Rozdział 13

879 74 94
                                    

Harry obudził się... właściwie nie spał tej nocy zbyt wiele.

Całą noc dręczyły go wyrzuty sumienia. Jak mógł w tak perfidny sposób wykorzystać czyjąś słabość? Malfoy był zeszłego wieczoru w okropnym stanie. Płakał przy nim i nawet pozwolił się przytulić, czego na pewno nigdy by nie zrobił, gdyby nie stało się coś złego. A on bez żadnych skrupułów zajrzał do jego umysłu, kiedy był najbardziej odsłonięty. Czuł się obrzydzony samym sobą.

Jednak jeszcze bardziej czuł się obrzydzony niejakim Theodore'em Nottem. Był tak wściekły po tym co wczoraj zobaczył, że gdyby spotkał tego gościa na ulicy, bez słowa przyłożyłby mu w twarz. Przemyślał to i stwierdził, że zobaczył coś, o czym nikt poza Draco i Nottem nie miał pojęcia. Potter znał Parkinson, która od zawsze trzymała się z Draco. Pamiętał jaka była na niego wściekła gdy niechcący użył na blondynie Sectumsepry, i jak nie dawała mu potem żyć, mimo że i tak wiedział, że zrobił coś okropnego.

Poza tym jeszcze lepiej znał Lucjusza Malfoya i był pewien, że gdyby dowiedział się o tej sytuacji, z całego rodu Nottów zostałby tylko wpis w kopercie z Departamentu Morderstw, zatytułowany Zginęli śmiercią tragiczną. Rany, stary Malfoy był w stanie w niecały dzień znaleźć kogoś do zabicia Hipogryfa, bo zadrapał Draconowi ramię!

Odblokował telefon, sprawdzając która godzina. Okazało się, że leżał tak bez celu do dziewiątej rano. Wzdychając męczeńsko, zwlekł się z łóżka, wiedząc, że i tak już nie zaśnie. Ubrał szare dresy i bluzę z godłem Gryffindoru na plecach. Ziewając głośno, wyszedł z pokoju, w głowie mając tylko myśl o mocnej kawie. Podrapał się po głowie, jeszcze bardziej roztrzepując swoje czarne włosy. Zamrugał powoli, kładąc rękę na ścianie, w którą prawie wpadł. Był zaspany i nie wziął okularów. Powoli wszedł do kuchni, szurając bosymi stopami po panelach.

- Dzień dobry.

Harry podskoczył na dźwięk cichego, zachrypniętego głosu obok siebie. Dopiero wtedy zauważył Malfoya, który stał przy blacie, zasypując sobie kawę i patrząc na niego dziwnie. Potter odchrząknął lekko, starając się przygładzić parę kołtunów, odstających od jego głowy.

- Um, hej, dzień dobry - uśmiechnął się szeroko, na co Malfoy tylko spojrzał obojętnie i odwrócił się do swojego kubka. Brunet zaklął cicho pod nosem. Podrapał się po karku, spoglądając niepewnie na blondyna, który wyglądał w zasadzie tak jak zwykle, tylko jego oczy były podkrążone i zaczerwienione. - Jak... Jak się czujesz?

Harry dałby sobie rękę uciąć, że widział jak Draco powstrzymuje drwiące prychnięcie.

- Dobrze - warknął krótko, biorąc łyka kawy, uprzednio na nią dmuchając.

Potter zrozumiał, że jeśli w tamtej chwili nie zbierze w sobie odwagi i tego nie powie, to wyrzuty sumienia prędzej czy później go zeżrą. Westchnął cicho i postanowił się odezwać.

- Przepraszam - wypalił szybko, przez co Draco w końcu na niego spojrzał. Widząc jego zdezorientowany wyraz twarzy, szybko zaczął tłumaczyć. - Za wczoraj. Zaglądnąłem do twoich prywatnych wspomnień bez pozwolenia i jest mi za to wstyd. Zachowałem się jak totalny burak, jak śmieć, jak...

- Gryfogłupek.

Harry podniósł głowę i spojrzał na lekko uśmiechającego się Malfoya, który nie wyglądał jakby chciał strzelić mu w twarz, co bardzo go cieszyło. Bardzo niepewnie odwzajemnił uśmiech.

- Nic się nie stało, nie szkodzi - westchnął blondyn, przecierając oczy, ale Harry wiedział, że coś jest nie tak. - Po prostu... bardzo zależy mi na tym, żeby to co zobaczyłeś zostało między nami.

Design me [Drarry]Where stories live. Discover now