"Nie może do ciebie przyjść!"

320 16 3
                                    

Wpatrywał się w zdjęcia zamordowanej dziewczyny, chcąc sobie cokolwiek przypomnieć. Blondynka, o pięknych niebieskich oczach patrzyła na niego z uśmiechem na ustach, aż ręce zaczęły mu drżeć. Wiedział, że teraz już jest martwa i to stało się w jego mieszkaniu. Patrzył na akta, chciał cos sobie przypomnieć, ale nic z tego. Do pokoju wszedł Atwater, przyniósł przyjacielowi kubek kawy, jednak adrenalina krążyła mu w żyłach więc nawet nie zwrócił uwagi.

- Coś masz? - zapytał siadając naprzeciw. Nikt w wydziale nie wierzył w jego winę, znali ostatnie wydarzenia. Czuli, że to kolejna akcja, aby pogrążyć Halsteada. Tylko tym razem mogło się udać.

- Nic... - odpowiedział.  Na ubraniu dziewczyny znaleziono ślady biologiczne Jaya, to samo z ciałem denatki. Pod paznokciami detektywa był naskórek dziewczyny oraz jej szminka na jego szyi. To wszytko wystarczyłoby do oskarżenia go o morderstwo. Jednak Hank robił wszystko, aby ta informacja nie doszła do prokuratora. Dał Jayowi akta, aby mógł sobie cos przypomnieć. To jednak nie pomogło. Skołowany detektyw wciąż miał pustkę w głowie. 

- Dobra zacznijmy od początku! - do pokoju wkroczył Hank, był wściekły z bezsilności. To co się stało nie było tylko akcją wymierzona w Jaya, ale w cały wydział. Jay zamknął porywaczy jego córki i przy okazji seryjnego mordercę. Jeśli zostałby oskarżony o morderstwo, tamci dwaj mogliby się wywinąć. Voight to wiedział i nie zamierzał na to pozwolić. - Co robiłeś po wyjściu z pracy?

- Pojechałem do szpitala. - wyznał - Rozmawiałem z Avą, godzinę, może trochę więcej. - odparł zmieszany. 

- Co było potem?

- Potem poszedłem do kawiarni, obok szpitala. - tego nie chciał mówić, ale jego kariera... jego wolność wisiała na włosku. - Czekałem na mamę Avy. 

- Spodlałeś się z Emilią? - sierżant czekał na wyjaśnienie. Ledwo przełknął to, że Jay wpada codziennie do jego córki, ale spotkanie z mamą dziewczyny? Nie mówiąc nic mu, ojcu? To było dziwne. Hank poczuł się urażony.

- Tak! - odparł zwieszając głowę, to wszystko było dla niego dziwne - Chciałem wiedzieć, dlaczego wciąż leży w szpitalu?

- Nie mogłeś zadzwonić do mnie? - zapytał z wyrzutem.

- A powiedziałbyś mi? - gwałtownie podniósł głowę, wiedział że sierżant będzie zły, ale wtedy wydawało mu się to lepszym wyjściem, aby porozmawiać z mamą Avy.

- Może bym powiedział. - odparł - Mniejsza z tym, co było dalej.

- Właśnie w tym sęk, nie pamiętam nic. Moja pamięć urywa się na monecie wyjścia z kawiarni. - zdenerwowany schował twarz w dłoniach, chciał sobie przypomnieć, ale jego mózg był na nie. 

- Zadzwonię do Emilii, może ona coś pamięta. - Hank wyszedł, zostawiając detektywa z przyjacielem.

Dziewczyna wpatrywała się w medalik. Był piękną ozdobą. Nie wiedziała jednak po co jej on. Rozumiała o co chodziło Jayowi, gdy jej go dawał, ale ona uważała, że to niepotrzebne. Chciała już mieć za sobą to całe PTSD, ale wciąż przychodziły momenty, że uważała się za zdrowa, a całe otoczenie jest chore. Wtedy robiła głupoty, mówiła przykre rzeczy i gdy wracała do normalnego stanu, żałowała. Ścisnęła mocno przedmiot, chcąc spróbować tego o czym mówił Jay. Miłe wspomnienia. Bal w piątej klasie, to chyba nie wystarczy... pierwszy pocałunek, z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole, też nie to... Co ją cieszyło? Co dawało jej na tyle radości i spokoju, że mogła by użyć tego do powrotu do zdrowia. I wtedy zobaczyła przed oczami obraz, a właściwie kilka obrazów. Nie były stare, z przeszłości, ale wydawały jej się najszczęśliwsze. Tak tego powinna się trzymać. 

