18 - Razem to zaczęliśmy

676 44 20
                                    

- Nie możesz robić tego ciszej? - spytała lekko poddenerwowana [T/I].

Sal zrywał deski za pomocą łomu, który pożyczył od Larry'ego, by dostać się do mieszkania 403. Robił to dość głośno i [T/I] martwiła się, że ktoś może ich usłyszeć.

- Spokojnie, zaraz skończę. - odpowiedział jej chłopak.

Ostatnia deska wylądowała na podłodze, a wejście do apartamentu stało przed nimi otworem. Sally odłożył łom i wszedł do środka.

[T/I] stawiała pierwszy krok w kierunku wejścia, gdy nagle zawahała się. Nie była pewna, czy chce wejść do mieszkania zmarłej kobiety. Wciąż miała w pamięci jej martwe ciało, z otwartą czaszką i gardłem. Perspektywa zobaczenia jej ducha w podobnym stanie, nie wydawała się kusząca. Zrobiła krok do tyłu, owijając dłonie wokół brzucha.

Sal wyszedł na zewnątrz, by sprawdzić, co się dzieje z jego przyjaciółką. Widząc jej zmartwioną minę, przypomniał sobie poprzedni incydent. Podszedł do niej i położył dłoń na jej ramieniu.

- Nie musisz tam wchodzić. - powiedział łagodnie. - Ja to załatwię.

Dziewczyna spojrzała na niego z wdzięcznością. Kiwnęła lekko głową i odsunęła się od wejścia do mieszkania. Sal wrócił z powrotem do apartamentowca.

W środku było ciemno. Salon został pozbawiony mebli a reszta pokoi była zamknięta na klucz. Na wykładzinie wciąż widniały niedomyte plamy krwi, w miejscu, w którym leżało ciało rezydentki. Sal stanął w ich miejscu, wyciągną Super Gear Boy'a i wywołał wyładowanie energii. Natychmiastowo, na środku pomieszczenia, pojawił się duch kobiety. Miała długie, zielone, kręcone włosy oraz różową, podartą sukienkę. Na głowie widniała rana, która odsłaniała mózg, a z otwartego gardła sączyła się ciemna krew.

- Pani Sanderson?

- Kim jesteś? - spytała była mieszkanka.

Duch nie ruszał ustami. Mówiła za pomocą rany na gardle, która poruszała się, jakby była ustami. Widok był okropny, jednak Sally nie odwracał wzroku.

- Jestem Sal. - przedstawił się.

- Co się stało z moim mieszkaniem? Gdzie jest Herman? - spytała, rozglądając się dookoła.

- Nie mógł znieść Twojej straty. - odpowiedział chłopak. - Wyprowadził się. Musiałaś wiele dla niego znaczyć.

Duch posmutniał.

- Mój kochany Herman... Żałuję, że się tu wprowadziliśmy... - mówiła, jakby do siebie. - Wtedy nigdy nie poznalibyśmy Ich... A Charley...

Nagle kobieta przerwała. Spojrzała gdzieś przed siebie i zrobiła krok do tyłu. Wyglądała na przerażoną czymś, czego Sally nie mógł dostrzec.

- Och nie... To nadchodzi...

- Proszę iść się ukryć. - powiedział niebiesko-włosy, wiedząc, że Czerwonooki demon musi być w pobliżu.

- Żegnaj Sal.

Duch kobiety rozpłynął się, zostawiając chłopaka samego. Jego głowa była pełna myśli. Wyglądało na to, że demon musi mieć coś wspólnego z pozostałymi zjawami. Nie pozwalał im rozmawiać z żywymi, jakby pilnował, żeby nie zdradziły niczego ważnego. Bali się go. Wtedy przypomniał sobie rozmowę z Megan. Jej tata przerażał wszystkich. Możliwe, że to on był tym demonem.

Sally wybiegł szybko z mieszkania. Zastał [T/I] siedzącą pod ścianą, niedaleko drzwi. Dziewczyna podniosła wzrok i spojrzała w jego stronę. Wstała i podeszła do niego.

- Dowiedziałeś się tego, co chciałeś?

- Wydaje mi się, że tak. - odparł Sal. - Chyba wiem, kim jest Czerwonooki.

[T/I] poczuła ciarki na plecach, przypominając sobie straszną, cienistą zjawę, którą widziała w lustrze, w łazience Todda.

