47. Kou

89 20 8
                                    

-O czym rozmawiacie?- zapytał Saki, podchodząc do nas. Za nim zdążyłem się odezwać, Mia powiedziała:
-Oh, debatujemy na temat tego, czy jinsowe trampki, przypadkiem, bardziej, by mu nie pasowały-
-Oczywiście, że Nie-
-Oczywiście, że tak! Jinsowe trampki zawsze wyglądają cool!-
-Co masz do moich martensów?- oburzyłem się, wyzywająco wskazując na nią pałeczkami.
Od wczoraj nasza relacja bardzo się zmieniła. Mia była cieplejsza i bardziej otwarta, a ja? Chyba jej zaufałem. Prawda była taka, że potrzebowałem kogoś bezstronnego, komu mógłbym o wszystkim powiedzieć.
Dziewczyna zastanawiała się, na odpowiedzą, po czym wypaliła.
-Po drugie powinieneś podciąć włosy. Nie wchodzą ci do oczu?- zapytała, po czym wyciągnęła rękę, poprawiając dwa z kosmyków, które uciekły spod kucyka.
-Yhym...- zastanowiłem się- Zgadzam się, są trochę upierdliwe, ale lubię je.-
-Są naprawdę ładne- zaśmiała się. -Pewnie nie jedna dziewczyna ci zazdrości. Po prostu byłam ciekawa... Jak wyglądałeś w krótkich włosach-
-Kiedyś ci pokażę- uśmiechnąłem się
-Yey!- odparła Mia.

Po śniadaniu wróciliśmy z Sakim do pokoju. Patrzył się na mnie, jakby był zły.
-Coś się stało?- zapytałem zdziwiony.
-Co cię łączy...- zawahał się, jakby chciał zakończyć wypowiedź, ale tego nie zrobił- Co cię łączy z Mią?- zdziwiłem się.
-To przyjaciółka.- uśmiechnąłem się- Wczoraj, sporo sobie wyjaśniliśmy i jakoś tak....- zmieszałem się- Pomogła mi i jakoś tak wyszło- zaśmiałem się trochę nerwowo. Saki uśmiechnął się.
-Świetnie, cieszę się, że dwójka moich najlepszych przyjaciół zaczęła się dogadywać- poczułem, jak serce mi przyspiesza.
-Jestem... Twoim najlepszym przyjacielem?- przełknąłem ślinę.
- Oczywiście- Zaśmiał się, a zmusiłem się do uśmiechu.
To nie było nic dobrego. Przyjaciele to ci, którzy są dla ciebie najważniejsi. W związku z tym najbardziej ich ranimy, a oni nas. Nie chciałem, by Saki znowu przeze mnie cierpiał. Poczułem skurcz w żołądku.
Kurwa...

Dzień mijał szybko, biorąc pod uwagę, że mieliśmy ogromny natłok zajęć. Głównie tych integracyjnych. Różne gry i zabawy, potem paint ball (to chyba nie moja bajka...) i na koniec dyskoteka (jak to zazwyczaj jest na takich wyjazdach).No i tutaj się zatrzymamy.
Zacznijmy od tego, że nienawidzę dyskotek. Przerażają mnie. Głośna muzyka, masa ludzi i mrugające światła, były moją nemezis.

Skuliłem się w koncie, zakrywając uszy dłońmi. Chciałem stąd wyjść. Nie, musiałem wyjść. Czułem, jak brakuje mi powietrza, bolała mnie głowa, ogromna ilość ludzi przytłaczała mnie.
Poczułem, jak ktoś kładzie mi dłoń na ramieniu. Wrzasnąłem, ale tego nawet nie było słychać. Mój głos był jak niemy. Spojrzałem się na postać. Mia patrzyła na mnie z lekkim niepokojem. Następnie pociągnęła mnie za rękę. Wstałem posłusznie, ale, kolana mi się lekko ugięły, więc ta przewiesiła moją rękę przez swoje ramię. Potem powiedziała coś, co brzmiało trochę jak ,,Idziemy".
Nie wiem, jak udało jej się wyjść z tej sali. Na zewnątrz było jasno, powietrze rześkie i świeże. Zachłysnąłem się nim, upadając na kolana.
-Hej, Kou... Już Okej- dziewczyna uklękła obok mnie i delikatnie poklepała po plecach- W porządku. Chyba też nie lubisz imprez. Prawda?- spojrzałem na nią. Uśmiechała się lekko.
-Wszystko dobrze?- zapytał Saki, który pojawił się obok nas, jak duch.
-W... W porządku. Nie przepadam za imprezami, czy dyskotekami- wstałem i zachwiałem się lekko, gdy mroczki zatańczyły mi przed oczami. Saki lekko mnie złapał. Oparłem się o niego, biorąc głęboki oddech. - Na serio, dzięki, że mnie wyciągnęłaś. Chyba wracam do pokoju- uśmiechnąłem się blado- Jestem wykończony. Pogadamy, później -powoli ruszyłem do naszego azylu.

Poczułem gorące łzy w oczach.
Znowu wyszedłeś na idiotę, Kou...

Dawno TemuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz