Rozdział 9

258 11 22
                                    

Płacz, sen, płacz, sen, płacz, sen, płacz,  sen.

  Czynności które powtarzam przez kilka ostatnich dni wyglądają mniej więcej jak w schemacie powyżej.

   Bo co miałam innego robić? Z wesołym uśmiechem wrócić do pracy, kupić dziewczyną kawę, wyjść z Fabianem na kolację, spokojnie bawić się z Leną i udawać, że wszystko gra, a Nowy rok zaczął się jak najlepiej. Tak nie było w moim życiu. Pochłaniała mnie ciemność.

Jeżeli nie piekło.

Otulona ciepłą kołdrą wyjrzałam jedynie aby ujrzeć choć trochę światła dziennego. Długo to nie potrwało, ponieważ z powrotem schowałam się pod cieplutkim materiałem i przymknęłam oczy. Ale chcąc nie chcąc nie mogłam zasnąć. Obrazy tamtego wieczoru przewijały mi się niczym taśma filmowa.

Szkoda, że nie mogę użyć czegoś w stylu wytnij.

Usłyszałam ciche kroki, a następnie zamknięcie drzwi. Materac koło mnie ugiął się lekko zaznaczył, że pewnie ktoś wszedł do pokoju.

- Bella zrobiłyśmy gofry. Może zjesz coś? Nie jadłaś od kilku dni- ciepły głos Sary dotarł do moich uszu. Podziwiałam ją,  że jakoś się trzymała. I to w miarę dobrze. Dla niej to też nie jest łatwa sytuacja. Musi znosić mój stan psychiczny. A szczerze przyznam wolałabym już umrzeć jak znosić mnie w takim stania.

- Może później- wychrypiałam cicho. Dziewczyna głośno westchnęłam.

- Mówisz to samo od kilku dni.-i nie potrafiłabym skłamać w tych słowach Sary. Można mnie było nazwać zawodową anorektyczką. Od kilku dni moje gardło  nie przełknął nic konkretnego, a jedynie pochłaniała wodę, która nawet sprawiała dość spory problem. No cóż nikt nie mówił, że będzie łatwo A ja sama się pisałam na to. Mogłam zostać w domu z Leną przed netflixem z paczką Żelków, z pudełkiem lodów  i kolorowankami czy klockami.

Nie chciałam dużo o tym myśleć ale jedno mnie bardzo zdziwiło. Z tego co podawały ostatnio media i w prasie pisano, że Kwiatkowski oświadczył się. Jak czasami też słyszałam od Sary i Igora albo Sebastiana oświadczył się nie jakiej Alicji. To dlaczego w klubie był sam i do tego tańcz z innymi obcymi dziewczynami? Przynajmniej tak mi się wydawało, że był sam bo nie widziałam nikogo z nim.
Sprawa druga. Pierwszego stycznia Dawid ma urodziny i jeśli się nie mylę, zawsze wtedy był na jakiś koncertach.

Było dużo pytań, na których odpowiedź chciałam znać. Ale te dwa najbardziej budziły we mnie ciekawość.

Ułożyłam się do pozycji siedzącej rozglądając po swoim pokoju. Co ja tak naprawdę robie ze swoim życiem? Użalam się nad sobą? Bałam się czegoś? Owszem bałam się. Bałam się tego co zrobi Dawid, ale jaki to w tym momencie miało sens?

Siedząc w domu pod kołdrą i śpiąc do dwunastej nie uratuje mojej obecnej sytuacji. Trzeba ogarnąć dupę i ruszyć do życia.

Jakie to było motywujące, ah.

Wyszłam z łóżka wkładając na swoje stopy puchowe pantofle. Zarzuciłam na siebie szlafrok i wyszłam z pokoju czując cudny zapach gofrów z kuchni. Weszłam do pomieszczenia a dziewczyny siedzące przy stole doznałem małego zaskoczenia.

-wszystko okej? -starsza blondynka popatrzyła na mnie skanując moją sylwetkę.

-tak. Po prostu stwierdziłam, że niczym nie zmienię obecnej sytuacji leżąc pod kołdrą-wzruszyłam ramionami nalewając sobie kawy do kubka. Zebrałam talerzyk i nałożyłam na niego jednego grosza, a następnie dodałam na niego dodatki.

- co zamierzasz zrobić?- blondynka zapytała zabierają gryza. Wzruszyłam ramionami. Za często to robię.

-na razie nic- stwierdziłam zgodnie z prawdą. Co mam zrobić? Pójść do niego i powiedzieć, że się nie bawię?

Kilka tamtych dniWhere stories live. Discover now