ep. 3 : Wielkie buty i mały głód

117 12 16
                                    

Brunetka w skupieniu wyglądała zza framugi budynku, chcąc określić lokalizację mordercy. Według niej - nie mógł się daleko oddalić. Schowali się na niecałe dziesięć minut, więc niemożliwe by było, gdyby magicznie znalazł się na drugim końcu terenu. Widziała kruki, latające z gałęzi na gałąź oraz ogromne drzewo, gdzie znajdowały się, porozwieszane na hakach, wypatroszone świnie. Sunmi na ten widok wzdrygnęła się, bo jako działaczka na rzecz praw zwierząt, nie dopuszczała do takich sytuacji.

- Widzisz tam coś? - spytał Seokjin, nerwowo wyglądając zza ramienia Taehyunga. Oboje byli bardzo zdenerwowani, ponieważ nie wiadomo gdzie był morderca, a co za tym idzie: nie byli pewni ile życia im zostało.

- Nie... Nawet go nie słyszę. Jakim cudem on tak cicho chodzi w tych wielkich buciorach? - sarknęła, przypominając sobie, jaki hałas zrobił wtedy w piwnicy - To niemożliwe.
Odchrząknęła cicho i poprawiła spadające z ramienia ramiączko od szarej podkoszulki.

- Daj spokój, nie są aż tak wielkie - prychnął Seokjin, chcąc, na klęczkach, podejść bliżej wyjścia z pomieszczenia. Stęknął, podpierając się ramienia Taehyunga, kiedy próbował przedostać się prawie z końca pokoiku, aż do wyjścia - Odsuń się Sunmi, sam muszę go wypatrzeć. Co jak co, jako jedyny z was mam najlepszą orientację w terenie. A te oczy - wskazał dwoma palcami swoje gałki oczne - widzą więcej niż powinny.

Powiedział, promieniując dumą starszy Kim, po czym odepchnął delikatnie Sunmi od wyjścia i sam zaczął się rozglądać. Postawił jedną nogę na drewnianej podłodze, a drugą położył na ziemi, otulonej trawą.

Jimin jedynie przysłuchiwał się tej bezsensownej wymianie zdań, chcąc się wtrącić, że kłótniami nic nie zdołają zrobić, a jedynie tylko pogorszą swoją sytuację. Park siedział na końcu, zaraz za Taehyungiem. Nie wiedział co ze sobą zrobić, ponieważ nie był pewny, ile zajmie im znalezienie psychopaty. Wydął usta i zaczął bawić się palcami. Głód doskwierał mu niemiłosiernie, wykręcając żołądek we wszystkie możliwe strony, wydając przy tym niezbyt przyjemne dla ucha dźwięki.
- Jimin, możesz go uciszyć? - szepnął Taehyung, patrząc znacząco na jego brzuch.
- Jestem głodny - powiedział i pomasował się po brzuchu. Westchnął i podkulone do tej pory nogi, rozprostował, słysząc delikatne strzyknięcia kości i promieniujący ból w udzie.
- Jak tylko namierzymy Jeona to poszukamy jakiejś skrzynki z jedzeniem - zapewnił go Tae, klepiąc pocieszająco po ramieniu. Zdziwiło go tylko to, że są tu jakiekolwiek skrzynie z jedzeniem. Przecież nie byli tu na wakacjach, a na przetrwaniu, gdzie z pewnością prędzej czy później i tak zostaną zabiWedług Jimina latanie za piątką survivalowców i tropienie ich było tylko stratą czasu. Gdyby nie było skrzynek z pożywieniem, wszyscy umarliby śmiercią głodową lub po prostu z wycieńczenia i byłoby to skuteczniejsze rozwiązanie.
Jimin ponownie westchnął. Jego brzuch znów zaburczał, przez co Taehyung i reszta spojrzała na niego karcącym wzrokiem, przez co blondyn się speszył. 

Doskwierający mu głód, sprawiał, że chłopak siedział zirytowany, czekając aż ''akcja'' zwiadowcza się skończy. Jego zdrowa noga nerwowo się poruszała, a złączone ze sobą dłonie zaczęły się drapać paznokciami, jakby to miało sprawić, że ból brzucha zniknie. 

- Już niedługo Jimin - powiedział przekonującym głosem Taehyung, widząc jak blondyn się męczy. Sam również był głodny i chciał jak najszybciej znaleźć tą przeklętą skrzynkę z pożywieniem. Seokjin spojrzał na nich przelotnie, parskając pod nosem. Według niego młodszy został tylko ciężarem. Nie mógł szybko biegać, przez co od razu stał się najsłabszym ogniwem. A z tego co sie orientuje, właśnie tacy jako pierwsi zostawali schwytani i w najgorszym przypadku zabici. 

Taehyung poklepał Jimina po ramieniu i zirytowanym tonem zaczął odnosić się do Seokjina, który nadal ślęczał przy wyjściu, nie mogąc określić położenia Jeona.

➤ [ dead by daylight ] jikook | taejin | hiatusWo Geschichten leben. Entdecke jetzt