18. Ferrari

2.8K 148 239
                                    

*Mati*

-Nie jestem w ciąży - mówi szeptem Rosie. Na początku to do mnie nie dociera, może dlatego że Rosie płacze jakby stała się największa tragedia.

-Ja pierdole - biorę głęboki oddech. Spada mi z serca gigantyczny kamień.

Karol przytula Rosie pozwalając się jej wypłakać w swoje ramie. Ludzie patrzą na nas dziwnie ale mam to w dupie. Nie zostanę ojcem.

-Co ty tu w ogóle robisz? - dziewczyna odsuwa się od Karola. Ja wyciągam telefon i piszę sms do Marcysi, żeby wszystko jej powiedzieć. Karol i Rosie oczywiście przeżywają teraz swój moment mając mnie totalnie w dupie. Cieszę się, że tutaj jest. Że wszystko jest dobrze. Pozostaje jeszcze kwestia wyjaśnienia sobie wszystkiego w domu, ale tego obawiam się teraz najmniej.

Nie zostanę ojcem.

-Muszę zrobić jeszcze cały szereg badań - Rosie pociąga nosem i wyciera rozmazany tusz z policzków. -Nie wiadomo skąd wziął się w mojej krwi ten cały hormon.

-Czyli nie będziemy mieli nowego członka ekipy - Karol obejmuje blondynkę ramieniem i ruszamy do wyjścia.

-Na szczęście nie będzie - mówię. Mimo, że w środku czuję takie małe ukłucie żalu. Rosie za to szeroko się uśmiecha. Naprawdę wygląda teraz promienniej. To tylko sprawia, że czuje się jak
gówno. Nie chciałem dziecka, ale cała ta sytuacja uświadomiła mi, że chcę Rosie. Nie potrafię o niej nie myśleć, wyobrażałem sobie nas z córeczką. Wczoraj nawet czytałem artykuły na temat prawidłowego przebiegu ciąży. Żeby być przygotowanym na każdą ewentualność. Dzisiaj kiedy Rosie powiedziała, że pojedzie do Francji... nie mogłem sobie tego wyobrazić. Nie potrafiłem.

-To co widzimy się w domu ekipy? - pyta Karol kiedy wychodzimy na parking.

-Chyba tak - zbijam z nim piątkę. -Pojedziemy jeszcze do mnie po rzeczy i przyjedziemy.

-Ty razem bez dzieci - żartuje Karol. Rosie prycha i przewraca oczami. -Mówię serio! - krzyczy otwierając swój samochód.

My niestety musimy iść na drugą stronę parkingu. Otwieram Rosie drzwi samochodu.

-Od kiedy się tak zachowujesz? - pyta podejrzliwie, ale wsiada do środka. Ja zamykam bez słowa drzwi i obchodzę samochód.

-Jesteś głodna? - pytam wsiadając z drugiej strony. -Możemy pojechać coś zjeść.

-Nie przełknę teraz nic, mój żołądek jest związany w supełek.

Nie chcę przyznawać, że mój też. Jednak wolałem się upewnić.

-Czujesz ulgę? - pyta opierając głowę o okno.

-Tak - dociskam gaz.

-Ja też, możemy na spokojnie wrócić do naszych spraw - Rosie przymyka oczy. Ja tylko czując coraz większą złość dociskam gaz.

-Spieszy ci się gdzieś? - Rosie prostuje się, a ja dopiero teraz patrze na licznik. Prawie trzykrotnie przekroczyłem dopuszczalną prędkość. Nie czuje kurwa ulgi, że mogę wrócić do swoich spraw.

*Rosie*

Kiedy w końcu przyjeżdżamy do domu w środku panuje niesamowity spokój. Wszyscy domownicy siedzą przy stole obrad i chyba po raz pierwszy widzę wszystkich zachowujących taką powagę.

-Fajnie, że jesteście - mówi kiedy wchodzimy Łuki, siedzi na samym szczycie stołu . -Siadajcie.

Mati odsuwa mi wolne krzesło między Karolem a Mikserem. Sam odchodzi stół i siada po drugiej stronie. Obok Kamila, który uśmiecha się do mnie w pocieszający sposób. Nie miałam okazji z nim porozmawiać i teraz czuję się przez to głupio.

Je t'aime |Ekipa Friza|Where stories live. Discover now