Rozdział 10

249 13 7
                                    


- Bella spokojnie oddychaj!- powiedział do mnie Igor kiedy szliśmy w stronę odpowiedniej sali gdzie miała już na nas czekać Patrycja.

- Igor bardzo się boję!- mówiłam idąc, a chłopka próbował schładzać powietrze machając koło mojej twarzy rękoma.

- Dasz radę wieżę w ciebie.- wyszliśmy z zakrętu i ruszyliśmy w stronę schodów, które prowadziły do sali rozpraw. Stukot moich szpilek roznosił echo po całym budynku jednocześnie zwracając uwagę innych osób na korytarzu. I chyba było naprawdę cicho wokół mnie ale we mnie totalny chaos. Weszliśmy po kilku stopniach odrazu zauważając Patrycję w czarnej pelerynie.

Chryste.

Podeszłam do niej i dopiero teraz zauważyłam siedzącego z boku na krześle Dawida, który podniósł na mnie wzrok. Przez kilka sekund patrzyliśmy sobie w oczy ale postanowiłam to przerwać.

- Zaraz zacznie się rozprawa - Patrycja zwróciła się w moją stronę- Jesteś gotowa?- zapytała patrząc na mnie. Pokręciłam stanowczo głową na nie na co dziewczyna słabo się uśmiechała - Naprawdę wszytko będzie dobrze.

Po jej słowach wyszła jakaś pani z sali informując abyśmy weszli. Postawiłam pierwszy, ciężki krok w stronę drzwi udając się za Patrycją. Zajęłyśmy miejsca po prawej stronie, a na przeciwko nas siedział Dawid ze swoim prawnikiem, który coś do niego mówił. Chłopak przeniósł na chwilę wzrok na mnie starając się okazać skruchę ale ja jedynie uniosłam niewzruszona jedną brew do góry  prychając pod nosem. Do sali wszedł sędzia, a my wstaliśmy.

Początek rozprawy ciągną się niemiłosiernie. Wszystkie sprawy formalne i tego typu duperele gdzie jedynie mówiła Patrycja i prawnik Dawida. Nienawidziłam tego miejsca. Tu tak bardzo ludzie się nienawidzili.

- A teraz proszę aby w tej sprawie głos zabrał pan Kwiatkowski.- Sędzia wskazał na 'pokrzywdzonego'. Chłopak wstał ze swojego miejsca i poprawił swoją koszulę.
Odchrząknął lekko i rzucił mi spojrzenie.

Jezu no mów!

-Naprawdę chciałbym odzyskać swoje dziecko. Chciałbym dać jej to szczęście posiadania też ojca. Sam bardzo chciałbym więcej czasu spędzać ze swoją córeczką. Bardzo się staram aby ją odzyskać. Od samego początku- na ostatnie zdanie chłopka nieopanowanie prychłam co nie umkło nikomu uwagi. Gdzieś stył usłyszałam jak Igor przybija sobię piątkę z czołem co oznacza, że nie jest za dobrze.

- Pani Izabelo ma pani jakieś zastrzeżenia co do wywodu pana Kwiatkowskiego?-  sędzia zwrócił się w moją stronę na co przełknęłam ślinę.

Dasz radę. Powiedz to wreszcie!

-Tak, mam- ja pierdole co ja zrobiłam- Wiele

- Zatem proszę nam je przedstawić. Dziękuję panie Dawidzie. Może pan usiąść- sędzia zwrócił się do chłopaka, który wbijając we mnie spojrzenie twardo usiadł na swoim miejscu.

- A więc. - zaczęłam niepewnie- Nie wątpię, że Dawid ma chęci do odzyskania Leny- oznajmiłam- Jednak czemu akurat teraz postanowił zgłosić sprawę do sądu, a nie kiedy dziewczynka miała trzy miesiące albo niecały roczek?- zwróciłam się przez chwilę do chłopaka po czym wróciłam spojrzeniem na sędzię, który kiwał z uznaniem głową.- Nie było go kiedy płakała. Kiedy miała gorączkę. Nie było go na jej chrzcie ani roczku. Nie raczył nawet napisać czy zadzwonić jak się Lena czuje. Jak się ma.

- Zmieniłaś numer- brunet zwrócił się do mnie na co we mnie się zachorowało.

Pewnie kurwa a od czego jest Facebook albo Igor i Wrzosek?

- Ale swoich danych na Facebooku nie zmieniłam. Igora i Sebastiana też ci nie zabrałam. Miałeś mnóstwo możliwości- z lekką goryczą się do niego zwróciłam- Jednak z żadnej nie skorzystałeś.- stwierdziłam na co chłopak zacisnął szczękę.- Dlatego też uważam, że nie powinniśmy się tu znajdować. - z tymi słowami podziękowałam i usiadłam na swoim miejscu.

Kilka tamtych dniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz