2.17 szpital

311 20 1
                                    

Wybaczcie, że tak długo, nie spodziewałam się, że nauka w domu tak da mi w kość... 

*Sakura*

– Witaj Sakuro. Jak się czujesz?

Ja jedynie zamrugałam kilkukrotnie, próbując przyzwyczaić się do światła i chcąc upewnić się, że nie jest to tylko jakiś wymysł mojego umysłu, na który wciąż działały leki.

- Sakura? Wszystko w porządku?- zapytał pan Yamanaka, a ja kiwnęłam głową i ociężale przetarłam dłonią twarz.

- Chyba tak – powiedziałam ochryple i odchrząknęłam, próbując przezwyciężyć chrypkę. – Co pana tu sprowadza?

- Chciałem zadać ci kilka pytań odnośnie ostatnich dni – wyjaśnił i usiadł na krzesełku obok szpitalnego łóżka.

- Jako policjant czy może ojciec mojej przyjaciółki? – zapytałam znużona i podniosłam się nieco na łóżku.

- Te pytania, które ci zadam. Odpowiedź na nie jest bardzo ważna. Dzięki nim będziemy mogli rozwalić siatkę naprawdę niebezpiecznych gangsterów – wyjaśnił, a ja jedynie zmarszczyłam brwi.

- Chciałabym pomóc, ale nie mogę – odpowiedziałam cicho i zacisnęłam pięści na pościeli.

- Nie oczekuję wiele – zapewnił mężczyzna i nachylił się w moją stronę. – Powiedz tylko, jak spędziłaś czas, od kiedy wróciłaś do Konohy. Co wydarzyło się, że trafiłaś do szpitala?

Westchnęłam ciężko i opowiedziałam krótką historię miłości nastolatków. To jak rodzice za wszelką cenę chcieli rozdzielić mnie i Sasuke, o tym jak dowiedziałam się i postanowiłam wrócić. O tym, że wciąż go kocham i chcę byśmy byli razem, on jednak wciąż ma wątpliwości, bo tak bardzo go skrzywdziłam. Nie obyło się bez moich łez, jednak w końcu się opanowałam.

- Ile razy się spotkaliście? – zapytał pan Yamanaka, a ja spojrzałam na niego uważnie. Z pewnością chodzi mu o Sasuke. Tylko dlaczego?

- Tylko raz. Unika mnie – odpowiedziałam, a on kiwnął głową.

- Czy mogę zapytać o szczegóły tego spotkania?

Przełknęłam ciężko ślinę i zarumieniłam się na myśl o naszym pierwszym spotkaniu po moim powrocie. Przecież wtedy trochę nas poniosło... A później Uchiha zniknął.

- To może być dla mnie krępujące – powiedziałam z zakłopotaniem, a pan Yamanaka odchrząknął, momentalnie orientując się, że z tego raczej nie będzie przydatnych dla sprawy zeznań.

- Musimy kończyć, pójdę po pielęgniarkę, czy coś. I przyślę tutaj Ino. Bardzo się o ciebie martwiła – wyjaśnił i szybko wyszedł z sali, a ja opadłam na poduszkę i westchnęłam ciężko. Dobrze, że nie zapytał ostatecznie o to złamanie, bo na poczekaniu nie wymyśliłabym czegoś sensowego.

Chwilę później przyszła pielęgniarka z posiłkiem, dawką leków i jakimiś wynikami badań, które zapewne zrobili mi, gdy spałam. Postawiła na moim łóżku specjalną podkładkę, dzięki której mogłam wygodnie zjeść, bez wygrzebywania się spod kołdry.

- Wyniki pani badań są w normie, jednak przyniosłam pani tabletki na uspokojenie tak na wszelki wypadek. Z racji tego, że jest pani pełnoletnia, a pani zdrowiu nie zagrażało duże niebezpieczeństwo, nie informowaliśmy nikogo o zaistniałej sytuacji. Czy jednak teraz poinformować kogoś konkretnego? Rodzice, chłopak? – zasugerowała i nalała do kubka ciepłej herbaty.

- Na razie podziękuję – odpowiedziałam i rozejrzałam się. – Czy są tutaj jakieś moje rzeczy? – zapytałam, a pielęgniarka przecząco pokiwała głową.

StudentsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz