— Cześć Rodri — przywitałam go. — Awansowałeś do pierwszej drużyny? — zainteresowałam się.
— Narazie tylko trening, jeśli się sprawdzę to będę tu częściej — wyznał.
— W takim razie trzymam kciuki — zapewniłam go.
— Dzięki kochana — uśmiechnął się, po czym zostawił mnie samą. Nie do końca samą, bo z Gerardem.
— Kto to? — zapytał podejrzliwe. A przynajmniej tak mi się wydawało. — Chyba byliście kiedyś bardzo blisko — dodał.
— Kolega z liceum, widziałeś mnie z nim kiedyś w kawiarni — odpowiedziałam mu zgodnie z prawdą.
— Jak dobrze się znacie? — zainteresował się. Mam go dosyć, dlatego też z tego powodu nie chcę mieć faceta.
— Przestań tak dopytywać, bo to i tak nic nie wniesie do twojego życia. Zaraz chłopaki nabiorą jakiś podejrzeń i znowu będą gadać, że się we mnie zakochałeś — odparłam, a on zaczął się śmiać.
— Zakochałem? — prychnął. Dzięki, to było miłe. Uraziło mnie to. Ja mu powiedziałam wszystko co leżało mi na sercu, a on chyba jednak myśli, że we mnie nie warto się zakochać. Posmutniałam i było to od razu zauważalne.
— Dobra, idź już do chłopaków — nakazałam.
— Anto, źle to odebrałaś — próbował się tłumaczyć.
— Idź, po prostu idź — westchnęłam.
— Daj mi to wyjaśnić — odparł.
— Gerard, ja wiem jaki jest twój stosunek do mnie. Nie zakochujesz się i jesteś za stary na miłość. Okej, rozumiem i szanuję. Tylko proszę, więcej już nie bądźmy blisko — ucięłam temat. Hiszpan spoglądał na mnie zaskoczony, a ja byłam po prostu smutna. Dobrze, że jeszcze nie było reszty chłopaków. Gerard wrócił do piłkarzy, a ja usiadłam sobie na ławce. Mam dosyć tej dziwnej relacji i nie chcę się zakochiwać w kolejnym dupku, który tylko mnie skrzywdzi.
×××
— Anto! Idziesz z nami na piwko dziś wieczorem? — zapytał Neymar, który uwiesił mi się na ramieniu.
— Nie — odpowiedziałam.
— A dlaczego? — zmartwił się.
— Mam już plany na dzisiejszy wieczór — oznajmiłam.
—Tyle czasu z nami spędziła, dajcie dziewczynie odpocząć — zaśmiał się Xavi.
— Dokładnie, masz rację — zgodziłam się z nim. Zostawiłam sprzęt w naszym magazynku, zabrałam tylko kartę pamięci, po czym przebrałam się w zwiewną czarną sukienkę i opuściłam ośrodek. Niestety, równo z Gerardem. Chyba wyszliśmy ostatni. Mój wujek zostaje dłużej, a ja do osiemnastej mam sporo czasu. Mogę wrócić do domu spacerkiem.
— Spacerek do domu? — zainteresował się.
— Jak widzisz — wzruszyłam ramionami.
— Źle mnie dzisiaj zrozumiałaś — odparł.
— Daj mi spokój, proszę — westchnęłam.
— Nie chciałem, żebyś pomyślała że się z tego naśmiewam — wyznał.
— Przecież to zrobiłeś, więc nie wiem o co ci chodzi — odparłam. Ruszyłam do przodu, ale nie na długo, bo Hiszpan złapał mnie za dłoń i odwrócił w swoim kierunku. Spojrzałam na niego zaskoczona, a on pocałował mnie zachłannie na środku ulicy. Czy on jest normalny?