"O czym chciałaś porozmawiać?"

289 17 28
                                    

Wbrew pozorom kolacja wyszła dobrze. Hank przyglądał się w ciszy, to jednej, to drugiej dziewczynie, które siedziały obok niego. I zastanawiał się czego więcej do szczęścia mu trzeba. Ma córkę, której nie znał wcześniej, i która wbrew regułom, chce mieć kontakt z nieznanym ojcem. Ma też Erin, która wróciła do niego po ponad roku nieobecności. Z czystą głową i brakiem zmartwień, zaczęła nowe życie. Jednak tęsknota za przyszywanym ojcem i domem była większa niż mogła się spodziewać, więc wróciła. Miał je obie, a niedługo Olivie miała przyjechać z Danielem do dziadka. Czego mógłby chcieć więcej? Może spokoju. Bo mimo tej sielankowej otoczki jaką wprowadzał dookoła, z tyłu głowy miał myśli o Damienie Rodsie. Facet mieszał, chciał zabić Avę, wrobić Halsteada... Właśnie Jay. Detektyw, w którym pokłada nadzieję nie jest bezpieczny. Mimo iż uważa, że nic mu się grozi. Hank wciąż się martwi. 

- Pyszna kolacja. - rzucił nagle, gdy zrobiło się nieprzyjemnie cicho, Ava uśmiechnęła się tylko.

- Hank ma racje, to było pyszne. - dodała szczerze Erin.

- Dziękuję. Przepis mamy. - odpowiedziała machając widelcem nad talerzem. Czuła się trochę niekomfortowo w obecności Lindsey. Kobieta od początku wysyłała jej mylne sygnały. Najpierw patrzyła na nią jak na obcą, intruza. Potem nagle była miła. Ava nie rozumiała, co do niej ma ta kobieta?

- Twoja mama gotuje? 

- Jest managerem kilku restauracji w Bostonie i nie tylko.  - oznajmiła - Nauczyła mnie paru przepisów, gdy nudziło mi się w szpitalu. - dodała.

- Długo tam byłaś? - Ava spojrzała na detektyw i z uśmiechem odpowiedziała na pytanie.

- Ponad pięć lat. - wyznała - Nie byłam tam stale, ale były okresy, że nie wychodziłam po pół roku z oddziału. - ciężko było jej wspominać o tym co przeszła, trauma była zbyt duża.

- Jesteś dzielna. - Voight złapał ją za rękę i ciepło się uśmiechną, odwzajemniła uśmiech kończąc lampkę wina. 

- Pójdę po drugą butelkę. - wstała i wyszła. - Chciała odetchnąć. Ta cała rozmowa doprowadzała ją do szału. Była na skraju. Szczególnie moment, w którym Erin wspomniała o Jayu. 

- Wiedząc to co dziś wiem, zrobiłabym to samo. - Erin opowiadała właśnie o tym jak ułożyło jej się po odejściu z wydziału. Ava przyniosła ostatnią sałatkę i mogli zaczynać jeść. - Wiem, że nie wszystko było perfekcyjne, ale to pomogło mi ułożyć sobie życie.

- Pamiętaj o tym. - ostrzegał ją Hank. Dobrze czuł się z myślą, że pozwolił jej odejść. Dzięki temu stała się naprawdę samodzielna. 

- Niczego nie żałujesz? - Ava nie zdawała sobie sprawy z tego o co pyta. 

- Jednej rzeczy. - wyznała - Że zostawiłam Jaya bez słowa. - Spojrzenia jej i Avy się spotkały. Hank chciał przerwać rozmowę na tym etapie, ale nie zdążył. 

- Jaya? - zapytała niby od niechcenia, a w środku omal ją nie skręcało - Byliście razem?

- Tak. - Erin porozumiewawczo zerknęła na sierżanta, nikt jej nie mówił, że Ava nie wie o ich dawnym związku. 

- Więc dlaczego wyjechałaś bez słowa? - to zabrzmiało trochę jak oskarżenie, ale Ava nie tłumaczyła, że tak nie jest. 

- Bo musiałam. Jay by mnie zatrzymał. 

- Albo wyjechałby z tobą. - Ava nawet nie przemyślała tego co mówiła, była dziwnie skołowana informacją, że Jay pracuje ze swoją byłą. 

- Tego nie brałam pod uwagę. 

- A szkoda. - rzuciła po czym dodała - Jedzmy, bo wystygnie. - Na szczęście nie wywiązała się z tego większa kłótnia.  Erin odpuściła, a Ava nie dawała po sobie poznać, jak bardzo nienawidzi teraz kobiety. 

