Rozdział 28

1.4K 73 12
                                    




Rachel

- Dziękuję bardzo - powiedziałam z uśmiechem do kelnerki. Przysięgam, że mogłabym ją ucałować z wdzięczności za kawę, którą przede mną postawiła. Złapałam za kubek i wzięłam spory łyk. Oczywiście nie mogłam nie sparzyć sobie języka. Zawsze to samo.

- Rachel, jak ty się czujesz co? - przez uzależnienie od kofeiny zupełnie zapomniałam o swoim towarzystwie po drugiej stronie stolika.

Adam wyglądał jak zawsze nienagannie. Włosy w odcieniu czekoladowego brązu nieco mu zjaśniały, a na nosie pojawiło się parę ledwo dostrzegalnych piegów. Jego kanciasta twarz wyrażała szczerą troskę. Mocne rysy i surową urodę łagodził sposób w jaki na mnie patrzył. Przypominałam sobie chwile, gdy mogłam wpatrywać się w te głęboko osadzone, wręcz czarne oczy godzinami.

- Jest okej - nie mogłam powstrzymać odruchu zrobienia skruszonej miny. Tak lubiłam gdy się mną przejmował. - Opowiedziałam im wszystko jeszcze raz. Musiałam dokładnie sobie przypomnieć najdrobniejsze szczegóły.

Dłoń Adama spoczęła na mojej. Miał o wiele bledszy odcień skóry ode mnie, a jego mocna ręka kontrastowała z moją, drobną. Przesunęłam wzrok w górę. Miał na sobie luźny t-shirt pod którym wyraźnie rysowały się mięśnie. Bardzo dobrze pamiętałam jak wyglądał pod spodem, mogłabym narysować cały jego tors z zamkniętymi oczami.

W zasadzie byliśmy tak długo razem, że ciężko było mi przypomnieć sobie siebie sprzed naszego związku. Zaczęliśmy się umawiać już w liceum. Był moim pierwszym, cóż, w zasadzie jedynym, facetem. Nigdy nie zapomnę widoku zazdroszczących nam uczniów. Idealna para z piękną przyszłością.

- Powiedzieli ci coś więcej? - Adam wyrwał mnie z zamyślenia. Myślami wróciłam najpierw do kawiarni, w której siedzieliśmy, a później do komisariatu policji w Queens gdzie byłam jeszcze pół godziny wcześniej.

- To było morderstwo - oznajmiłam odwzajemniając uścisk jego dłoni. - Stwierdzili to od razu po sekcji zwłok. Ta dziewczyna miała 19 lat i nazywała się Pauline coś tam. Chyba jakieś nazwisko na ,,H'' - wzięłam głęboki wdech, może nieco za bardzo ostentacyjnie i kontynuowałam patrząc mu prosto w oczy. Słuchał mnie z ogromną uwagą i spokojem. - Była na biwaku niedaleko nas. Znaleźli jej rzeczy trochę dalej. Namiot, śpiwór, plecak. Wydaje się, że wszystko należało do niej, ale podejrzewają, że nie przyjechała sama. Może ze swoim mordercą. Poza tym nie było żadnego samochodu, a musiała przecież jakoś tam dotrzeć - Adam cały czas z powagą potakiwał mi i nadal nie puszczał mojej dłoni. - Zginęła od pchnięcia nożem w brzuch. Ale nie tam gdzie ją znaleźli. Cały czas badają teren, ale nie ma żadnych śladów ciągnięcia ciała, ani krwi. Tylko ona, w płytkim grobie, tam gdzie ją znalazłam - musiałam na chwilę przerwać, bo przeszedł mnie dreszcz. Znów przed oczami miałam jej siną stopę. A także ciemne włosy, które zauważyłam dopiero podczas dzwonienia na numer alarmowy. Nie mogłam pozbyć się uczucia chłodu, zupełnie jakbym to ja spoczywała pod tą ziemią.

- Jeśli nie chcesz, nie musisz mi o tym opowiadać - powiedział spokojnie Adam. - To musiało być naprawdę trudne bezpośrednio zmierzyć się ze śmiercią. I to tak brutalną - przyznałam mu racje ruchem głowy i przetarłam oczy. Instynkt podpowiadał mi by być skuloną, nie czułam przymusu, bycia dzielną i twardą. Zaakceptowałam potrzebę ciepła innej osoby, kogoś otaczającego mnie opieką, zdolnego do ochronienia przed strasznym światem.

- W każdym razie powiedziałam im, że nie widzieliśmy żadnej grupy ludzi, pary, ani w ogóle nikogo w tamtym miejscu. Musieli zachowywać się strasznie cicho, albo przyjechali tego samego dnia kiedy...Kiedy ten ktoś ją zabił. Wspomnieli też, że przed śmiercią była torturowana.

Nic już nie ogarniamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz