EPILOG

3.4K 167 20
                                    

— Możesz mi wreszcie powiedzieć, dokąd jedziemy? — Od piętnastu minut siedziałam w pick-upie Cole'a. Chłopak kazał mi się ubrać odświętnie. No to założyłam granatową sukienkę (tak, też się dziwię, że tak ciemny kolor pojawił się w mojej szafie) i czarne zamszowe szpilki. Upięłam włosy po dwóch stronach głowy, a resztę pozostawiłam rozpuszczoną. Wyszykowałam się. Tylko po co, skoro mój chłopak nie chciał mi powiedzieć, z jakiej okazji?

Czyżby tego dnia przypadał jakiś ważny dzień, o którym zapomniałam?

— Pamiętasz, jak mówiłem ci, że w twoje urodziny zabiorę cię w ciekawe miejsce? — Na moment na mnie spojrzał, by za chwilę znów utkwić wzrok w drodze rozciągającej się przed nami.

— Taak...

— I jak pamiętasz, nie za bardzo udało mi się spełnić tę obietnicę, więc...

— Spóźniona niespodzianka urodzinowa? — Uniosłam brwi.

— Dokładnie.

Poczułam na plecach dreszcz ekscytacji.

— Wydaje mi się, że miałeś dla nas jakieś bilety... — Zmrużyłam oczy. Próbowałam pobudzić trybiki w mojej głowie i wymyślić, gdzie mnie zabiera, ale nic więcej nie przychodziło mi do głowy.

— Domyślasz się jakie?

— Nie, ale uwierz mi, chciałabym.

— Naprawdę? Przecież lubisz niespodzianki.

— No niby tak, ale... — Westchnęłam. — Ale w sumie nie ma żadnego „ale". Rzeczywiście lubię tę przyjemną niepewność. Nie będę cię dłużej męczyć, kochanie.

Odetchnął z ulgą, łapiąc się dramatycznie jedną dłonią za serce.

— To dobrze. I tak bym ci nie powiedział. — Uśmiechnął się słodko.

Przez chwilę jechaliśmy ciszy zmąconej jedynie dźwiękami gitary akustycznej wybrzmiewającymi w jednej z piosenek lecących w radiu. Uwielbiałam ten instrument i melodie, jakie można z niego wykrzesać. Zawsze pragnęłam nauczyć się grać na gitarze, było to moje marzenie, ale brakowało mi chęci. Raz spróbowałam zagrać na gitarze taty Lindsey, ale stwierdziłam, że to za trudne. Po kilku minutach już zaczęły boleć mnie palce od strun. Jednak kiedy słyszałam dźwięk tego instrumentu, w sercu czułam dziwną tęsknotę oraz ciężar niespełnionej ambicji.

— Chyba nauczę się grać na gitarze — rzuciłam, a Cole spojrzał na mnie kontem oka.

— Skąd nagle takie przemyślenia?

— Od zawsze tego chciałam.

— Ja kiedyś umiałem — oznajmił.

Wbiłam w niego zszokowane spojrzenie.

— Co? Czemu nigdy nie mówiłeś?

— Bo nie robiłem tego od lat. — Wzruszył ramionami. — Muzyka to nie jest moja pasja. Myślałem, że może będzie czymś w stylu ucieczki, jak w filmach i książkach o muzykach, ale gdy grałem, wciąż myślałem. Nic się nie zmieniło. Moja gitara została u ojca, nawet nie miałem ochoty zabierać jej z domu.

— Szkoda. Chciałabym posłuchać, jak grasz. Mam wizję w głowie, jak to robisz. To bardzo seksowne.

Zaśmiał się.

— Skoro tak mówisz.

— A skoro wspomniałeś o swoim domu... Myślę, że chciałabym wiedzieć, gdzie mieszkasz.

Nigdy nie widziałam domu Cole'a, ani nawet nie byłam w dzielnicy, na której się on znajdował. Może to nie było mi do niczego potrzebne, ale chciałam wiedzieć, gdzie mieszkał, gdzie się wychowywał. Gdzie przeżywał większość trudnych dla siebie chwil.

Pod osłoną nocyWhere stories live. Discover now