- Powinniśmy iść na piąte piętro i skonfrontować się z nim. - powiedział chłopak, podnosząc łom z podłogi.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł... 

Sal spojrzał na dziewczynę. Jego wzrok zdawał się przeszywać ją na wskroś. Poczuła, jak jej serce zaczęło bić mocniej.

- Te duchy się boją. Demon nie pozwala im rozmawiać czy odejść, by mogły zaznać spokoju. Muszę im pomóc. - powiedział. - Mogę na Ciebie liczyć?

Te słowa sprawiły, że [T/I] poczuła przyjemne ciepło w środku. Sal jej ufał i chciał rozwiązać ten sekret razem z nią. Pomimo strachu, jaki odczuwała przed spotkaniem ze zjawą, wiedziała, że chce mu pomóc. Spojrzała na niego.

- Przecież wiesz, że Cię nie zostawię z tym wszystkim. - powiedziała. - Razem to zaczęliśmy i razem to skończymy.

Chłopak stał w miejscu, i wpatrywał się w przyjaciółkę. Po chwili podszedł do niej i przytulił ją mocno. [T/I] poczuła, jak cała jej twarz zaszła czerwienią, a serce zaczęło szybko bić. Nie wiedziała, co ma zrobić. Po kilku sekundach odwzajemniła uścisk. Nie chciała go puszczać. Wszystko czego teraz pragnęła, to trwać tak w nieskończoność. Musiała w końcu przyznać się sama przed sobą do czegoś, co od dłuższego czasu odkładała na później.

"Kocham Cię...", pomyślała, a na jej twarz wkradł się mały uśmiech.

Po krótkiej chwili, Sal zrobił krok do tyłu.

- Chodźmy rozprawić się z tym demonem. - powiedział pewnie.

***

Dwójka przyjaciół weszła do mieszkania, w którym żyła Megan, wraz z rodzicami. Według jej słów, Stacy była w sypialni, którego wejście, tak samo jak apartament pani Sanderson, było zabite deskami. Sally pozbył się ich szybko, za pomocą łomu i razem z [T/I] wszedł do środka.

Pokój był bardzo zniszczony. Tapeta odchodziła od ścian a podłoga była pełna kurzu i gruzu. Pierwsze, co rzuciło im się w oczy, był stary, zniszczony materac. Niedaleko niego stała popsuta, drewniana szafka a za nią, dziura, która musiała prowadzić do jakiegoś ukrytego pomieszczenia.

Sal wyjął konsole a ta, od razu wskazała na obecność nadnaturalnego bytu, który znajdował się gdzieś niedaleko. Tak jak poprzednio, chłopak wywołał wyładowanie energii, a na materacu pojawił się duch kobiety, o fioletowych włosach i poszarpanej, niebieskiej sukience. W jej krwawiące ciało były wbite sprężyny, które nie pozwalały jej się ruszyć, a gardło, podobnie do pani Sanderson, było rozerwane.

[T/I] szybko odwróciła wzrok z cichym jękiem, próbując opanować strach, spowodowany widokiem zmasakrowanej kobiety. Zaczęła szybko oddychać, by nie poddać się stresowi i duszności. Sal również był w szoku, jednak podszedł bliżej do nieruchomej zjawy.

- Stacy? - zapytał.

Duch nie odpowiedział. Jej martwe oczy spojrzały w jego stronę, po czym kobieta rozpłynęła się.

Sally, nie zwracając uwagi na to, że nie udało mu się porozmawiać z matką Megan, podszedł do dziewczyny i pomógł jej się uspokoić. Nie chciał, by zaczęła się dusić. Po paru minutach, [T/I] poczuła się lepiej. Wciąż była przerażona, jednak teraz bardziej panowała nad sobą.

Chłopak spojrzał w stronę czeluści w ścianie. Z jej wnętrza biła ciemność. Czuł, że w środku ktoś, lub coś na niego czeka. Odwrócił się do przyjaciółki.

- Zostań tu. Zaraz wrócę. - powiedział, z wyczuwalną troską w głosie.

[T/I] nie chciała się kłócić. Przytaknęła i odsunęła się, dając mu do zrozumienia, że zaczeka na niego. Sal podszedł do jamy. Ostatni raz spojrzał na dziewczynę i zniknął w ciemnościach.

Gdy Mnie Potrzebujesz ~ Sally x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz