Wyścig z czasem

206 29 45
                                    

Po tych wszystkich nowościach poczułam, jak zwyczajnie brakuje mi tchu i zanim się obejrzałam, to zsunęłam się plecami po chropowatej korze jednej z edeńskich śliw, bezmyślnie wpatrując się w czubki własnych palców. Słowa Gabriela o tym, że Sebastian przestawał być demonem niezwykle mnie cieszyły, ale z drugiej strony zupełnie nie wiedziałam, czy przypadkiem nie powinnam rozpaczliwie pragnąć powstrzymać ten proces. Innymi słowy, byłam kompletnie rozdarta. Co gorsza, nie czułam zupełnie nic.

– A co powiedział jeszcze Pan? – z trudem wyrzuciłam z siebie pytanie, czując, że jeśli nie będę słyszeć kogokolwiek, kto będzie do mnie mówił, to zwyczajnie zwariuję. 

– W tym problem. Powiedział, żeby nie mieszać się w jego wybory w ciągu tego tygodnia – przyznał chyba równie zdezorientowany, co ja. – Ale ja też mam pytanie. – Nagle zmienił temat. – Własnoręcznie usunąłem ci pamięć. – Zaczął powoli, dobitnie wymawiając każdy wyraz. 

Poczułam się jakbym została przyłapana na gorącym uczynku, szczególnie kiedy zaczął się do mnie zbliżać, a przez moją głowę przemknęła myśl, że będzie chciał naprawić to niedopatrzenie, ponownie zabierając mi moje najcenniejsze wspomnienia. Natychmiast się odsunęłam, niezgrabnie poruszając się jak rak w tył, opierając zarówno na nogach jak i rękach. Pewnie nie wyglądało to najpoważniej, niemniej wygląd był wówczas ostatnią rzeczą, o jakiej myślałam. 

– Teraz obawiam się, że to może wpłynąć negatywnie na naszą umowę. – Uściślił w końcu, co miał na myśli, ale to wcale nie sprawiło, że w jakiś sposób zaczęłam się mniej obawiać o swoją nowo odzyskaną tożsamość. 

– A co uzgodniliście? – zapytałam, chociaż czułam, jak pot mi spływa po szyi. W dodatku nogi zaczynały odmawiać mi posłuszeństwa. W razie draki zostają mi tylko ręce i skrzydła. Oby to wystarczyło.

Gabriel popatrzył na mnie swoim chłodnym, acz niezwykle spokojnym spojrzeniem niebieskich oczu. Przez chwilę wyglądał tak, jakby się wahał. Spojrzał ukradkiem na swoją rękę z granatowym znakiem kontraktu, potem rozejrzał się dookoła, jakby upewniając, że oprócz nas żadna dusza nie zabłądzi w te strony i postawił ostatecznie barierę wokół naszej dwójki. Z jednej strony dziwiły mnie te środki ostrożności, a z drugiej nasunęły na myśl, że strażnik Edenu również miał jakiś plan odnoście mojego Sebastiana.

– Ustaliliśmy, że nie będę naciskał na jakiś konkretny koniec. Dałem mu wolną rękę, chciałem, aby to się odbyło na jego zasadach, jeżeli dobrowolnie zgodził się na własną śmierć – wyjawił ściszonym głosem. Nic dziwnego, że tak się zabezpieczył, w końcu sprawa dotyczyła ich kontraktu.

Zanim się spostrzegłam, już obgryzałam paznokcie, intensywnie myśląc co mogłabym jeszcze zrobić. Jak ratować Sebastiana, co mogę zrobić, skoro już jestem Serafinem i w zasadzie władam o wiele większą mocą?! Jak unieważnić umowę, którą zawarł z Gabrielem? I jak to zrobić, aby jego ofiara nie poszła na marne?! Nie mogłam narazić siebie na żadne niebezpieczeństwo, bo to byłoby tak, jakbym odrzuciła z pełnym rozmysłem jego dar, najcenniejszy, jaki mógł mi ofiarować. Dlaczego wiecznie musiałam wybierać między nim a sobą? Czy nie mogliśmy się znaleźć chociaż raz po jednej stronie barykady? 

– Może wysłać do niego Cnoty? – zasugerowałam, chwytając się tego pomysłu jak ostatniej deski ratunku. Zdradzała to nawet moja intonacja głosu.

– Są już gdzieś na ziemi i tylko nasz Pan wie, gdzie. – Archanioł ostudził mój zapał.

– A Salomon? – Nie poddawałam się. – On potrafiłby to rozwiązać. Znał go – zaczęłam gorączkowo przekonywać go do swojego pomysłu. – Gdybyśmy go poprosili, może dał by nam jakąś wskazówkę, o co w tym wszystkim chodzi. W końcu jego mądrość była i jest nieoceniona! Podpowiedziałby nam, co powinniśmy robić!

Siła nieczysta też cierpi | Kuroshitsuji [W TRAKCIE POPRAWY]Where stories live. Discover now