14. Dlaczego!?

63 6 0
                                    

Ze snu wyrwało mnie wołanie:

- Stado orków nachodzi na Mroczną Puszczę! Niech wszyscy elfowie zbiorą się na dziedzińcu! - Nie myśląc za wiele ubrałam się w strój do walki i złapałam łuk który wsadziłam na plecy razem z dawno nie używanym kołczanem. Nakryłam się długim czarnym płaszczem i wyszłam.  Kiedy dotarłam na dziedziniec zobaczyłam uzbrojonych elfów, a wśród nich Legolasa. Wiedziałam, że musi jechać, ale nie mogłam go zostawić. Mimo, że jest naprawdę, świetnym łucznikiem, miałam przeczucie, iż może wydarzyć się coś, czego nikt nie przewiduje. Usiadłam więc na moją wielką białą klacz, Lunę i pognałam za elfami. Luna jechała bardzo szybko więc w pewnym momencie musiałyśmy zwolnić by nie pokazać się na widoku reszcie wojska. Po piętnastu minutach szybkiego galopu za gromadą elfów, przestałam wierzyć własnym oczom. Przed nami ukazało się z tysiąc orków.

- Gromada... - Mruknęłam ukryta w krzakach. Efy zaczęły nacierać na wrogów i skutecznie ich wybijać. Mój wzrok przyciągało lewe ramię Legolasa. Po jakimś czasie zaczęłam wyzywać sama siebie od tchórzy i jeszcze gorszych przezwisk, bo w końcu przyjechałam tutaj by z nimi walczyć, a nie by siedzieć ukryta w krzakach. Wyjęłam więc z kołczanu strzałę i naciągnęłam ją na cięciwę łuku. Wystrzeliła zabijając najbliższego orka.  Niektórzy z jego "gromady" chcieli do mnie podejść jednak ja skutecznie wybijałam ich strzelając z łuku. Po zabiciu mniejwięcej trzydziestu orków w kołczanie zabrakło mi strzał. Zaczęłam więc szukać w kieszeniach dodatkowej broni. Co raz więcej orków zbliżało się do krzaków. Na szczęście znalazłam to na co liczyłam najbardziej, sztylet. Odrzuciłam więc płaszcz i pobiegłam przed siebie zabijając wszystkie orki na mojej drodze. Szło mi bardzo dobrze. Kiedy na polu bitwy zostało zaledwie dziesięć elfów i pięć orków. Z mojej ręki zginęła dwójka, a pozostałą trójką zajął się Legolas. W tym właśnie momencie mnie doszczegł.

- Laurindie! Co ty tu robisz! Po co tu przyjechałaś! 

- Stój! - Krzyknęłam - Jestem w jednej setnej elfów które przeżyły a ty tak mnie witasz!?

- Wiesz co tak masz rację, powinienem przywitać cię inaczej! W takim razie zacznijmy od początku! - Podszedł do mnie. - Prawie zginęłaś! Po coś tu przyjechał!? Chciałaś zrobić mi na złość!!!? Jesteś nam nie potrzebna!

- Jestem wam nie potrzebna tak?! - Spytałam z pogardą. - Zrozumiałam, zapyta się tylko kto wystrzelił trzydzieści orków, a sztyletami zabił ponad pięćdziesiąt! Ale tak skoro nie jestem wam potrzebna to radzie sobie sami! Chciałabym tylko dodać, że zabiłam więcej orków niż ty i nie jestem w cale ranna! - Pokazałam ręką na jego ramię i przywołałam do siebie Lune. Wsiadłam na nią w pośpiechu i spojrzałam się na Legolasa w pośpiechu. To miałbyć ostatn raz kiedy go widziałam... Ruszyłam bowiem do Lorien...

Ty i Legolas...Where stories live. Discover now