9.Kou

136 31 0
                                    

- Nie spotkaliśmy się już wcześniej?-
O boże.
O mój Boże.
No nie panikuj...
Co ja mam zrobić?
To na pewno jest sen.
Co ja mam powiedzieć?
Nie mogę zepsuć mu życia.
Miałem zniknąć i nie wracać.
Jeżeli to szansa bym to naprawił?
O świecie, dlaczego ty mi to robisz.
On jest ważniejszy. Musi być szczęśliwy
Biorę oddech i już wiem co mam mu powiedzieć.
-Nie... To raczej nie możliwe.- na szczęście przerywa nam dzwonek. Do sali wbiega masa osób. Znowu mam ochotę zacząć płakać. Właście na zawsze straciłem szansę, by go przeprosić. Jednak to dla jego dobra.
-Hej Kou!- Mia staje nade mną- biorąc pod uwagę, że nie mam pojęcia, jak masz na nazwisko, będę mówić ci po imieniu. Nie masz nic przeciwko?-
-Jasne, że nie- To dziwne, ale mam wrażenie, że przy niej mogę być sobą.
-Świetnie!- Klaszcze w dłonie i siada na krześle obok. Jest bardzo energiczną i wesołą osobą...
- Właśnie... Chcesz iść z nami do parku? Poznamy się lepiej- spanikowałem.
- Ja- teraz nie wiem co powiedzieć. Jak odpowiem NIE, to może poczuć się urażona. Jednak powiedzenie TAK wiąże się z integracją.
Gdy tak biłem się z samym sobą, narodził się argument, który przeważał wszystko... Ja tu nie mam domu. Jest tylko mój brat i kont jego zatęchłego mieszkania.-O ile to nie problem- mówię w końcu.
-Jasne, że nie!-

Właśnie w ten sposób wylądowałem w małym orszaku zmierzającym do piekarni. Staram się trzymać lekko z tyłu, ale Mia mi na to nie pozwala. Wchodzimy do niewielkiego sklepu. Pachnie tam pięknie świeżymi wypiekami. Mimo że praktycznie nic ostatnimi czasy nie jem, bardzo lubię taki zapach.
-Chcesz coś Kou?- przez chwilę upewniam się, czy to na pewno było do mnie.
-A... Ach... Nie, dziękuję- ja się chyba do tego nie nadaje.
Kupili strasznie dużo i wreszcie wyszliśmy z piekarni. Podchodzi do mnie Hagi.
-Kto ci przekuwał uszy?- pyta zaciekawiony.
-Hm?A... Sam je przekuwałem-
-Serio?- pyta podekscytowany.
-Tak, w drugiej klasie gimnazjum- chwilę rozmawialiśmy, a potem zawołała go jakaś dziewczyna z przodu i ten tam pobiegł. Zostałem ja, łono natury i... Gdy zorientowałem się, że Saki na mnie patrzy, prawie nie dostałem palpitacji serca. Uśmiechnął się do mnie lekko.
-Nie wyglądasz na duszę towarzystwa.- mówi, a ja nie potrafię się nie zgodzić.
-Cóż... Tak szczerze strasznie się stresuje-
-Czym?- pyta zdziwiony.
- Tak Właściwie to... Od paru lat praktycznie z nikim nie rozmawiałem i teraz nie bardzo wiem co mam robić-
-Serio?- chłopak zdziwił się- Dlaczego?-
- To... Skomplikowane- bałem się, że będzie naciskać, ale on tylko uśmiechnął się lekko i ku mojemu zaskoczeniu poczochrał mi włosy- To musiało być naprawdę smutne, ale nie martw się. Teraz będziesz miał nas- poczułem dziwne, bardzo przyjemne ciepło w środku. Może uda mi się zbudować nową historię?
- Dzięki-

Muszę to przyznać. Spędziłem bardzo miłe popołudnie. Dobrze, że się na to zgodziłem. Może wreszcie będzie dobrze?
Potem okazało się, że ja, Saki i Mia wracamy w tą samą stronę. W sumie to się ucieszyłem, bo kompletnie nie wiedziałbym jak dojść do przystanku. Rozmawialiśmy trochę. Znaczy... Bardziej to oni. Ja muszę się do tego dopiero przyzwyczaić. Mam nadzieję, że dam radę.
Pierwsza wysiadła Mia, jak się okazało mieszka na tym samym przystanku co szkoła. Dalej jechałem sam z Sakim jednak tylko dwa przystanki.
-Do zobaczenia jutro Kou- uśmiecha się i wysiada.
-Do zobaczenia- on już tego nie widzi, ale ja też się lekko uśmiecham. Nie robiłem tego od wieków.

Wchodzę do domu w lepszym nastroju. Mój brat leży pijany przed telewizorem. Siadam sobie w kącie jak człowiek i zaczynam przeglądać gazetę z propozycjami pracy.
Dam radę, zamknę to koło samotności.

Dawno TemuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz