{15}

243 19 2
                                    

   - Adam, to może się udać!- zawołałam.

   - Uspokój się, dziennikarka Przeglądu Sportowego nie powinna skakać jak głupia pod skocznią- zaśmiał się Małysz.

Trwała druga seria pierwszego konkursu Letniego Grand Prix. W pierwszej piątce było aż trzech Polaków. Marzyłam o jednym: o polskim podium.

- Oj Ania, Ania, nie wypadnij na zeskok- śmiał się Piotrek, który oczywiście niezakwalifikował się do trzydziestki.

Gdy na belce zasiadł Kamil, który po pierwszej serii zajmował 5 miejsce, wstrzymałam oddech. Ruszył. Wybił się.

- Spóźnił, znowu spóźnił- pokręcił głową Adam; nie wiem jak on z takiej odległości może to już oceniać.

W locie jego sylwetka była nieruchoma jak zawsze. Przekroczył punkt K, jednak nieznacznie. Wylądował ładnym telemarkiem, ale nie był zadowolony. Skrzywił się, gdy zobaczył odległość.

- I ni bedzie podium!- powiedział Piotrek.

Przy nazwisku mojego brata wyświetliła się cyferka 3. Widziałam jego wściekłość. Gdy tylko zszedł z zeskoku podeszłam do niego i objęłam ramieniem.

   - Było dobrze- powiedziałam.

   - Nic nie było dobrze, Ann- odburknął Kamil.- Ale cóż, mówi się trudno.

   - Jutro wygrasz- szepnęłam mu do ucha, na co zareagował ciepłym uśmiechem.

Po chwili mój brat stał razem z nami przy bandach i czekał na skoki pozostałych Polaków. Najpierw jednak oglądaliśmy Krafta, który uzyskał niezłą odległość, a później Wellingera, który prawie doleciał do rozmiaru skoczni. Po nich nadszedł czas na naszą dwójkę: króla lata Dawida wspaniałego i Maćka. Zacisnęłam mocno kciuki, gdy Kubacki wybił się z progu i prawie pisnęłam ze szczęścia, gdy sporo przekroczył 130. metr. Dostał wysokie noty za styl i zepchnął Krafta na drugie miejsce. Na górze pozostał tylko Maciek.

   - Jak myślisz, wytrzyma?- zapytał mnie Kamil.

   - Zobaczymy- powiedziałam.

Chyba wytrzymał.

Maciek po skoku nie był zadowolony, nie wyszło mu lądowanie, przez co dostał niskie noty, po 15 punktów. Po chwili wszyscy czekaliśmy na to, jak napełni się klepsydra.

   - Papryka!!!- zawołał Piotrek, gdy okazało się, że Kot pokonał Dawida o zaledwie 0,1 punktu!

Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.

   - Miałeś farta!- zawołał Kubacki, gdy mój rówieśnik zszedł z zeskoku.

   - Paprykę, nie farta!- stał przy swoim Żyła, opierając się na Maćku.

   - Tak, Pieter odstąpił mi paprykę- potwierdził Kot.- Zabraliśmy za mały zapas i obliczyliśmy, że gdy jeden dostanie wszystko, to uda mu się wygrać dokładnie o 0,1 punkta.

Był śmiech, była radość, było coś, czego nie było podczas ostatnich konkurów zeszłego sezonu PŚ. Tylko brakowało kogoś. Kogoś, kogo brat przyszedł pogratulować Kotowi wygranej.

   - Brawo Maciek- powiedział Peter.- Mam do was sprawę- spojrzał na mnie.

Odeszliśmy w trójkę kilka kroków na bok.

   - Przyjdźcie dzisiaj o 22:30 do pokoju 249. Tylko nie mówcie o tym nikomu, okej?- rzekł ściszonym głosem najstarszy Prevc.

   - Ale nie będziesz chciał nas zabić czy coś?- zapytał dla upewnienia Maciek.

   - Jej- wskazał na mnie- nie. Ale ciebie... zobaczymy po kilku konkursach. Muszę już iść bo będą mnie szukać. 249!

Pero odbiegł a my spojrzeliśmy na siebie ze zdziwieniem.

   - Czego on chce?- zapytał Kot.

   - Nie wiem, ale lepiej przygotuj swoje pistolety Nerf. A teraz chodź już, bo spóźnisz się na dekoracje.

   - Nie zachowuj się moja niańka!- oburzył się Maciek.

   - Wiesz, cztery miesiące zobowiązują- zaśmiałam się.- A teraz chodź, może dostaniesz coś, czego będziesz mógł użyć do ewentualnej obrony przed najstarszym Prevcem.

Straceni |Domen Prevc|Where stories live. Discover now