Rozdział IX

7.6K 134 12
                                    

MASSIMO


Przed południem raczej nie przyjmuje gości, takie mam zasady. Mario jednak nalegał by załatwić to teraz , ponieważ jego żona nie czuje się najlepiej. Lubię jego żonę Rosalbę, to dobra kobieta, przypomina mi moja mamę. Więc niech mu będzie, załatwimy dziś interesy wcześniej.


- Tak więc, jak widzisz Massimo, ta oferta jest bardzo korzystna dla nas - powiedział Consigliere, przejrzałem wszystkie wykresy i przeczytałem krótką opinię moich najbardziej zaufanych ludzi w tej dziedzinie, nie było do czego się doczepić.


- Dobrze, zgadzam się Mario. To święta okazja na jakąś nową inwestycję - był z siebie dumny, i ja w sumie też - możesz zająć się wszystkimi dokumentami.


Teraz zwróciłem się do Domenico.


- Adriano?


- Massimo wszystko jest załatwione, musisz tylko powiedzieć gdzie go pochować - przedstawił sytuację mój brat.


- Złóżcie go w rodzinnym grobowcu, długo o tym myślałem - musiałem zrobić to z szacunku do rodziców - Mama chciałaby by był z nimi.


Mario zaczął poruszać inne tematy w tym temat Anny.


- Po długich rozmowach z innymi rodzinami, mamy przyzwolenie. Większość z nich chce tylko gwarancję.


- Gwarancję.. - zaśmiałem się z wyższością obracając telefon w dłoni - no, ale niech będzie tym starym wyjadaczom, mają moja gwarancję. Chce jej głowę, Napoli mnie nie interesuje - puściłem oko do Domenico, po czym szybko dodałem - Nie interesuje mnie na razie.


- Dobrze Don, powiadomię o Twojej gwarancji inne rodziny i przygotuje wszystkie papiery, tymczasem życzę Ci miłego dnia - zakończył Mario.


Wstając przypomniałem sobie, że jego córka jest w ciąży, jestem potworny - pomyślałam.


- Mario! - szybko odwrócił się do mnie twarzą - Twoja...


W mojej dłoni zadzwonił mój telefon i pewnie bym się tym ogólnie nie przejął gdyby na wyświetlaczu nie widniało „Amore", nigdy przed nią nawet nie wyobrażałem sobie podpisać kogoś w ten sposób. Z nią wszystko było inaczej - pomyślałem sobie. Opadłem na fotel, Mario i Domenico patrzyli na mnie jakbym źle wyglądał, żaden z nich się nie ruszał.


- Lauro? - zdziwienie i niepewność górowały w moim głosie. Domeniko uśmiechnął się na dźwięk jej imienia, a Mario po prostu dalej patrzył.


- Massimo - ten głos, wspaniale było ją słyszeć.


- Co się stało Lauro? - zadałem to pytanie, musiała mieć powód, żeby zadzwonić.


- Massimo, to już sześć lat, przepraszam, nie chce Ci przeszkadzać, ale moja córka jest ciężko chora. - mówiła wolno , ale niewiele trzymało się kupy, ostatnie co powiedziała sprawiło mi przykrość.


- Ciężko chora? - powtórzyłem, zauważyłem kątem oka jak Domenico się spina.


- Tak, Stella jest chora. Ma niewydolność nerek - zbierało jej się na płacz, wyraźnie słyszałem to w słuchawce. Niewydolność nerek u tak małego dziecka to musi być straszna choroba.


- Przykro mi Lauro, jak mogę Ci pomóc - starałem się zachować dystans i nie robić z siebie pośmiewiska.


- Włącz głośnik Massimo i usiądź wygodnie - spojrzałem na Mario i Domenico, wskazałem im dłonią kanapę, nie miałem przed nimi tajemnic, obaj zasiedli, a ja włączyłem głośnik.

365 możliwości.Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora