podchodzić. Nie teraz.

Jego drugi skok był równie udany. Wygrał. Wygrał zasłużenie. Dwa dalekie skoki, świetne technicznie. Peter i Cene wzięli go na ramiona i nosili po zeskoku. Ludzie na trybunach skandowali jego imię, bijąc brawo. Inni skoczkowie podziwiali go, komentując w różnych językach jego powrót. Wspaniale było patrzeć na ten uśmiech. Uśmiech, który był nagrodą za te wszystkie trudne dni. Za dni pełne łez i niepewności.

Podium uzupełnili... no tak. Dawid i Stefan Kraft. Jednak mało kto się nimi przejmował. Ważny był Domen. Domen, który dokonał niemożliwego.

   - Ann!!!- usłyszałam jego głos.

Po chwili nastolatek stał obok mnie. Przybiegł chyba prosto z dekoracji.

   - Dziękuję ci- szepnął.- Za to, że cały czas we mnie wierzyłaś, że byłaś ze mną. Dziękuję...

Patrzył na mnie z uśmiechem.

   - To ja ci dziękuję- szepnęłam.- Zmieniłeś mnie. Dzięki tobie stałam się człowiekiem... Domči, jesteś wspaniały...

   - Proszę, to dla ciebie- powiedział i wyciągnął w moim kierunku dłoń, w której trzymał kwiaty otrzymane za zwycięstwo.

Podeszłam do niego bliżej i go przytuliłam. Z całej siły.

   - Dosyć tych czułości!- usłyszałam rozbawiony głos Piotrka.- Domen, dziecko drogie, impreza dzisiaj jest.

Nastolatek oderwał się ode mnie i spojrzał na Żyłę ze zdziwieniem.

   - Kaj?- zapytał.

Mój rodak uśmiechnął się.

   - Zabawa, rozumiesz?

   - Piotrek, odpuść sobie...- westchnęłam.- Nie możesz po angielsku?

   - Nie- zaśmiał się skoczek.- Rozumiesz?

   - Razumeti.

   - No widzisz? Zawsze się dogadasz!- zwrócił się do mnie Piotrek.- Przyjdziesz?

   - Moram vprašati svoje brate.

Żyła spojrzał na niego ze zdziwieniem.

   - Czyli jednak nie zawsze- zaśmiałam się.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Trudno to pisać, ale muszę. Za 5 dni pojawi się epilog 🙁

Straceni |Domen Prevc|Where stories live. Discover now