Rozdział 36

16.9K 546 64
                                    

Vous voir belle

Przełknęłam ślinę i kliknęłam w link, który przesłał mi Adrian. Otworzyła mi się strona szkolnego bloga. Gdy zobaczyłam nagłówek zamarłam.

Matthews sposobem na wybicie się
Roxanne White powróciła do naszej szkoły. Żeby zaistnieć wykorzystuje Alana Matthewsa, najprzystojniejszego chłopaka w szkole. Jak widać dobrze udaje jej się nim manipulować. Ten jej uległ.

Pod tym tekstem było to zdjęcie, które wczoraj dostałam w wiadomości. Zauważyłam, że Matthews patrzy na mnie, więc ja również skierowałam swój wzrok na niego. Prychnęłam nerwowym śmiechem, widząc te bzdury.

- Ty wiesz, że to kłamstwo, prawda? - powiedziałam w jego stronę, unosząc wzrok znad telefonu.

- White, ja już nic nie wiem - odpowiedział i odszedł do swoich kolegów, którzy też patrzyli w telefony.

Zostałam sama. Sama pośród tłumu, który patrzył na mnie jak na jedną wielką porażkę. Czułam na sobie wzrok tych wszystkich ludzi. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę szkoły, chcąc uciec. Znowu uciec przed kłamstwem, któremu nawet prawda nie mogła dać rady. Próbowałam przecisnąć się pomiędzy tłumami. Wreszcie zobaczyłam przed sobą wejście do budynku. Skręciłam do najbliższej klasy i szybko zamknęłam za sobą drzwi. Odetchnęłam z ulgą i spojrzałam przed siebie. Znajdowałam się w bibliotece. Siedziało w niej teraz tylko kilkoro ludzi, którzy skupili teraz swoją uwagę na mnie. Zganiłam się za tak głośne wejście. Uśmiechając się lekko, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nagle zauważyłam, że ktoś macha w moją stronę. Przyjrzałam się bliżej i zauważyłam chłopaka, z którym wczoraj przez chwilę rozmawiałam. Z tego co pamiętam na imię miał Oscar. Wolnym krokiem podeszłam w jego stronę.

- Cześć - powiedziałam cicho, nie chcąc znowu rzucać się w oczy.

- Cześć, Roxanne - uśmiechnął się, zamykając trzymaną w rękach lekturę - Miło cię znów widzieć.

- Przepraszam, że tak wbiegłam i przeszkodziłam wszystkim, ale mam pewne problemy. Cała szkoła wierzy jednej kłamliwej blogerce - wyznałam wszystko bezsilnie opadając na stojące obok krzesło.

- Dobrze wiem, że zazdrośni ludzie potrafią zniszczyć innym życie - powiedział, zajmując miejsce obok mnie, a ja wreszcie poczułam, że ktoś mnie rozumie.

- Widziałeś te posty? - zapytałam chcąc się upewnić.

- Tak, ale spokojnie. Niezbyt w to wierzę. Wydajesz się całkiem miła - powiedział uśmiechając się.

- Dzięki. Dobrze wiedzieć, że choć jednak osoba mi wierzy - również miło odpowiedziałam.

Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Wszyscy spojrzeli na mnie. Znowu.

- Proszę wyciszyć telefony! - usłyszałam ponury głos bibliotekarki i zawstydzona szybko wykonałam jej polecenie.

Leo:
Gdzie jesteś mała? Musimy pogadać.

Ja:
W bibliotece.

Leo:
Czekaj tam na mnie, za chwilę będę. Akurat jestem w pobliżu.

- Coś się stało? - zapytał Oscar, przypominając mi o tym, że on też tam jest.

- Nie, to tylko mój brat. Za chwilę tu będzie - powiedziałam wzdychając.

Zdążyłam to powiedzieć, a chwilę później do biblioteki tak samo głośno jak ja wbiegł mój brat. Nie zważając na nic od razu podbiegł do mnie.

Książę bez uczućWhere stories live. Discover now