Poza tym, odkąd wszyscy poznali Ernie, od razu ją polubili. Szczególnie dobrze dogadywała się jednak z Scottem. Chociaż akurat to wcale mnie nie dziwiło. Co do obojga miałam bardzo dobre przeczucia, od razu gdy poznałam, i jego, wiele lat temu, i ją półtora miesiąca temu. Rache nie zdążyła jej poznać, ale na pewno bardzo by ją polubiła. 

Znów się na tym przyłapałam. Pomyślałam o niej bezwiednie, zupełnie jakby nic się nie zmieniło i moim największym problemem były jej niepewności co do swojej seksualności. Cóż za słodko niewinne i przyjemne czasy... 

Teraz Rache od miesiąca siedzi otumaniona przez leki uspakajające w ośrodku leczenia zdrowia psychicznego. Nie była sobą, nawet jej wzrok był inny. Kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam, po... Po tym koszmarze. Chciałam jej się rzucić w ramiona, wykrzyczeć, że nie przestałam mieć nadziei, że do nas wróci, wycałować ją, przytulić i już nigdy nie puszczać. 

Ale coś w jej oczach mnie powstrzymywało. Jakby to nie była do końca ona. Kiedy tam siedziała, na łóżku szpitalnym, wychudzona, blada, posiniaczona, z pustym wzrokiem... 

Nigdy nie czułam się bardziej skołowana. Pragnęłam się na nią rzucić, jednocześnie z wrażeniem, że to byłby najgorszy możliwy pomysł. 

A wszystko przez tego pierdolonego psychopatę Adama... Złamał ją i zniszczył. Co jeśli nieodwracalnie...? Co jeśli ona, prawdziwa ona, którą pokochałam już kiedy byłyśmy dzieciakami w szkole, nigdy nie wróci? 

Szybko odrzuciłam te myśli, nie chciałam się przed nimi rozklejać i dawać im jeszcze więcej materiału do rozmów w tylu: ,,martwię się o Amber... Najpierw tata, teraz Rachel. Co jeśli ona sobie nie poradzi? Co jeśli wiesz... Wróci do tych spelun? Nie wiem już jak jej pomóc, serce się kraje". 

- Hej Amber - powiedziała autentycznie wesoło Ernie. Cały czas jeszcze nie potrafiłam się do końca przywyczaić do jej rosyjskiego akcentu. Chociaż za każdym razem było to miłe doświadczenie. 

- Kacyk? - spytał Scott marszcząc brwi.

- ĆŚŚ... - przyłożyłam palec do ust. - jestem tu tylko po to żeby was spytać jak ma na imię dziewczyna w moim pokoju. Możecie sobie odpuścić złośliwości, jestem pewna, że to było coś na ,,S", więc potrzebuję tylko jakiejś wskazówki. Sara? Shirley? Susan? 

- Meredith - powiedzieli naraz Ernie i Scott. 

Przewróciłam oczami i zaczęłam na palcach wracać do siebie. Ostatnie czego potrzebowałam to oceniające spojrzenia, nawet jeśli nie są całkiem na serio i padają od przyjaciół. 

- Zaraz zaraz - zatrzymałam się i obróciłam z powrotem do nich. - czemu właściwie jesteś tu tak wcześnie Scott? 

- Po pierwsze, jest już pierwsza po południu - powiedział Scott wracając jednocześnie do krojenia warzyw. - a po drugie, spałem na kanapie. Nie wiem czy pamiętasz, ale Masrh zniknął wczoraj dosyć wcześnie razem z Erin - nie nie pytaj, bo sam już nie nadążam - a Aiden nie wracał do nas, tylko jechał do tej swojej nieletniej sekretnej dziewczyny. Nawalił się i stwierdził, że musi z nią poważnie porozmawiać. A ty, jak wiemy, bawiłaś się już z Sarą-Shirley-Susan-Meredith, więc Ernie powiedziała żebyśmy wzięli razem ubera i żebym przekimał się już u was, bo mieszkacie bliżej. 

Jak na swój obecny stan postanowiłam zaakceptować tą wymówkę, chociaż mój szósty zmysł zawsze wyczuwający dziwne wibracje od moich najbliższych, dawał mi znać, że powinnam mu się od teraz baczniej przyglądać. Podreptałam cicho do swojego pokoju i przyrzekłam sama sobie, że zacznę spędzać więcej czasu z Scottem. Ten dystans między nami, który powstał podczas zaginięcia Rachel zaczynał coraz bardziej mi przeszkadzać. 

Nic już nie ogarniamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz