Daj sobie pomóc, do cholery! [SaiOuma]

2.4K 87 22
                                    


Kolejne spokojne popołudnie. Shuichi siedział sam w swoim mieszkaniu, powoli popijając kawę. Uwielbiał tego typu dni, gdy nie liczyło się nic poza kubkiem napoju. Jednak coś mówiło mu, że ten błogi stan wkrótce się skończy. To coś miało rację, bo już miał pociągnąć kolejny łyk, kiedy zabrzęczał telefon.


''Hej, Shuichi~ Jesteś dziś bardzo zajęty?'' z komórki usłyszał jak zwykle beztroski głos Kokichiego. Ciekawe, czego potrzebował tym razem.


''Nie, czemu pytasz?'' westchnął chłopak do słuchawki. Sam nie wiedział, czego się spodziewać.


''Świetnie się składa. Słuchaj, musisz gdzieś po mnie podjechać, adres wyślę ci w wiadomości. Tylko nie każ mi długo czekać. Do zobaczenia!''


Połączenie się zakończyło, więc Shuichi nie miał czasu zaprotestować. Zaraz potem otrzymał obiecaną wiadomość z adresem. Jedyne, co mu w tej sytuacji pozostało, to zebrać się do wyjścia. W końcu nie wiedział,  co to za nagła sytuacja. Nasunął więc buty, poprawił koszulę, wcisnął czapkę z daszkiem na głowę i wyszedł z mieszkania. Skierował się prosto do swojego samochodu. 


Przekręcił kluczyk w stacyjce, a po chwili był już w drodze. Podróż trwała dłużej niż się tego spodziewał, ale w końcu dotarł na miejsce. Wysiadł z pojazdu i kręcił się chwilę po okolicy, by wreszcie znaleźć Kokichiego, siedzącego na schodkach przed małym barem. Niski chłopak poderwał się z miejsca na widok Shuichiego, ręką trzymał przód swojej białej bluzy.


''Nareszcie jesteś!'' przywitał go z uśmiechem na twarzy.


''To powiesz mi co się stało?''


''Teraz nie na to czas'' powiedział tajemniczo. ''Pojedziemy do ciebie? Nie mam ochoty być sam w swoim domu.''


''Skoro musimy.''


Saihara chwycił wolną dłoń niższego od siebie chłopaka i powoli ruszyli w stronę samochodu.


Kokichi wpakował się na tylne siedzenia, a Shuichi usiadł za kółkiem. Jechali w ciszy, dało się słyszeć tylko cichą melodię z radia. W końcu chłopak o fioletowych włosach usnął, leżąc na siedzeniach, odwrócony plecami do kierowcy. Saihara wyłączył więc radio. Jechał bardzo ostrożnie, starając się nie obudzić śpiącego pasażera. Cicho przeklinał pod nosem za każdym razem, gdy wjechał w dziurę. Chociaż atmosfera podczas jazdy była spokojna, Shuichi czuł dziwne napięcie.


W końcu dojechali. Kokichi, jeszcze nie do końca wybudzony, wyszedł powoli z samochodu, wciąż uparcie trzymając przód swojej bluzy. Podczas wchodzenia po schodach do mieszkania, trzymał ramię detektywa, jakby miało mu to pomóc w poruszaniu się. Gdy tylko otworzyły się drzwi od apartamentu, rzucił się na sofę w salonie, a po chwili znowu zasnął. Saihara wreszcie mógł sprawdzić, co takiego chował pod bluzą.


Delikatnie przesunął ramię chłopaka, dzięki czemu ujrzał czerwoną plamę na jego ubraniu. Podwinął bluzę do góry, a jego oczom ukazało się sporych rozmiarów rozcięcie na brzuchu, z którego wciąż ciekła krew. Wydał z siebie cichy jęk przerażenia. Jak mogło do tego dojść? Nie chciał, by stan chłopaka się pogorszył. Zabrał się więc zarobienie opatrunku, jednak próbując oczyścić ranę, obudził Kokichiego.


''Co ty robisz?''


''Zajmuję się twoją raną''odpowiedział, starając się opanować drżące ze stresu dłonie.


''Przestań, dam sobie radę sam'' było to oczywiste kłamstwo, które zdenerwowało Shuichiego. Gdyby fioletowo-włosy mówił prawdę, nie zadzwoniłby, prosząc o podwózkę, bo sam nie mógł się poruszać.


''Ten jeden raz daj sobie pomóc, do cholery!''


Po tym Kokichi przestał protestować i tylko spokojnie spoglądał, jak Saihara ze skupieniem owija bandaż wokół jego brzucha. Gdy opatrunek był skończony, detektyw rzucił chłopakowi koszulkę na zmianę. Oczywiście okazała się za duża, ale Kokichiemu to nie przeszkadzało. Resztę dnia spędził odpoczywając na sofie, podczas gdy Shuichi zajął się dokumentacją jakiegoś śledztwa w swoim gabinecie.


Wieczorem Saihara przykrył kocem swojego gościa i ułożył się obok niego. Razem oglądali seriale w telewizji. Głowa Kokichiego oparła się na piersi Shuichiego, który leniwie przesuwał palcami po jego fioletowych włosach. Oboje byli zmęczeni tym długim dniem, a jednak cieszyło ich swoje towarzystwo.


''No więc kto ci to zrobił?'' odezwał się w końcu Saihara.


''Przerywasz film w takim momencie?''


''Och, daj wreszcie spokój. To poważne.''


Kokichi westchnął i spojrzał mu w oczy. ''Wiesz, jako przywódca złej organizacji mam wielu wrogów. Akurat dziś na jednego wpadłem, co za zbieg okoliczności, nie sądzisz?''


''Jak mi nie powiesz, kto to był, sam go znajdę.''


''Czy tak nie byłoby ciekawiej?'' obdarzył detektywa słodkim uśmiechem. ''Miło mi, że tak się o mnie martwisz.''


Shuichi przytulił mocniej mniejszego chłopaka. ''Pewnie, że się martwię. Nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczysz, Kichi.''


''Wiem i właśnie dlatego akurat po ciebie zadzwoniłem, nishishi~''



Leżeli w swoich objęciach, oglądając filmy, dopóki oboje nie zasnęli.

Danganronpa - One ShotyNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