6. Obietnica

102 4 1
                                    

Minął już tydzień od incydentu w lochach. Siedziałam spokojnie z Legolasem na ławce w ogrodzie. Gadaliśmy w najlepsze w końcu on posmutniał.

- hej co się stało? - Popatrzyłam się na niego. 

- Za cztery dni ślub twojej siostry... - wymamrotał.

- O nie ! Całkiem zapomniałam! - powiedziałam zażenowanym tonem. - Nie mam sukienki, ani prezentu... Zaraz czemu jesteś taki smutny? - Spytałam, mocno go przytulając. 

- Bo ślub Isilin wiąże się z twoim wyjazdem. - Odpowiedział półgłosem.

- Jak to? - powiedziałam rozbawionym głosiem - bez Ciebie nigdzie nie jadę! Po ślubie wrócimy przecież do Mrocznej Puszczy.

- Twoi rodzice mogą Ci zabronić! - popatrzył się na mnie oskarżycielskim tonem.

- Niczego mi nie zabronią, jestem już dorosła i jeśli tylko twój ojciec pozwoli mi tu dalej mieszkać nie wracam do Lothlorien! 

- A jeśli ci nie pozwoli?! - Legolas zaczął się denerwować. 

- To rozbije namiot, w lesie i będę jadła orki! - krzyknęłam rozbawiona.

- Prędzej one zjedzą ciebie. - Mruknął Legolas.

- Co żeś powiedział? - Roześmiałam się i książę wylądował ze sztyletem przy szyi bezbronnie leżąc na trawie.

- Że orki nie są dobre. - Wykrzyknął odpychając mnie i śmiejąc się głośno. - Dobra zlituje się nad tobą i przemycę ci od czasu do czasu coś ze śniadania, ale obiecuje nic po za tym. - Wstał i wciąż się śmiejąc jednocześnie udając zdenerwowanie podał mi rękę żebym również mogła wstać. 

- Dobra, idę pogadać z Thranduilem. - Złapałam go za rękę i wstałam. 

- Mam nadzieję że masz ciepły ten twój namiot. - Odparł. Pokazałam mu język i ruszyłam w kierunku sali tronowej, a on zaraz za mną. Weszłam powoli do sali tronowej i to kogo tam ujrzałam nie zwykle mnie zdziwiło. Stała tam moja starsza siostra Celebríana, żona Elronda, matka Arweny, Eladanna i Elrohira oraz oczywiście córka Galdrieli i Cerborna. 

-  Celebríana! Co cię tu sprowadza? - Spytałam osłupiała. Celebríana uśmiechnęła się lekko.

- Chciałam tylko wręczyć Ci i Thranduilowi to zaproszenie. - Już miała odejść ale coś jej nie przypomniało. - A! i miałam ci powiedzieć, że możesz wsiąść ze sobą jedną osobę i, że... - Tu się chwilę zacięła, spoglądając na Legolasa. - że moja córka pragnie jak najprędzej się z tobą zobaczyć i nasi rodzice oczekują cię dwa księżyce przed ślubem, dlatego też miałam wręczyć ci tą suknie. - Podała mi małe zawiniątko. 

- Dziękuje - szepnęłam. I skłoniłam się lekko w stronę króla, a potem przytuliłam moją dużo starszą siostrę i podeszłam bliżej Thranduila. Po czym skłoniłam się jeszcze niżej. 

- No więc... - zaczęłam powoli. - Jeśli chodzi o mój powrót do Lothlorien to...

- To twoja decyzja, twoja komnata w Mrocznym Królestwie zawsze pozostanie twoja, ale w Lothlorien masz swój dom i kochająca siostrę. Rób co tylko będziesz chciała. 

- Dziękuje - odetchnęłam z ulgą. - Mam nadzieję, że w takim razie nie będę sprawiała w Mrocznej Puszczy żadnych kłopotów. - Pokłoniłam się i skierowałam się ku wyjściu, lecz Thranduil krzyknął:

- Laurindie! Czekaj!

- Tak? - Spytałam odwracając się do króla.

- Chce żebyś czuła się tu dobrze, dlatego mów jakby czegoś ci brakowało, w końcu teraz nie jesteś tutaj tylko na czas ślubu.

- Dobrze... Dziękuje. - powiedziałam zdziwiona bo król nie był dla mnie dawno, aż taki uprzejmy. - Dziękuje. - Powtórzyłam już nie co pewniej i szybkim krokiem wróciłam do mojej komnaty ciągnąc za sobą Legolasa. - Widzisz? Mówiłam że wszystko będzie okej. - Powiedziałam do niego kiedy odeszliśmy już wystarczająco daleko od sali tronowej. 

- Miałaś rację. - powiedział. Tego dnia czekała mnie jeszcze jedna niespodzianka. Kiedy weszłam do mojej komnaty ujrzałam Isilin. 

- Isilin! - Krzyknęłam rzucając się jej w objęcia. - Co cię tu sprowadza?

- Jutro zabieram cię do Rivendell, gdzie wraz z Arweną pomożecie mi się przygotować! - Krzyknęła podekscytowana. - A i chce zobaczyć powód dla którego zostajesz w Mrocznej Puszczy. - Powiedziała przewracając oczami, a ja wskazałam ręką na księcia który stał opierając się o framugę drzwi i lekko uśmiechał. Moja siostra obróciła się w jego stronę i przez chwilę zaniemówiła. Po czym zaczęła krzywo się do mnie uśmiechać. Kiedy skończyła tak się krzywić co według niej było czymś na kształt gratulacji obróciła się do Legolasa poprawiła włosy i uśmiechnęła się do niego wciąż krzywym, ale szczerszym uśmiechem i w pośpiechu wyszła z komnaty. Wybiegłam za nią a Legolas na moją prośbę poszedł do swojej komnaty.

- Isilin o co ci chodzi? - Spytałam kiedy ją dogoniłam.

- To nie jest elf dla ciebie! - wykrzyknęła. - On jest śliczny. - Powiedziała przymrużając oczy. Klepnęłam ją jednak szybko w ramię. - A ty... - Zaczęł pokazywać na mnie ręką - a ty tak jakby trochę mniej. - Dokończyła i znów  oddała się marzeniom. 

- Zakochałaś się w nim! - Krzyknęłam z płaczem wybiegając z sali.

- Co zrobiłaś z włosami?! - Krzyknęła złośliwie, za mną. Moje włosy co prawda już prawie odrosły na poprzednią długość ona jednak zauważy wszystko. Dobiegłam do komnaty Legolasa i wbiegłam do niej zatrzaskując za sobą drzwi.

- Ona... Jest... Zdrajczynią...  - łkałam przerywając na wylanie kolejny łez. Nie... Na...Widzę jej!!! - Krzyknęłam wtulając się w osłupiałego księcia. 

- Hej , co się stało? - Zapytał ocierając spływającą po moim policzku łzę. 

- Zakochała się w tobie! - Krzyknęłam wybuchając jeszcze większym i głośniejszym płaczem.

- Spokojnie... Spokojnie... - Legolas zaczął mnie uspokajać. W końcu posadził mnie na łóżku i kleknął przede mną łapiąc mnie za rękę. - Wiesz że ciebie kocham najbardziej prawda? Nie znam nawet twojej siostry, ale obiecuję że cię nie zostawię.

- Na pewno? - Spytałam, tak że jakby Legolas nie był elfem, bo jak wiadomo elfy mają wspaniały słuch, nie dosłyszał by mojej wypowiedzi.

- Na sto procent. - Powiedział jeszcze ciszej. - Choć pogadamy z twoją siostrą. - Wstał ciągnąc mnie za sobą. 

- Ale ja... nie dam rady z nią rozmawiać. - Powiedziałam spuszczając głowę. 

- Spokojnie, ja będę mówił. - Odparł. Doszliśmy do komnaty w której zostawiłam Isilin. Książę cały czas mocno trzymał moją dłoń.

- Isilin! Nie wiem co ty sobie myślisz, masz przecież prawie męża i dobrze wiesz, że nawet cię nie znam i kocham tylko twoją siostrę! - Zaczął na nią krzyczeć. 

- Ja nie wiem co we mnie wstąpiło...- Moja siostra rownież szlochała co zauważyłam dopiero teraz. Legolas chciał jej jeszcze jakoś wygarnąć, ale powstrzymałam go gestem ręki i przytuliłam moją siostrę. Ku zdumieniu Legolasa spytałam:

- A ja mogę poznać powód przez który zamieszkasz w Rivendell? Obiecuję, że spróbuję się nie zauroczyć. 

- Laurindie, ja cię tak przepraszam, ja naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło...

- ciiiii.... Nic nie szkodzi. - Pocieszałam ją. 

- Bo wiesz ty jesteś, bardzo ładna i zasługujesz na niego. Nie widziałam już mojego przyszłego męża Anatorna od bardzo dawna... - Znów zaczęła szlochać.

- A więc do Anatorn! - Wykrzyknęłam. Isilin poznała Anatorna jakieś dwa lata temu w Rivendell, co jest logiczne bo z tamtąd pochodził, nie chciała jednak nic mówić o nim. - Rodzice wiedzą? - Spytałam na co Isilin tylko pokiwała przecząco głową.

- Jesteś pierwsza. Dopiero jutro mieli się wszyscy dowiedzieć. - Odparła. Przytuliłam ją jeszcze raz mocno i szepnęłam.

- Obiecuję cokolwiek się wydaży, jestem z tobą pamiętaj, jesteśmy siostrami...

Ty i Legolas...Where stories live. Discover now