Rozdział 16

874 75 55
                                    

Moja przyjaciółka stwierdziła, że albo mnie pokochacie, albo znienawidzicie za ten rozdział. Miłego czytania!

Draco postanowił unikać Harry'ego. Nie miał ochoty z nim rozmawiać, ani nawet go widzieć. Od dawna nikt nie upokorzył go w taki sposób. Jak na ironię, ostatnią osobą, która to zrobiła, również był cholerny Wybraniec. Tylko on jeden potrafił wywołać u blondyna dosłownie wszystkie emocje. Raz go pocieszał, przytulał i zabierał na spacery, a zaraz potem wyzywał go i obmacywał. Był tak okropnie na niego wściekły i nawet nie chciał myśleć co by się stało, gdyby ktoś dowiedział się o tym, co stało się wczorajszego wieczora. Dlatego właśnie obiecał sobie, że nikomu o niczym nie powie. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że gdyby tylko chciał, mógłby zaszantażować bliznowatego. Jedna jego wiadomość, jedno wspomnienie, a związek Pottera i Weasley skończyłby się szybciej niż jego miłość do futer. Jednak w tym samym czasie mogłaby ucierpieć jego i tak już wystarczająco nadszarpnięta reputacja. Już widział nagłówki w Proroku Codziennym:

„Były śmierciożerca molestowany przez Wybrańca i bohatera!"

Przez chwilę wydawało mu się to nawet kuszące, ale nie był tak okrutny, aby wbić Potterowi szpilę, nie po tym, co dla niego robił. W końcu zgodził się pomóc w projekcie i zeznawał przed całym Wizengamotem na korzyść Malfoya i jego rodziny.

Draco nigdy mu za to wprost nie podziękował, ale nie zapomniał mu tego i był bardzo wdzięczny, przez co jeszcze bardziej go nienawidził. Bo jak można być wdzięcznym komuś, kto tyle razy zrobił ci krzywdę.

Jedyne czego był pewien w temacie Harry'ego Pottera, to jego zmieszane uczucia względem bruneta. Z jednej strony był wstrętnym, zapatrzonym w siebie dupkiem, który miał gdzieś jego uczucia i Malfoy nawet skłaniał się do myśli, że bliznowaty myśli, że ich nie ma. Z drugiej natomiast tyle dla niego zrobił i był tak kochany w stosunku do niego, że Draco czuł się czasami okropnie, żywiąc do niego urazę.

Harry Potter od zawsze wywoływał u niego całą gamę emocji jednocześnie.

– Masz zamiar tak tu sobie posiedzieć, czy...? – usłyszał nagle, przez co poderwał głowę do góry, spoglądając w wesołe oczy Clifforda, stojącego nad nim z plecakiem zarzuconym na ramię. Malfoy odwrócił wzrok, zauważając, że prawie wszyscy już wyszli z sali. Był tak zajęty myśleniem o wczorajszych wydarzeniach i Harrym, że nawet nie zauważył jak skończyły się zajęcia. Prychnął cicho do siebie i w pośpiechu zaczął pakować swoje rzeczy do torby w akompaniamencie śmiechu Cliffa.

– Stul dziób, McCalvin – burknął na niego, delikatnie uderzając go biodrem i wymijając w drodze do drzwi. Chłopak dogonił go po kilku sekundach, dalej cicho chichocząc i oboje opuścili salę jako ostatni. Draco sam nie mógł opanować lekkiego uśmiechu, słysząc koło siebie chichotanie siwego. – Co? – zapytał odwracając twarz w jego stronę, na co ten odwrócił wzrok i jeszcze szerzej się uśmiechnął.

– Nic – powiedział, jednak widząc spojrzenie blondyna, wzruszył ramionami i kontynuował. – Po prostu znam to, to wszystko.

To, co? – Draco zmarszczył brwi.

– Ten wyraz twarzy – Clifford przewrócił oczami, jakby to co mówił, było najbardziej oczywistą rzeczą na świecie. – Rozkojarzenie, brak koncentracji... Spoko, też przez to przechodziłem jak poznałem Mary.

Draco nagle stanął w miejscu, jakby ktoś przykleił mu podeszwy do podłogi. Spojrzał na Clifforda jak na wariata, mając nadzieję, że ten nie mówił o tym, o czym Malfoy myślał.

– Nie rozumiem – powiedział, mrugając na niego oczami.

Clifford zaśmiał się głęboko i lekko pokręcił głową. Podszedł do Malfoya i zbliżył się do jego ucha.

Design me [Drarry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz