Rozdział 16

19.8K 557 33
                                    

Miał śmiertelnie poważny wyraz twarzy

- Może chcesz się przejść po szkole i powspominać? - zapytał Adrian.

- Z wielką chęcią, ale przecież teraz nie można wchodzić do szkoły, jest zamknięta - powiedziałam, zastanawiając się.
Nasz bal był na hali gimnastycznej, która była oddzielona od szkoły.

- To prawda, ale ja znam inne wejście. I ty też je znasz - odpowiedział, tajemniczo się uśmiechając.

Ja też je znam? Co to za wejście, dlaczego o nim nie pamiętam...
Adrian ciągnął mnie za rękę, a ja cały czas rozmyślałam, o które wejście może chodzić.
Wreszcie chłopak zatrzymał się obok sali gimnastycznej, która była połączona ze szkołą korytarzem. Teraz już wszystko mi się przypomniało. Jeśli weszło się przez główne drzwi na salę i skręciło się w prawo, był tam niewielki otwór, w którym miały powstać kiedyś drzwi. Na szczęście my się w nim mieściliśmy.

- Nadal z niego korzystacie? Myślałam, że kiedyś w końcu zrobią te drzwi - zaśmiałam się.

- Niestety, jak widzisz, dyrektor nie ma zbyt dobrej pamięci co do drzwi, jak i nie tylko - odpowiedział chłopak, również się śmiejąc - Proszę, wchodź pierwsza.

- Bardzo dziękuję, mój sługo - powiedziałam do chłopaka, na co ten znowu zaczął się śmiać.

Potem weszłam do środka, a Adrian za mną. Szliśmy korytarzem, oglądając puchary, zdjęcia. Starałam się znaleźć swoją szafkę, co było trudnym zadaniem, bo było ich tu sporo. Nagle natrafiłam na zdjęcia szkolnych drużyn hokeja i futbolu amerykańskiego. Były tam wszystkie drużyny od początku istnienia naszej szkoły. Wreszcie zobaczyłam zdjęcie z tego roku.

- Ooo, jesteś kapitanem drużyny hokeja? - zapytałam zaskoczona.

- No tak jakoś wyszło - uśmiechnął się chłopak.

- Jestem z ciebie taka dumna... - powiedziałam i przytuliłam Adriana, co odwzajemnił.

To prawda, byłam z niego bardzo dumna. Bycie kapitanem zawsze było jego marzeniem, które wreszcie udało mu się spełnić. Obok było zdjęcie drużyny futbolu amerykańskiego. Jej kapitanem był Alan Matthews. Westchnęłam. Adrian i Alan to jedni z najważniejszych ludzi w moim życiu, których nigdy nie chciałabym stracić. Chociaż nie wiem, czy jednego już nie straciłam...
Szliśmy dalej korytarzem, aż natknęłam się na zdjęcie sprzed 20 lat. Wtedy kapitanem drużyny był mój tata. Obok niego stał pan Matthews. Byli najlepszymi przyjaciółmi. Na tym zdjęciu widać było ich radość... Niedaleko znajdowało się zdjęcie cheerleaderek z roku później. Na nim była moja mama. Zawsze chciałam być cheerleaderką tak jak ona.

- Niedługo odbędzie się nabór cheerleaderek... - powiedział Adrian, udając, że patrzy się w sufit.

- Czy ty coś sugerujesz? - uśmiechnęłam się.

- Może... - odpowiedział.

- Adrian, ja...chyba niedługo wracam do Australii - powiedziałam szybko i skierowałam wzrok w podłogę, by uniknąć jego spojrzenia.

- Znowu? Znowu mi to robisz? Myślałem, że wróciłaś na stałe. Wiesz, jaki ciężki był ten czas bez ciebie? Czuję, jakbyś wbijała mi nóż w serce. Jesteś dla mnie bardzo ważna - powiedział smutnym głosem, a ja poczułam, jak do oczu napływają mi łzy.

- Ja tak bardzo chciałabym zostać. Kocham cię, kocham całe Chicago. Ale to nie jest do końca tylko moja decyzja, nie jestem jeszcze pełnoletnia. Gdyby było jakieś wyjście, by tylko tutaj zostać, uwierz mi, że na pewno bym z niego skorzystała - powiedziałam przez łzy.

- Nie martw się. Spotkajmy się jutro i omówimy jakieś wyjścia z tej sytuacji - smutno się uśmiechnął i przytulił mnie z całej siły.

- Tak bardzo się cieszę, że cię mam - odpowiedziałam, czując, jak oblewa mnie przyjemny spokój.

- Też cię kocham, piękna - powiedział Adrian, a mi zrobiło się ciepło na serduszku.

- Gdyby nie ty, nie wiem, co bym zrobiła. Jesteś najlepszym przyjacielem we wszechświecie - uśmiechnęłam się - Dobrze, że w tej szkole nie ma kamer, jeszcze oskarżyliby nas o włamanie.

Chłopak momentalnie mnie puścił i stanął jak wryty. Miał śmiertelnie poważny wyraz twarzy.

- Coś się stało? - zapytałam, widząc jego niepokój.

- Trochę tak... - odpowiedział, gładząc ręką twarz - Mam tak samo słabą pamięć, jak nasz dyrektor. Dwa lata temu zamontowali tu kamery, kompletnie wyleciało mi to z głowy...

- Czyli to znaczy, że będą wiedzieć, że ktoś tu był... - powiedziałam, niespokojnie patrząc się na Adriana.

Książę bez uczućWhere stories live. Discover now