Rozdział 8

274 13 17
                                    


- Lena, pamiętaj co ci mówiłem- tata mrugnął do dziewczynki, a ta schowała uśmiech w rączkach. Uśmiechłam się szeroko na ten incydent i pokiwałam rozbawiona głową. Ich spiski mnie wykończą.

- No to co. Jedziemy?- zapytałam poruszając rączką niebieskookiej. Smutno się uśmiechła i przytuliła ostatni raz Urwisa, który leżał na dywanie.

- Pa. Kocham cię- powiedziała do niego i mocno go przytuliła. Cieplutko zrobiło mi się kiedy to zobaczyłam. Słodko wyglądała z tym psiakiem. Pasowali do siebie. Obydwoje się dobrze rozumieli jak gdyby brat z siostrą.

Dobra, to złe porównanie.

- Słońce, musimy spadać- oznajmiłam w jej stronę. Przytuliła ostatni raz zwierzę i podbiegła w stronę dziadków żegnając się z nimi.
Dziewczyka skończyła migdalić się z wszystkimi i razem ze mną wyszła z domu. Zapakowaliśmy się do auta i posyłając ostatnie pocałunki ruszyliśmy w trasę.

Oh, jak ja kocham tak długie podróże.

*

- Jesteśmy- dziewczynka radośnie krzyknęła na całe mieszanie i pobiegła do salonu wbiegając w Sarę i przewracając ją na kanapę.- Byłam u babci i dziadka- leżącą na łóżku blondynka zaczęła się śmiać.

- No to super. Jak podróż?- zapytała mnie jednocześnie  łaskocząc Lenę. Wariatki.

- Spoko. Idę się umyć. Oglądamy coś?- zapytałam rozpuszczając włosy z upięcia.

- Jasne. Zaraz coś poszukam.- z tymi słowami włączyła telewizor, a ja podreptałam po bieliznę i ruszyłam do łazienki relaksując się pod strumykiem ciepłej wody.

Umyta zrobiłam popkorn i herbatę. Usiadłam koło dziewczyn pod kocykiem i akompaniamencie naszych śmiechów, bo Sara włączyła Kevin sam w domu oglądaliśmy film podjadając popkorn.

- Kiedy wróciłaś?- zapytałam kiedy odłożyłam śpiącą blondynkę do pokoju i wróciłam do dziewczyny.

- Jakieś niecałe dwie godziny przed wami. - odpowiedziała- Ej wiesz co mam propozycję- zaczęła i poprawiła się na kanapie patrząc w moją stronę- Może wyskoczyły byśmy gdzieś na sylwestra co? Do klubu czy coś. Dawno nie byłyśmy wiesz tak na imprezie. Znaczy ty dawno nie byłaś- oznajmiła ostatnie zdanie trochę ciszej.

- Uwież chciałabym i naprawdę mam ochotę się gdzieś wyrwać ale co zrobie z Leną. Nie mogę jej samej zostawić- stwierdziłam, na co mi dziewczyna przytakła.

- Wiesz co Bella. Jesteś naprawdę świetną matką. Inna załatwiłby opiekunkę, a ty zawsze myślisz o waszej dwójce. Podziwiam- uśmiechła się szeroko w moją stronę.

- Oj uwież, że nie jestem taką wspaniałą- westchnęłam. Jaka dobra i normalna matka odbiera dziecku ojca.

No ale ty zrobiłaś to dla jej dobra!

- To, że nie ma ojca nie znaczy, że jest to twoja wina, Bella- słabo uśmiechała się w moją stronę i mnie przytuliła.

*

Trzydziesty pierwszy grudnia. Ostatni dzień tego roku. Kiedy to przeleciało.
Leniwie przeciągłym się na łóżku, a po chwili usłyszałam kroki. Na łóżko wbiegła Lena. Ale halo. Ona jest ubrana.

Kilka tamtych dniWhere stories live. Discover now