"Proszę bardzo, Sierżancie."

316 17 17
                                    

Odebrała kolejną wiadomość wychodząc spod prysznica. Uśmiech nie schodzi jej z twarzy. Jay potrafił być taki dziecinny. To piąta wiadomość. Opisuje każdą czynność jaką wykonuje. Nie wytrzymała, przecisnęła ikonę słuchawki i przyłożyła telefon do ucha. Po pierwszym sygnale odezwał się swoim ciepłym głosem.

- Jay, kochanie. - zaczęła miło

- Tak? - odparł.

- Wiesz, ja bardzo się cieszę z tych wiadomości, ale wiesz która jest godzina?

- Dlacz.... - zająkną się, była pewna, że zerknął na zegarek - Cholera jasna!

- Właśnie. - zaśmiała się - Nie ładnie tak spóźniać się do pracy. - zażartowała.

- Voight mnie zabije. - rzucił ewidentnie spiesząc się, było słychać jak wrzucił naczynia do zlewu, a potem nerwowo czegoś szukał.

- Jay. - miała pomysł jak mu pomóc - Jay!

- Ava przepraszam, ale...

- Przyjedź po mnie. - powiedziała pewnie.

- Co? Ava teraz? Naprawdę? - był zdziwiony jej postawą. Wie, że Voight zgodził się na ich związek, ale dał mu do zrozumienia, nie może on kolidować z pracą. A to właśnie się działo.

- Przyjedź. - Była pewna tego co mówi - Nie pytaj tylko to zrób. - po tych słowach się rozłączyła.

Ufał jej bezgranicznie, sam nie wiedział dlaczego. Po dwudziestu minutach stał już pod jej domem. Czekał w nerwach, dziwił się, że jeszcze nikt go nie ściga. Nikt nie dzwoni pytać gdzie jest? Ava wychodziła z domu w żółwim tempie. Podeszła spokojnie do GMC i wsiadła.

- Nie wiem co wymyśliłaś, ale... - zaczął jednak przerwała mu pocałunkiem.

- Dzień dobry. - zaśmiała się i sięgnęła po pas.

- Coś ty wymyśliłaś? - czasem zadziwiała go jej beztroska. Jeszcze niedawno była w wielkiej rozsypce, a teraz jest jak magicznie posklejana chińska waza. Piękna i bezcenna. Chyba własnie za to ją kochał.

- Jedź. Powiem Ci na miejscu. - odparła. Jay mimo, iż ufał dziewczynie miał obawę co do wejścia do wydziału. Dostanie opieprzu od szefa, na oczach współpracowników, to nic miłego. A co dopiero za to, że spóźnił się przez dziewczynę. Nie mógł sobie tego wyobrazić. Weszła do wydziału pierwsza, za nią skruszony Jay. Voight wyszedł z biura z rękami w kieszeni. Byli widowiskiem dla całego wydziału.

- Część. - przywitała się z ojcem. Halstead usiadł za biurkiem, takie polecenie dostał na wejściu od Avy.

- Dzięki za dostarczenie jej. - Hank uśmiechnął się - Szkoda, że tak późno.

- To moja wina. - powiedziała nim detektyw otworzył usta - Posiałam gdzieś klucze do domu. - Hank tylko przytaknął. Jay był w szoku jak szybko zszedł z tematu tylko dlatego, że Ava go usprawiedliwiła. Czuł się źle z tym faktem. Dziewczyna chciała dobrze, ale to nie było fair. Postanowił pogadać z Hankiem po tym, jak Ava opuści jego gabinet.

- O czym chciałaś porozmawiać? - zapytał sierżant siadając na fotelu. Dziewczyna wyglądała na podekscytowaną. Usiadła na krześle wyjmując coś z torebki.

- Chciałam Ci to pokazać, zanim pójdę do naczelnika. - podała mu kawałek papieru złożony na cztery. Gdy go rozłożył był w szoku.

- Naprawdę chcesz pracować w więzieniu? - zapytał zdziwiony. Na ulotce widziała informacja, że więzienie dla kobiet poszukuje pracownika biurowego. Wymagania były niskie i gdy tylko Ava dostrzegła je na tablicy, w komisariacie, od razu się ucieszyła. Musiała pracować, nie chciała żerować na ojcu.

Zagubiona - FF Chicago P.D.Onde histórias criam vida. Descubra agora