{9}

288 21 4
                                    

Wielkie zakończenie sezonu w Planicy. Wszyscy skoczkowie startowali w plastronach z napisem: Domen, wracaj szybko! Zawody wygrał Maciek, Kamil przegrał z nim o 0,3 punkta. Trzecie miejsce zajął Stefan Kraft. Było to dziwne zakończenie sezonu. Nikt nie otrzymał Kryształowej Kuli ani Małej Kryształowej Kuli. Obydwie nagrody zostały przekazane słoweńskiemu związkowi narciarstwa. Mają niedługo trafić do domu Prevców. Niedługo po zawodach wybraliśmy się liczną gromadą do szpitala, do którego przetransportowano Domena. Muszę przyznać, że wyglądał gorzej niż podczas naszej ostatniej wizyty. Wtedy jeszcze pewnie nie wiedział jakie są skutki jego wypadku. Peter siedział ciągle przy jego łóżku. Cene gdy tylko nas ujrzał, wyszedł. To on był w najlepszym stanie psychicznym z trójki braci.

- Jak się czuje?- zapytał Kraft.

- Nie chce z nami rozmawiać- powiedział Cene; w jego głosie słychać było ogromny ból.

- Jak przyjął TĄ informacje?- spytał nieco drżącym głosem Geiger.

- Rozpłakał się i kazał nam iść i nie wracać- odpowiedział z rozpaczą średni z braci.- Jest załamany.

- A Pero?- zadał kolejne pytanie Kamil.

- Nie wie co robić...

- Możemy tam wejść?

- Nie sądzę, żeby było to dobrym pomysłem...- usłyszeliśmy łamiący się głos Petera, który właśnie wyszedł z sali.

Po chwili chłopacy zaciągnęli braci do szpitalnego bufetu, żeby coś zjedli. Zostałam sama. Postanowiłam to wykorzystać. Powoli weszłam do sali i podeszłam do łóżka młodego skoczka. Miał odwróconą głowę.

- Domen...- zaczęłam, jednak urwałam; chłopak nawet na mnie nie spojrzał.- Domen, ja chciałam... chciałam cię...- w moich oczach stanęły łzy.- Chciałam cię przeprosić- wydusiłam w końcu.

16-latek pociągnął nosem. Płakał.

- Tak bardzo cię przepraszam... byłam dla ciebie taka okrutna i bezwzględna... tak bardzo się o ciebie bałam, Domen...

Nie odpowiadał. Postanowiłam dalej ciągnąć swój wywód:

- Bałam się, że już nigdy nie będę miała okazji cię przeprosić... Tak bardzo bałam się, że cię straciliśmy... od momentu tamtego okropnego dnia aż do twojego wybudzenia nie przestawałam płakać. Przepraszam cię, Domen, przepraszam cię...

- Nic... nic nie szkodzi...- usłyszałam słaby i przerywany przez łzy głos najmłodszego Prevca.

Gdy usłyszałam te słowa kamień spadł mi z serca. Poczułam się wolna od okropnej myśli, że już nigdy nie będę miała okazji przeprosić Domena.

- Jak się czujesz?- zapytałam, ocierając łzy.

- A jak można się czuć, gdy każdy mówi ci, że już nigdy nie będziesz mógł robić tego, co kochasz...?- jego wypowiedź przerywały pochlipiwania; moje serce rozpadało się na miliony kawałków.

- My wszyscy w ciebie wierzymy- powiedziałam.- Czekamy na ciebie, Domen, wracaj szybko. Wszyscy czekają. Gdzie jest ten zdeterminowany Domči?

   - Wszysycy mówią, że nie wrócę. Nie mam szans.

- Szanse są zawsze, Domen.

   - Nie, nie zawsze. Lekarze twierdzą, że to cud, że żyje. A kolejnym cudem będzie to, jak wrócę do sprawności.

Odwrócił głowę w moją stronę. Spojrzał na mnie wzrokiem, którego nigdy jeszcze nie widziałam. Całkowicie wygaśniętymi oczami, w którym nie było żadnej nadziei na lepsze jutro. Kiedy zobaczyłam jego twarz, jakże dziecinną, łzy ponownie napłynęły mi od oczu. Na obydwu łukach brwiowych były jeszcze ślady upadku w Kulm. Na czole- bardzo widoczne tego ostatniego. Jego bladość mnie przeraziła, jednak jeszcze bardziej przeraziło mnie to, że jego oczy były mokre, a po jego policzkach ciągle spływały łzy.

- Przestańmy się oszukiwać, Ann.









Zakończyli sezon 😭
Na poprawę humoru wstawiam wcześniej rozdzialik

Szkoły zamknięte, może ktoś chciałby, żebym nieco częściej coś publikowała? 🤔

Straceni |Domen Prevc|Where stories live. Discover now