Bardzo wolno wkręcała korkociąg w butelkę. Starła się przestać myśleć o tym co powiedziała jej wcześniej Lindsey, ale nie mogła. Cały czas po głowie chodziła jej myśl, że to właśnie dlatego Jay się tak zachował wczorajszej nocy. Był zły, bo wciąż kocha Erin i nie chciał jej zdradzić, w jakikolwiek sposób. A ona wtarabaniła się mu do łóżka. Była na siebie zła za to. 

- Ava. - do kuchni weszła Erin, uśmiechnęła się niewinnie i oparła o blat stołu - Wiem, że dziwnie się zaczęło między nami. - powiedziała, a Ava mocno ściskała butelkę, aby zdusić emocje - Chciałam...

- Erin, spokojnie, nic się nie dzieje. - odpowiedziała pewnie 

- Ta sprawa z Jayem...

- Erin, nie! -ostrzegła ją - Nie chcę o tym rozmawiać.

- Chodzi o to, że...

- Nie! - krzyknęła - Powiedziałam, że nie chcę o tym rozmawiać! Czego nie zrozumiałaś? - emocje wyszły na wierzch. Pokiwała z dezaprobatom i z butelką wina w dłoni chciała wyjść. 

- On coś do ciebie czuje. - Erin rzuciła to jak ostatnią deskę ratunku. Udało się, Ava przysnęła w progu - Jay jest dziwny. Chociaż to też może być moja wina. Od razu wiedziałam, że mu się podobam. Był bardzo otwarty. - uśmiechnęła się na wspomnienie dawnych czasów - Teraz, sam nie chce tego przyznać, ale to wszystko widać. On szaleje na twoim punkcie. - Ava odwróciła się i spojrzała na Lindsey, czy przypadkiem nie robi sobie z niej żartów. Kobieta była śmiertelnie poważna. Blondynka widziała jak dziewczyna się miota, z pewnością odwzajemnia uczucie Halsteada. Było to przykre, ale tylko trochę. Jay był jej przeszłością, a mógł być przyszłością Avy. - Jest z bratem w barze Molly's. - oznajmiła. Kiedy tylko Ava to usłyszała odstawiła butelkę i wybiegła z domu. 

Wskoczyła do swojej "Żabki", odpaliła silnik i ruszyła przed siebie. Zapomniała nawet telefonu. Dobrze, że znała kierunek. Widziała niejednokrotnie ten bar na zdjęciach, które pokazywał jej Halstead. Adres też zapamiętała. Miała czas przed porwaniem, aby dobrze zakuć mapę miasta. Tak więc zmierzał w kierunku baru, gdzie miał być on. Ale co dalej? Miała wejść stanąć przed nim i zapytać czy przypadkiem jej... Nie mogła tego zrobić. Ona sama nie była pewna, co czuje do detektywa. Biła się z myślami, bo w grę wchodziło jeszcze coś. Jej PTSD. Choroba, przez którą nie do końca wiedziała, czy ten nagły wybuch uczuć, jest dobry czy zły. Czy naprawdę tak czuje, czy to tylko wynik zaburzeń emocjonalnych. Podjechała pod bar i chwilę siedziała w aucie. Zarzuciła ręce na kierownicę, a na nich oparła głowę. 

Dasz sobie radę! - wmawiała sobie w myślach - Dasz rade! Wejdziesz odciągniesz go na bok i zapytasz! Tak! Tak właśnie zrobisz! 

Mowa motywująca podziałała. Pewnym kotkiem weszła do zatłoczonego baru. Od progu rozglądała się za detektywem. Jej wzrok spoczął na rudowłosym lekarzu. Will siedział przy barze, twarzą skierowaną do drzwi. Rozmawiał z kimś i śmiał się. Po chwili dostrzegła drugiego Halsteada. Śmiałym krokiem szła w ich stronę. Pierwszy zauważył ją jego brat, ale nie zdążył go ostrzec.

- Cześć. - rzuciła, do jednego i drugiego. Jay wydawał się bardzo zaskoczony jej obecnością, odłożył butelkę na bar.

- Ava? - zdziwił się - Co ty tu robisz? 

- Możemy porozmawiać? - zapytała speszona obecnością Willa. 

- Może się czegoś napijesz? - zapytał starszy Halstead, ale dziewczyna posłała mu pełne dezaprobaty spojrzenie.

- O czym chciałaś porozmawiać? - Jay zastanawiał się co się stało, ale dostatecznie już się wyluzował w barze. Ava poddenerwowana zacisnęła rękę na oparciu krzesła barowego, patrząc to na Willa, to na Jaya. - Więc? - ponaglał ją, na co ona nie wytrzymała. Nachyliła się i łapiąc za kołnierz jego kurtki przyciągnęła do siebie. Wpiła się w jego usta na kilka sekund, później wszytko potoczyło się samo.

Zagubiona - FF Chicago P.D.Where stories live. Discover now