Rozdział 31

9 1 1
                                    


Śmierć, Wojna i Waśń postanowili się wybrać pewnego dnia na „męski wypad". Oczywiście ja i Furia nie miałyśmy nic przeciwko ale trochę nas śmieszyło te całe ich przygotowywanie. Nie bardzo też potrafiłyśmy dojść do tego co będą robić po tym co pakowali do plecaków. Korzystając jednak z wolnej chaty Furia postanowiła zaprosić do domu swoje koleżanki z Koła Gospodyń Domowych. Tak, ja też była zdziwiona, że tutaj, w tym świecie też mają coś takiego jak Koło Gospodyń Domowych.

„Już dawno chciałam Cię zabrać ze sobą." mówiła do mnie Furia gdy szykowałyśmy salon do odwiedzin „Śmierć jednak nie lubi słyszeć o zabieraniu Cię gdzieś ze sobą bez jego osoby."

„Wiem o tym doskonale." odpowiadam jej i wygładzam obrus na stole „Po prostu się o mnie martwi."

„Mówisz o tym jakoś mało przekonująco..." zauważa Furia.

„Bo nie do końca mi to pasuje ale staram się go zrozumieć." odpowiadam jej z lekkim uśmiechem „Powiedz mi: czy Twoje koleżanki nie będą miały nic przeciwko, że kiedyś byłam człowiekiem?" zmieniam temat.

„A czemu miałyby mieć?" Furia patrzy na mnie zaskoczona.

„Zauważyłam, że różne istoty różnie na mnie reagują..."

„Chodzi Ci o incydent na targowisku? Nie masz o co się martwić. Istoty, które dzisiaj tutaj do nas przyjdą w większości są bardzo nisko jeśli chodzi o rangę ale są bardzo przyjazne. W dodatku już od dawna chciały Cię poznać."

„Naprawdę?"

„Jesteś w końcu żoną Śmierci. A Śmierć się liczy w całym wszechświecie. Tylko głupcy narażają się na jego gniew."

„Mówisz tak jakby to on był jedynym Jeźdźcem a przecież Ty też nim jesteś."

„Możemy być czterema Jeźdźcami ale to Śmierć ma największy autorytet."

„Rozumiem..."

Gdy kończymy ustawianie ciast i przekąsek, które przygotowałam z małą pomocą Furii, rozlega się dzwonek do drzwi. Furia z uśmiechem podchodzi do drzwi, otwiera je i do naszego domu wchodzi osiem istot płci damskiej.

„Drogie Panie, moja bratowa Grażyna." przedstawia mnie Furia.

Sześć istot z tej grupy kłaniają mi się nisko na te słowa.

„Nie, proszę, nie kłaniajcie się." mówię do nich zaskoczona takim powitaniem.

„Mówiłam, że nie musicie jej się kłaniać." karci ich przyjaźnie Furia.

„Musiałyśmy jednak sprawdzić czy nas nie okłamujesz." odpowiada jej jedna z istot.

Po chwili cała grupa podchodzi do mnie i się przedstawia. Staram się zapamiętać wszystkie imiona ale niektóre nawet trudno mi się wymawia a co dopiero tu mówić o ich pamiętaniu. Istoty reagują na to przyjaznym śmiechem i każą mi do siebie zwracać się zdrobnieniami. Po chwili siedzimy w pokoju i plotkujemy. Muszę przyznać, że jest to bardzo miła odmiana i ani przez chwilę nie czuję się gorsza w tym gronie. Nawet nie wiem kiedy mija kilka godzin i członkinie Koła zbierają się do domów.

„Przyjdź na następne spotkanie." zaprasza mnie Uriel „A jeśli mąż nie zechce Cię puścić to my go przekonamy." dodaje ze śmiechem.

„Postaram się." odpowiadam im.

Ja i Furia żegnamy się z nimi i zaczynamy sprzątanie. Akurat zmywamy naczynia kiedy słyszymy odgłos kopyt na podwórku. Wyglądam przez okno i dostrzegam Śmierć z braćmi i... z dużym workiem. Wychodzę razem z Furią przed dom i patrzę z zaciekawieniem na worek.

Grażyna ApokalipsyWhere stories live. Discover now