21. Wódka i Whiskey

2.6K 167 140
                                    

*Rosie*

-Powiesz mi co to kurwa miało być? - bez pukania wchodzę do pokoju Matiego. Trzaskam za sobą drzwiami z taką siłą, że sama jestem zdziwiona. W dupie mam to, że pewnie wszyscy obecni w domu to słyszeli.

Kamil i ja byliśmy tak wściekli, że całą drogę nie zamieniliśmy nawet jednego słowa. Może dlatego, że ta kolacja była totalną klapą. Naprawdę gigantyczną katastrofą. Mateusz nie dość, że zepsuł nam randkę to zachowywał się jak totalny buc w stosunku do wszystkich gości i obsługi w lokalu. W głębokim poważaniu miał mordercze spojrzenie Kamila i moje protesty. Nawet kiedy w końcu wstałam i wyszłam z płaczem do łazienki.

-O czym mówisz? - podnosi się z łóżka niechętnie. Też musiał wrócić niedawno, bo ciagle ma na nogach buty. Jakim prawem w ogóle się tak zachowuje. To jedynie bardziej podnosi mi ciśnienie. Korci mnie żeby go spoliczkować.

-Nie rżnij głupa Mati - zakładam ręce na piersi. -Dobrze wiedziałeś, że jesteśmy na randce i zrobiłeś to celowo!

-Udowodnij - staje na przeciwko mnie. Jest taki pewny siebie i myśli, że wszystko mu wolno. Mam ochotę zetrzeć mu ten uśmiech z twarzy. Naprawdę doprowadza mnie do szału. -Nie wiedziałem dokąd idziecie.

-Nie wiem jakim cudem się tam znalazłeś, ale zrobiłeś to celowo! - dźgam go palcem w mostek.

-A może po prostu wasza randka miała się tak skończyć? - wzrusza ramionami.

-Co? Dlaczego? - pytam zdziwiona. - Nie rozumiem dlaczego nam to zrobiłeś.

Przecież to niemożliwe, żeby był zazdrosny. Ustaliliśmy, że o wszystkim zapomnimy. Tamten incydent... to był tylko seks. Czy w jego głowie to było coś więcej? Chociaż jego zachowanie przypomina raczej pięciolatka, któremu ktoś zabrał zabawkę.

-Nie zrozumiesz - mówi patrząc mi prosto w oczy. Ciagle to robi. Za każdym razem patrzy na mnie w ten sposób. Czuję się tak jakby ktoś postawił mnie bez przygotowania przed tłumem ludzi i kazał przemawiać.

-I dlatego czujesz się bezkarny w robieniu mi na złość?

-Nie robię ci na złość kurwa! - pierwszy raz odkąd tu weszłam na mnie krzyknął. Podskakuje lekko i cofam się kawałek. Ostatni raz jak się wkurzył nie skończył się dobrze.

-To może na spokojnie wytłumacz mi o co chodzi? - pytam spuszczając z tonu. Może denerwowanie się nie jest dobrym rozwiązaniem jeśli chodzi o Matiego. Chłopak bierze głęboki oddech i mnie omija. -Gdzie idziesz?

-Chodź - podchodzi do drzwi i puszcza mnie w nich przodem.
Pokazuje mi drogę, aż do wyjścia na podjazd. On po drodze bierze kurtkę, ale ja nawet nie pomyślałam. Wszystkie cieplejsze rzeczy mam w pokoju. Od razu obejmuje się ramionami. Sweter nie daje mi zbyt dużo ciepła. O tej godzinie jest już naprawdę zimno.

Nie mówię nic, bo nie chce go denerwować. Może po prostu nie chce rozmawiać w domu. Może zaraz wszystko mi wytłumaczy.

-Jedziemy gdzieś? - pytam zdziwiona patrząc jak otwiera drzwi do samochodu.

-Wsiadaj - mówi tylko. Mam ochotę upomnieć go, że odzywa się do mnie tylko w formie komend. Gryzę się jednak w język. Chcę z nim to wszystko wyjaśnić i po prostu mieć to z głowy.

Posyłam mu pytające spojrzenie, ale wsiadam na siedzenie pasażera w jego samochodzie. Zamyka za mną drzwi i obchodzi auto tylko po to żeby usiąść po drugiej stronie.

-Gdzie jedziemy? - pytam obserwując uważnie jak odpala samochód i wyjeżdża spod domu.

-Z daleka stąd - mruczy i kiedy tylko koła dotykają asfaltu dociska gaz do dechy. Na całe szczęście ogrzewanie działa bez zarzutu. Chyba bym zamarzła.

Je t'aime |Ekipa Friza|Where stories live. Discover now