Doktor robił obchód. Wszedł do jej sali, wyczuła zdenerwowanie, nie mówił do mniej, ale jego postawa na to wskazywała. Był chaotyczny, wystukał coś na tablecie i chciał wyjść. 

- Doktorze? - zawołała za nim, ten przysną w drzwiach - Wszystko w porządku?

- Tak. - odpowiedział, jednak jego oczy mówiły co innego.

- Doktorze? Czy mogłabym o coś prosić? - Will wrócił do jej pokoju, czekając na to co powie - Czy mógłby pan zadzwonić do brata? Trochę się z nim pokłóciłam ostatnio gdy tu był. Nie przyszedł wczoraj, dziś też jeszcze go nie ma... Chyba się na mnie pogniewał... - na samą myśl o tym zrobiło jej się smutno. 

- Ava, Jay nie może do ciebie przyjść. - odparł zdenerwowany - Nie mogę powiedzieć nic więcej, ale... - zająknął się, powstrzymując żal jaki utkwił mu w gardle. Dziewczyna lekko podniosła się, gdy lekarz wyszedł. Co takiego się stało? Czy wszystko z nim w porządku? A co jeśli nie? Co ona teraz zrobi? Przez jej głowę przechodziło stado myśli, które wywołały u niej płacz. Skuliła się w kłębek i schowała twarz w dłoniach. 

- Monitoring? - Hank chciał konkretów, miał dosyć bezczynności. Jego rozmowa z Emily nie przyniosła nic, jedynie ustalili, aby nie mówić o niczym córce. Oboje wiedzieli, że dziewczyna lubi Halsteada, a takie newsy nie są jej potrzebne. 

- Niestety, nic. - odparł Adam.

- Bilingi dziewczyny? 

- Także nic. Nie wiemy gdzie była zeszłej nocy. Jej znajomi powiedzieli, że poznała tajemniczego gościa, o którym nie chciał mówić, wyszła o osiemnastej i nie wróciła. - Erin była tak samo zdołowana jak Hank, jej partner oskarżony o morderstwo? Nie, to nie była prawda, ale ktoś to dobrze sfingował, a to największy problem. 

- A telefon Jaya? - Kim siedziała do tej pory cicho wpatrując się w ekran komputera. - Odtwórzmy jego drogę na podstawie logowania. - odparła. 

- Dobra bierz się za to. - rozkazał Voight - Reszta w miasto szukać świadków, popytajcie w klubach barach, po drodze do domu Jaya jest ich mnóstwo. Może tam poznał dziewczynę.

- A może on naprawdę je nie zna. - Erin stała z dokumentami wpatrując się w punkt przed sobą, po krótkim milczeniu odwróciła się do tablicy. Zerwała zdjęcie dziewczyny i zaczęła grzebać w aktach ustawionych na jej biurku. Wyjęła jedne i wyciągnęła pierwsze zdjęcie. Była na nim blondynka w todze. - Blondynka, identyczna jak te które zabijał seryjny. 

- Ale on siedzi. - Ruzek oparty o krzesło wątpił w teorię koleżanki

- A jeśli on je tylko torturował? A zabijał kto inny? - wyjaśniła.

- Erin, to zbyt duże "ale" w naszej sprawie. 

- "Ale" to podstawa w tej sprawie, to daje szansę na wyciągnięcie Jaya z tego bagna. - warknęła.

- Dobrze. Sprawdźcie z Adamem ten trop. - zarządził Voight - A reszt szukać świadków. Nie zostawimy tego tak.  

Zagubiona - FF Chicago P.D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz